Rozdział 8

251 12 0
                                    

Władca Magii

Co mnie podkusiło? Dlaczego wyznałam to wszystko? Czy jestem na tyle głupia? Wszystko mogło się wydać, moje prawdziwe ja, o którym wiedzieli tylko Jake, Marii i Monic, a to tylko dlatego, że są tacy jak ja. Jesteśmy odmieńcami, nawet wśród czarodziei. Wśród osób znanych z legend, sami jesteśmy jedną z nich. Nikt nie wiedział o tym. Dla wszystkich uchodzimy za najzwyklejszą rodzinę, która ma za sobą straszne przeżycia. 

Rayne Arwens

Loki był bardzo tolerancyjny, ale tylko w stosunku do mnie. Pokazywał oblicze, którego nie spodziewałam się na samym początku. Może go za szybko oceniłam. Znowu słowa matki się sprawdziły. Może na zapas martwiłam się tym, jak zareaguje następnego dnia po tym, jak zaskoczyłam go faktem, że mu zazdroszczę. Wydawało mi się, że tego dnia stał się w stosunku do mnie bardziej czuły. Czy to możliwe, że udało mi się go tak do siebie przekonać. Natasha kazała mi zachować ostrożność, Fury uważał go za bezwzględnego mordercę, a ja nie mogę teraz im w to uwierzyć. To co robił Loki, to był impuls jaki został po feralnym wydarzeniu sprzed roku. Dopiero gdy go poznałam osobiście, dowiedziałam się o jego charakterze i psychice na tyle dużo, że rozumiałam aż za dobrze jego działanie. Był zraniony, zdradzony, zazdrosny, mściwy, żądny władzy, ale czuł się jak potwór. Jednak ja nigdy tak o nim nie pomyślałam, wręcz odrzucałam tę myśl. Jego wygląd, zachowanie przeczyły wszystkiemu co sądził i w co wierzył. Przed rokiem, to co się wydarzyło złamało go i niemal zniszczyło. Jakże jego historia przypominała moją. Gdy dostałam władzę, za śmierć ojca, nieobecność matki, nawet za pogodę karałam niewinnych. Poznałam ten smak władzy i przejadłam się nim.

Nikt inny nie wiedział tak dobrze jak ja, co on czuje. A ja czułam się tak, jakbym znała go od wieków, jakbyśmy byli starym znajomymi, którzy nie widzieli się tak długo, że muszą się od nowa poznać.

Następną rzeczą jaką odkryłam, to fakt, że Loki spędza mnóstwo czasu w bibliotece. Może to dlatego on tak wiele wiedział o moim świecie, wiedział jak się zachować i ubrać, znał wszystkie legendy.

Właśnie legendy. Jak wiele osób na Ziemi i on został wprowadzony w ogromny błąd, jaki miał na celu ukryć prawdziwą tożsamość potężnej czarownicy, a także umocnić przyjęte reguły, że to mężczyzna panuje nad kobietą. Inaczej nie mogło być w roku 1750 naszej ery, gdy zwykła, niepozorna kobieta, będąca przejazdem w Rzymie, zahaczyła o Watykan i postawiła ultimatum papieżowi. Uratowała wiele istnień, wiele czarownic. Władca Magii, Królowa Magii, kobieta.

Tak, to było szokujące zwłaszcza, gdy ludzie tamtych czasów dowiadywali się kim jest ich wybawca.

Zaśmiałam się pod nosem i otworzyłam oczy. Tego dnia pozwoliłam sobie na poleżenie w łóżku dłużej. Wtulona w kołdrę ociągałam się ze wstaniem jak tylko długo mogłam. Zachowywałam się jak u siebie w domu. Nawet zapomniałam po co tu przybyłam, jaki jest mój cel.

Jednak przypomnienie sobie go wywołało u mnie kolejną falę przygnębienia. Po wszystkim wiedziałam, że Loki mnie znienawidzi. Ale jak można unikać tego, co nieuniknione?

Wygramoliłam się w końcu z łóżka i jak każdego dnia po godzinie wyszłam. Każdy dzień wyglądał podobnie. Śniadanie jedzone w samotności, no może czasami towarzyszyła mi Susan. Po śniadaniu, gdy pogoda dopisywała, a ona nie zmieniała się w ogóle, cały dzień spędzałam poza domem. Chodziłam po niewielkim lesie, leżałam na plaży, wsłuchując się w szum fal. Jak co wieczór, siedziałam w bibliotece. Ta monotonia trochę była drażniąca, bo byłam przyzwyczajona, że zawsze coś mnie zaskakiwało. Na każdym kroku, albo zaskoczył mnie Al, zapraszając starych znajomych do mojej rezydencji, albo Jake wpadł do mnie z wizytą i jechaliśmy na festyny w pobliskich miasteczkach. Tak, to było nieprzewidywalne życie, a takie kochałam najbardziej. Schodziłam po schodach, przeczesując dłonią wilgotne włosy, które jak zwykle opadały delikatną falą po plecach.

Dzienniki Rayne Arwens cz. I Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz