Rozdział 65

76 6 0
                                    

Kim ty jesteś?


Może jestem idiotką, może po prostu nie wiem już co robić. Nie znam już w ogóle siebie. Nie wiem co mam czuć, nie wiem jak mam się zachować. Może czas powiedzieć dość?


Rayne Arwens

Szłam plażą, zostawiając Loki’ego samego. Tylko tego brakowało, żeby i on stracił głowę do reszty.

   - Mam gdzieś sztorm.- nagle pojawił się przede mną i chwycił za podbródek. Delikatnie lecz stanowczo.

   - Zrozum. To co czujesz nie jest tym, czym sądzisz.- odepchnęłam jego dłoń i spojrzałam w te zielone oczy.- Robię to dla naszego dobra.- ominęłam go.

   - Dla naszego dobra…- zaśmiał się szyderczo.- Mówisz, że to ja idę na łatwiznę, zawsze, ale spójrz na siebie. Niewiele lepsza ode mnie. Wolisz cierpieć i płakać nad przeszłością. Zginęli, bo byli słabi, bo ty byłaś słaba. Boisz się uczuć…

   - Nigdy nie nazywaj mnie słabą…- warknęłam.

   - Zamknij się na chwilę.- przyłożył mi palec do ust.- Zacznij być egoistką, bo poświęcając życie tej planecie nigdy nie będziesz miała tego czego chcesz.- powiedział zdenerwowany.

   - Tak, nie dostaję tego czego chcę, ale mam coś lepszego. Jestem za mało egoistyczna? Racja, ale ty nadrabiasz za nas oboje.- odepchnęłam go mocno i wyminęłam.- Mam tego dość.- poszłam szybkim krokiem przed siebie, a z wściekłości ledwo panowałam nad swoją mocą, tworząc jeszcze mocniejszy wiatr. Zaczęłam tworzyć śnieżycę.

Złapał mnie za dłoń.

   - Dlaczego się opierasz co? To twoja duma? Lilith i tak pragnie mojej śmierci bez względu na ciebie.- warknął.

   - Bo nie chcę mieć złamanego serca.- szepnęłam smutnym głosem i nagle wszystko ucichło. Wiał tylko wiatr, ściągając w naszą stronę ciemne chmury. Loki stał jak wryty.- Ty się nie masz czego obawiać. Twoje serce już dawno pokrył lód, o ile miał co.- dodałam wyrywając rękę.

Odwróciłam się tyłem i westchnęłam. Lodowate powietrze zmroziło mi płuca, a mimo to chłód nie przeszkadzał mi. Spojrzałam na wzburzone morze i po chwili schowałam twarz w dłoniach, by później przeczesać nimi włosy. Było mi ciężko. Zaczęłam się nawet zastanawiać czy to aby nie ja zaczęłam mieć serce z kamienia. Może i on miał trochę racji. Może to też moja duma nie pozwala mi się zbliżyć do kogokolwiek. Tylko dlaczego kłamca? Dlaczego to on okazał się być dalekim bratem Marcus’a?

Daleki brat Marcus’a…

   - Już wiem…- mruknęłam.

   - Co?- zapytał zdziwiony.

   - Wiem dlaczego Lilith właśnie ciebie chce zabić.- doznałam olśnienia, jednak zamilkłam na chwilę.

   - No wyksztuś to z siebie.- popędził mnie.

   - Wyczuła, że macie podobną krew, że jesteś z nim w jakiś sposób związany. Wie, że skoro jesteś jego bratem będę cię bronić nade wszystko, nawet gdybym miała ochotę własnoręcznie cię zabić.- ciągnęłam mówiąc bardziej do siebie.

Dzienniki Rayne Arwens cz. I Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz