Znajomy nieznajomy
Wszystko się komplikuje. Powrót do normy nie jest jednak tak oczywisty i łatwy jak oczekiwałam, Najwidoczniej muszą zajść zmiany, których żaden z nas nie chciał,… ja nie chciałam…
Rayne Arwens
Przede mną leżał młody chłopak o blond czuprynie, który przedwcześnie opuścił ten świat w pożarze. Włosy kręciły mu się na końcach, przez co wyglądał jak anioł. Obserwował mnie sparaliżowany strachem swoimi błękitnymi oczami.
Dlaczego wybrałam akurat jego?
Była w nim jeszcze iskierka życia. Tylko tak mogłam wzniecić ogień Cząstką Czystej Magii. Podeszłam do wieszaka, gdzie wisiał mój wiosenny płaszcz. Delikatnie okryłam nim chłopaka o alabastrowej skórze i uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Dlaczego?- zachrypiał.
- Cii. Miałeś rozległe oparzenia wewnętrzne, głównie gardła.- uciszyłam go i podeszłam do szerokiego stołu.- Nie podnoś się.- dodałam pokazując palcem żeby leżał.
Pokręciłam głową. Nacięłam skórę na nadgarstku i upuściłam kilka kropel krwi do fiolki. Do zlewki przelałam wcześniej przygotowany wyciąg z aloesu drzewiastego oraz żyworódki, po czym dodałam krew. Obie rośliny łagodzą ból i zapobiegają zakażeniom. Dodałam również świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego do smaku. Zamieszałam i podeszłam do chłopaka.
- Wypij.- powiedziałam podając mu zlewkę. Obserwując mnie chwycił naczynie i wypił duszkiem zawartość.- Nie musisz się mnie bać.- zapewniłam go.- Nie miałam zamiaru cię straszyć. Gdy tylko poczujesz się lepiej wypuszczę cię. Każę Al’owi przygotować ci pokój.- dodałam.
- Kim ty jesteś?- zapytał nagle słabym głosem.
- Rayne. Na tą chwilę musi ci wystarczyć moje imię.- odparłam.
- Andrew.- szepnął.
Rzuciłam mu kolejny uśmiech i wyszłam.
Zeszłam na parter do salonu.
- Alvaro, mogłabym cię prosić…- zawiesiłam głos widząc, że go tu nie ma.- Al?!- zawołałam.
Przeszukałam cały parter i dwa piętra, a po moim starym przyjacielu nie było śladu. Zdziwiłam się…
***
PÓŁ ROKU WCZEŚNIEJ
***
- Dobrze, że się pan do nas zgłosił teraz. Guz nie jest złośliwy i nie doszło do przerzutów.- powiedział lekarz.
Dwaj starsi mężczyźni znajdowali się w przyciemnionym gabinecie. Drewniane meble i skórzane fotele sprawiały, że był on przytulny i ciepły.
- Można go zoperować?- zapytał ten drugi, z wyraźnym włoskim akcentem.
Lekarz najwyraźniej posmutniał.
CZYTASZ
Dzienniki Rayne Arwens cz. I
FanficRok 2012. Po ucieczce Loki'ego, Fury nie widzi innego wyjścia z sytuacji jak prosić o pomoc znajomą rodzinę czarodziei. Początkowo sceptycznie nastawiona kobieta zgodziła się pomóc schwytać groźnego najeźdźcę. Jej arogancja i naiwność uspiły jej czu...