Opętana
Rayne straciła przytomność, tyle, że to nie była już ona. To był demon. Ta idiotka wchłonęła go, pewna tego, że zdoła go powstrzymać. Już myślałem, że… że wszystko będzie dobrze, że uda mi się ją do mnie przekonać. Resztkami sił podszedłem do niej. Wyglądała jakby spała, jakby nie było w niej demona. Do komnaty wbiegli dwaj strażnicy.
- Zawołajcie jej rodzinę, już.- rozkazałem.
Spojrzałem na swoją ranę. Piekielnie bolała, jednak coraz mniej ją czułem. Ostrożnie wyciągnąłem sztylet z jej serca. Jej krew momentalnie zastygła i zamknęła otwartą ranę, nie zostawiając po niej śladu. Nie wiem ile czasu minęło, miałem nadzieję, że Rayne się nie ocknie w tym czasie.
- Coś ty zrobił?!- warknął Jake gdy tylko zobaczył mnie nad jego siostrą z sztyletem w dłoni.
- Ja… ja…- nie zdołałem odpowiedzieć, traciłem przytomność.
- Nie umieraj.- powiedział spokojnie i przechylił mnie na plecy.
Kątem oka zobaczyłem jak niewielkim nożykiem rozcina skórę na nadgarstku. No tak, ich wielka moc…
Jednak byłem mu wdzięczny, ból mijał szybko.
- Co się stało?- zapytał.
- Rayne ona… Lilith mnie zaatakowała.- powiedziałem bez ogródek.- Ona, ona wbiła go sobie w serce, chciała dać mi czas…- wciąż byłem w szoku.
Byłem idiotą sądząc, że ona kiedykolwiek mi uwierzy. Cóż, wiele razy ją zawiodłem. Nie zdziwię się jak wszyscy myśleli, że ich zdradziłem, tam, w Midgardzie. Mój plan był prosty. Znaleźć się blisko demona i zadać mu ostateczny cios. Tylko wtedy ona weszła w paradę i musiała znowu się poświęcić.
Jake pomógł mi wstać.
- Przynieście do jej pokoju koryncki metal.- rozkazał.- To odbierze jej moc.- dodał.
Czemu chociaż raz nie zachowała się egoistycznie…
No tak… ta jej duma.
- Co się z nią stało?- zdziwiła się blondyna gdy jej brat wziął Rayne na ręce.
- Jest opętana. Znowu przeceniła swoje zdolności.- odparł Jake jak gdyby działo się to już kilkakrotnie.- Otwórzcie.
Wniósł ją do jej pokoju, położył na łóżku. Jeden ze strażników wniósł ciężkie metalowe łańcuchy.
- To konieczne?- zapytałem się gdy własny brat przykuł siostrę do łóżka.
- Jeśli chcesz żeby demon nas pozabijał zostawię ją tak.- zadrwił.- Musimy ją unieruchomić.- wyciągnął mnie na bok.- Dopóki Lilith nie wie, że Rayne ma moc wyrwania się z metalu korynckiego jesteśmy bezpieczni. Musi być obserwowana całą dobę. Co pewien czas może do nas wrócić.- powiedział szeptem.
- Wrócić?- zdziwiłem się.
- Nie myśl, że moja siostra podda się bez walki.- stwierdził i podszedł do łóżka na którym leżała.
CZYTASZ
Dzienniki Rayne Arwens cz. I
FanfictionRok 2012. Po ucieczce Loki'ego, Fury nie widzi innego wyjścia z sytuacji jak prosić o pomoc znajomą rodzinę czarodziei. Początkowo sceptycznie nastawiona kobieta zgodziła się pomóc schwytać groźnego najeźdźcę. Jej arogancja i naiwność uspiły jej czu...