Rozdział 48

99 7 0
                                    

Nie będzie Happy End'u

Od zawsze wiedziałam, że szczęście jest pisane tylko normalnym ludziom. Nie mnie... nie mnie...

Rayne Arwens

Stałam na brukowanym dziedzińcu przed Reggia Bianco, zostawiając za sobą Asgard. Ciepły wiatr przyjemnie muskał moją twarz, a słońce przygrzewało. Nic nie wskazywało na to, że coś jest nie tak. Nic, oprócz mojej siostry, która stanęła w drzwiach, a zmęczenie odcisnęło potworne piętno na jej twarzy. Widocznie z Jake'iem na zmianę stali na straży niestabilnego wisiorka.
Jak mogłam być taka głupia i przywozić je do włoskiej rezydencji? Szybkim krokiem ruszyłam w jej stronę.
   - Gdzie ono jest?- zapytałam.
   - W zbrojowni. Dzisiejszego ranka pięcioro uwolniło się z jego wnętrza. Chcemy z nich wydusić gdzie jest Arion, jednak nic nie chcą mówić.- odpowiedziała.

   - Pięć?!- krzyknęłam.- Jest bardziej niebezpieczne niż myślałam. Zabierz mnie tam.- spojrzałam na nią i szybkim krokiem weszłyśmy do holu.

Marii zniknęła za drzwiami korytarza we wschodnim skrzydle, prowadzącym do salonu. Obrazy wiszące na ciemnych ścianach zdawały obserwować każdy nasz ruch, a bogato zdobiony chodnik tłumił nasze kroki.

Skręciłyśmy w lewo i po chwili przeszłyśmy przez niczym wyróżniające się drzwi. Na sofie na środku pokoju siedział Jake bawiąc się swoją różdżką, a obok nerwowo chodziła w te i wewte Monic spoglądając co chwile na ekran telefonu. Przez zasłonięte ogromne okna uporczywie chciało się dostać światło słońca, jakby walcząc z zasłonami. Kilka zbłąkanych promieni padało na twarz mojego brata, który wyglądał jeszcze gorzej od Marii.

   - Nie było tylko tydzień.- szepnęłam.

   - Zaraz po twoim wyjeździe Serce wykazało zwiększoną aktywność.- mruknął Jake.

   - A co ze Stark'iem i Banner'em?- zapytałam.

   - Zmyli się gdy tylko Bruce wyłapał zwiększoną emisje promieniowania z zbrojowni.- odpowiedział.

   - Czyli zostaliśmy sami.- stwierdziła Marii.- Wiesz jak je zniszczyć?- spytała.

   - Tak. Tylko nie wiem gdzie go szukać.- mruknęłam.

   - Jak to GO?- zdziwiła się moja siostra.

Spojrzałam na nią smętnym wzrokiem nie odpowiadając na zadane pytanie.

   - Pierw musimy odnaleźć Arion. Ona będzie próbowała uwolnić Lilith, a wtedy koniec.- zmieniłam temat.

   - Przecież ona nie żyje.- prychnęła Monic.- Pokonałam ją ładnych 30 lat temu.- dodała.

   - Pokonałaś, ale czy zabiłaś?- zapytałam retorycznie.

Monic spuściła głowę.

   - Tak więc musimy wypytać naszych „gości” gdzie jest Arion, a później...- zawiesiłam głos spoglądając z zadowoleniem na bliskich.- Później już tylko pozostaje nam zniszczyć Serce.- uśmiechnęłam się.

Jake poderwał się z miejsca i otworzył tajne przejście za kominkiem do zbrojowni.

Nic się tu nie zmieniło.

Dzienniki Rayne Arwens cz. I Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz