Arion Vile
Wampiry. Niesamowite stworzenia, równie piękne co niebezpieczne. Są potężne same w sobie. Ich siła i szybkość, ich nieśmiertelność była niezwykła. Ale jak w każdym świecie istnieli silniejsi i słabsi. Tymi silniejszymi były dhampiry; pół-ludzie, pół-wampiry. Światło dnia nie działało na nich, mogli się żywić krwią, jak i zwyczajnym jedzeniem, byli szybcy, silni i nieśmiertelni. Teoretycznie ich niezwykłe zęby, mogły im posłużyć tylko do zmienienia ludzi w wampiry, niekoniecznie dhampiry. Właśnie Luis należał do tej niezwykłej mniejszości, dlatego uważałam go za kogoś wyjątkowego, był jedyny w swoim rodzaju. Ciekawa byłam jak zareaguje na mój widok.
Rayne Arwens
Ostatni raz spojrzałam w srebrną taflę lustra. Ciemny makijaż podkreślał górną powiekę, zaznaczając kontur oka. Włosy zaczesałam do tyłu, ale niektóre kosmyki opadały mi na ramiona, przez co wydawały się, że są gęstsze. Ubrana w czarną, obcisłą kamizelkę, która gdyby nie guziki z przodu, wyglądałaby na top z szerokimi ramiączkami i ostrym dekoltem z przodu i z tyłu, odsłaniając plecy. Dół bardziej przypominał kamizelkę, przez co odsłaniał skrawek mojego brzucha. Do tego czarne spodnie z warstwą szyfonu, dzięki czemu nie wydawały się być równie obcisłe co góra. A żeby zachować kontrast, założyłam srebrny pasek z cyrkoniami. Wysokie buty były obowiązkowe, zresztą ubieram je praktycznie cały czas, na każdą okazję. Głupi zwyczaj, jak ja to mówię. Na gołe ramiona narzuciłam skórzaną kurtkę z zamkiem na wskroś niej. Jednak wieczór był na tyle ciepły, że nie musiałam się zapinać.
Tak, byłam gotowa, na przygodę w kubie wampirów. Przynajmniej strojem nie będę się wyróżniać.
Sięgnęłam do kopertówki po różdżkę i katanę. Ten szyfon miał na celu zamaskować moją broń, którą bądź co bądź musiałam wziąć, skoro wybieraliśmy się do tak niebezpiecznego miejsca.
Kilkakrotnie sprawdziłam czy nic nie widać, a przy pomocy kilku zaklęć, mogłam zmniejszyć japoński miecz do rozmiarów małego sztyletu, podobnego do tych, których użyłam w L'Atelier.
W końcu spojrzawszy na zegar wyszłam z pokoju, a moje kroki odbijały się echem od ścian. Do przyjęcia zostało jeszcze półtorej godziny, ale jak znam życie zacznie się wcześniej, co było mi na rękę. Wolałam wejść już w trakcie, bo to były wielkie wejścia. Wyszłam zza rogu i powoli zeszłam schodami do salonu, gdzie już czekał na mnie Loki. Po raz kolejny zaskoczyłam go tego dnia. Mierzył mnie wzrokiem, z malującym się szokiem w oczach.
- Nie tego się spodziewałem.- stwierdził otrząsając się.
- Mogę to samo powiedzieć o tobie.- odparłam widząc jak się ubrał.- Co to ma być?- zapytałam z udawanym przerażeniem w głosie widząc jego elegancki garnitur.
- Mówiłaś coś o klubie.- odpowiedział dalej zszokowany.
- Ale o klubie tanecznym, a nie szachistów.- stwierdziłam pokazując na jego ubiór.- Ściągaj to.- rozkazałam, ale Loki spojrzał się na mnie niepewnym wzrokiem.- Tą marynarkę.- dodałam.- I krawat.- wykonał moje polecenie.- Czarna koszule może zostać.- stwierdziłam, gdy odrzucił ciemnozielony krawat na sofę.- Teraz... daj mi pomyśleć.- sięgnęłam do kostki po różdżkę przyglądając się spodniom z kantom.- Wiem.- zabłysłam. Skierowałam różdżkę i zmieniłam materiał z jakiego były wykonane na ciemny jeans.- Lepiej ale ciągle to nie to.- przypatrzyłam się bawiąc się jednocześnie srebrnym łańcuszkiem z cyrkoniami, który był do kompletu z paskiem i kolczykami.- Dobra mam.- kolejny pomysł. Chowając z powrotem różdżkę na miejsce podeszłam do Loki'ego i odpięłam kilka guzików, zapiętej pod gardło koszuli. Postawiłam kołnierz i odsunęłam się na kilka kroków do tyłu.- No o to mi chodziło.- stwierdziłam z zadowoleniem.- A i te włosy trochę rozmierzw, niech nie będą tak nienagannie ułożone.- poinstruowałam go przywołując do dłoni kluczyki kabrioletu, ale widząc, że dalej jest nieco w szoku paznokciami podniosłam nieco długie, czarne włosy i ułożyłam tak by delikatnie wchodziły na uszy.- Teraz wyglądasz jak ktoś idący do klubu.- stwierdziłam z wyraźną satysfakcją, że udało mi się całkowicie zmienić image Loki'ego.
CZYTASZ
Dzienniki Rayne Arwens cz. I
FanfictionRok 2012. Po ucieczce Loki'ego, Fury nie widzi innego wyjścia z sytuacji jak prosić o pomoc znajomą rodzinę czarodziei. Początkowo sceptycznie nastawiona kobieta zgodziła się pomóc schwytać groźnego najeźdźcę. Jej arogancja i naiwność uspiły jej czu...