Rozdział 81

59 6 0
                                    

Czego pragniesz?


Kolejna tajemnica, kolejne wątpliwości. Czy ten potwór wpływa na Monic mimo tak dużej odległości?


Rayne Arwens


   - Czego pragniesz?- zapytałam, wprawiając w osłupienie Boga Kłamstw.

   - Słucham?- powiedział obojętnym tonem.

   - Czego pragniesz? Oprócz władzy.- zapytałam ponownie, dodając mały, oczywisty szczegół.

   - Nie sądzę by…- zaczął.

   - Zrobić wam kawę?- w kuchni pojawiła się Monic.

   - Rozmawiamy.- zauważyłam.

   - Nie przeszkadzajcie sobie.- uśmiechnęła się, podchodząc do ekspresu.- To jak?- zapytała.

   - Zrób mi waniliowe late jak nalegasz.- machnęłam ręką i usiadłam na stołku barowym.

   - Jak wygrałaś z Lilith?- zaczęła rozmowę po chwili ciszy.

   - Ogniem i lodem.- odpowiedziałam zdawkowo.

   - Dużo mi to nie mówi.- skwitowała jednym zdaniem.- Dobrze, że zniknęła. Jedyna dobra wiadomość jaką przynosicie.- w tle słyszałam dźwięk ekspresu.- Jak zginęła mama?- zapytała smutnym głosem, starając się przełknąć łzy.

   - Złapali ją podczas ataku Wanaheim’u, mnie też. Zrobili z tego publiczną egzekucję. Wbili jej ten dysk w okolicy serca, a trucizna, którą był nasączony rozniosła się po całym ciele. Odebrała nam moc, a jej poderżnęli gardło. Patrzyłam na to bezsilna, a Jake tylko się przyglądał…- zawiesiłam głos.- Już wtedy nie był sobą.- dodałam nabierając powietrza do płuc.- Przepraszała mnie za coś.- mruknęłam przypominając sobie całą scenę.

   - Ona ciebie?- zdziwiła się.

   - Tak… nie mam pojęcia dlaczego.- odparłam.

   - Chyba wiem dlaczego.- odezwał się Loki.- Zmianę w twoim bracie zauważyłem zaraz po tym, jak zniszczyłaś Lilith, może trochę wcześniej. Może twoja siostra przepraszała cię za to, że cię w porę nie ostrzegła.- wyjaśnił.

   - Albo…- ponownie zawiesiłam głos zamyślając się.- Odkryła coś jeszcze. Dziennik Semiramidy. Wyblakła strona. Słyszałam jak mi go czytała, gdy byłam opętana. Opisywała tam teorię wspólnej mocy i energii życia łączącą wszystkie wymiary. Każdy jest zupełnie inną rzeczywistością, gdzie historia mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Nasza matka sądziła, że dopóki wszystkie kopie nas samych żyją, możliwa jest reinkarnacja, za każdym razem gdzie indziej. Myślałam nad tym, dosyć długo i zaczęłam się zastanawiać, jak odnosi się do nas. Śmiem twierdzić, że dopóki żyją wszystkie nasze kopie, my będziemy niezniszczalni. To tak, jakbyśmy byli połączeni nicią życia. Może Marii coś odkryła, coś co ją zabiło. Plan Jake’a z innego wymiaru, lecz było już za późno.- Monic podała mi kawę, upijając łyk swojej.- Tylko oznaczałoby to, że Marii jednak żyje, bo dopóki żyją jej kopie, nie można jej od tak zabić.- napiłam się gorącego napoju.

Dzienniki Rayne Arwens cz. I Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz