Rozdział 87

61 4 0
                                    

Naznaczeni


Gdyby ktoś mi powiedział, że będę przesłuchiwała anioła, wyśmiałabym go.  Muszę teraz wszystkiego się nauczyć. Jak je więzić i jak wymuszać z nich odpowiedzi. Chyba w właściwym momencie w moim życiu pojawił się Inkaaran. 

Muszę się dowiedzieć, czego ten demon chce…


Rayne Arwens


Wzięłam leżącą na stole chustkę i wytarłam katanę z krwi. Milczałam i zachowywałam się jak gdyby nigdy nic.

   - Powiesz coś?- zapytał zdenerwowanym głosem Loki.- Skomentujesz to co widziałaś, dasz mi reprymendę?- ciągnął.

   - Czemu miałabym ci dawać reprymendę?- odpowiedziałam pytaniem mając podejrzanie spokojny ton.- Słuchaj, rozumiem to. Żyłeś praktycznie w celibacie przez kilka, może nawet kilkaset lat, a ta anielica… no cóż.- spojrzałam na martwe ciało.- Łudząco jest podobna do mnie.- zaśmiałam się pod nosem spoglądając na zażenowanego Loki’ego.

   - Co…- mruknął.

   - Nic. Słuchaj, mam Archanioła w pokoju, chcę coś z niego wyciągnąć. Ubierz się i ogarnij…- znacząco spojrzałam się poniżej jego pasa, po czym śmiejąc się znowu spojrzałam mu w oczy.-…i przyjdź do mnie.- zaczęłam kierować się w stronę drzwi.

   - Rayne…- zawołał mnie i odwróciłam się trzymając już drzwi.

   - Co?- zapytałam.

   - Nie, już nic.- odparł przeszywając mnie wzrokiem.

Pokręciłam głową śmiejąc się pod nosem i zamknęłam drzwi za sobą. Podbiegłam na palcach do swojego pokoju, mając bardzo dobry humor, co mnie samą dziwiło. Aniołek, który dobierał się do Loki’ego przypominał mnie, a Raziel łudząco przypominał Marcus’a. Co chcieli osiągnąć przez to? Jeśli się nie mylę, upodobnili się do tych, których pragnęliśmy, kochaliśmy…

O cholera…

Zesztywniałam tuż przed swoimi drzwiami. Czyżby Loki jednak? Nie, to niemożliwe. On nie wie co to miłość, prawda. Nie ufaj mu, nie pokazuj mu swoich uczuć, bo to wykorzysta.

Spojrzałam w stronę jego drzwi i wzięłam głęboki oddech. Do czego nas to prowadzi?

Weszłam do pokoju, gdzie wciąż leżał Raziel, próbując usunąć dysk z ciała.

   - Nie radzę. Każdy ruch sprawia, że ostrze zbliża się coraz bardziej do serca. Jesteś pozbawiony mocy, a trucizna w twoim ciele może spowodować nieodwracalne zniszczenia.- powiedziałam poważnym tonem.

   - Widzę, że masz bardzo bogate doświadczenie.- stwierdził.

   - Pamiątkę też.- wtrąciłam.

   - Czego żądasz za jego usunięcie?- zapytał.

   - Niewiele, tylko informacji i prawdy.- odparłam siadając na brzegu łóżka.

Dzienniki Rayne Arwens cz. I Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz