Rozdział 12

168 13 0
                                    

Powrót do Włoch

Miasto, które zmienia ludzi, miasto, które jest jedyne w swoim rodzaju. Najpiękniejsze ze wszystkich, a nie sądziłam, że pojadę tam z Loki'm.


Rayne Arwens

Odczytanie inskrypcji pisanej drobnym maczkiem było strasznie czasochłonne, ale szczerze warto było. Gdy ja starałam się rozszyfrowć następne słowo, Loki nie odstąpił mnie na krok, co było dla mnie niemałym szokiem, bo zwykle nie widziałam go w domu przed południem. Mam te cudowne wrażenie, że coś dla niego znaczę. Tylko co mnie zaintrygowało, to fakt, że chce, abym zajęła miejsce Królowej Magii. Ja i moja rodzina wiedzieliśmy, że to jest niemożliwe, a Loki przekona się o tym w najbliższej przyszłości. Nie myślałam o tym, nie chciałam zaśmiecać swojej głowy tym co będzie, a starałam się czerpać z życia jak najwięcej. Dawno nie byłam w takim stanie. Ta stara Rayne wróciła... radosna, rozpromieniona, zwariowana. Miałam tysiąc pomysłów na minutę, czego dawno nie doświadczyłam. Nie pamiętam już tego jak zachowywałam się przed poznaniem Loki'ego. Nie wyobrażam sobie dnia bez niego, jest taki jak ja. Rozumie mnie tak jak siostra, wspiera jak brat i przede wszystkim kocha. Jest jak Marcus, jak to stwierdziła Marii. I mimo że różni ich kolor włosów, to rysy twarzy, oczy, postura, prawie wszystko było podobne. Może to dlatego tak zareagowałam. Może dlatego się od niego uzależniłam. Jak ja mogłam bez niego żyć?
   - Ulubione miejsce na Ziemi?- zapytał mnie późnym wieczorem Loki, gdy kończyłam przepisywać ostatnie zdanie w starym babilońskim języku.

   - Cóż, może trafniej byłoby zadać pytanie, ulubione miejsce we Wszechświecie?- poprawiłam go pisząc starannie kolejne litery.- Cóż, nie byłam tam osobiście, ale jednym z miejsc do jakich uwielbiam zaglądać to obłoki Magellana. A na Ziemi to Włochy.- odpowiedziałam.

   - Obłoki Magellana?- widać zaintrygowałam go tą odpowiedzią.

   - Krążą wokół Drogi Mlecznej, naszej galaktyki. One są z kolei galaktykami karłowatymi, jedna duża, druga mała, połączone Strumieniem Magellanicznym.- wyjaśniłam.- Oo, interesujące...- spojrzałam na kartkę z zapiskami, gdzie od razu widziałam sens zdań, mimo że wymarłym językiem.

   - Co?- zapytał sięgając o kartkę, na której jeszcze nie zapisałam tłumaczenia.
P

atrzył na kartkę marszcząc brwi, łamiąc sobie język, próbując odczytać trochę większe robaczki. Fakt, moje pismo nie należało do czytelnych, ale tu pisałam bardzo starannie. Zaśmiałam się pod nosem i powtórzyłam w myślach ponownie inskrypcję.

   - Niemożliwe.- szepnęłam.

   - Co tu pisze?- zapytał zrezygnowanym tonem, a ja wyrwałam mu kartkę.

   - To wiersz.- powiedziałam przejeżdżając oczami po tekście i zacytowałam.


"Plac wodą zalany,
Tańczące kreatury z maskami,
Goniec znów odesłany,
Mówiąc, że skarb twój pod piaskami.

W mieście zakochanych, pary,
W ogromnym pałacu tańczące,
Które otrzymały cudowne dary,
Dla ciebie nic nie znaczące.

Tajemnica skrywana od lat,
Ukryta pod pięcioma kopułami,
Ujawnia ją zwykły pryzmat,
Często mylona z falsyfikatami."

   - Wiem gdzie to jest.- powiedziałam podekscytowana.- To Wenecja.- wyjaśniłam.
   - Stwierdzasz to po jednym wierszu?- zdziwił się.
   - No tak, zapomniałam.... Ty nie kojarzysz tego miasta.- przypomniałam sobie.- Plac wodą zalany, kreatury z maskami, pary tańczące...- wymieniałam słowa klucze.- To mi się kojarzy tylko z Balami Maskowymi w Wenecji.- zawiesiłam na chwilę głos.- Radzę ci się spakować, załatwię bilety szybciej niż ci się zdaje.

Dzienniki Rayne Arwens cz. I Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz