Rozdział 10

210 12 0
                                    

Utracona Kontrola


Jeśli ktoś kiedykolwiek powiedziałby, że ten wieczór tak się skończy, nie uwierzyłabym. Nie w ten sposób, nie po tym co było w tym przeklętym klubie, nie, to niemożliwe. Czyż nie mówiłam, że ciąży na mnie jakaś klątwa, że jestem zupełnym odmieńcem, który nie może się tak wychylać. Ale jak uniknąć, nieuniknionego? 

Rayne Arwens

Wyszłam na środek, gdzie wszyscy usunęli się w popłochu pod ściany i za bar, byleby nie wejść w drogę Arion, pozostawiając parkiet pusty. Wiedziałam, że Luis już uciekł, bo nie słyszałam jego myśli. Stanęłam na drodze czarnowłosej, ja zwykła czarownica, a bali się jej nieśmiertelni. Ja jednak ją znałam.

   - Rayne moja droga, cóż za miła niespodzianka.- powiedziała tym razem wysokim sopranem, który drażnił uszy.- Co tu robisz?- spojrzała w bok na Loki'ego.

   - Arion.- odparłam.- Mogę ci zadać to samo pytanie.- zaśmiałam się.- I widzę, że znalazłaś doborowe towarzystwo. Hmm... demony czyż nie?- zapytałam z drwiną w głosie ukrywając strach pod grubą maską, utkaną z drwiny, szyderstwa i gniewu.

   - Cóż przyszłam odwiedzić starego przyjaciela, sądzę, że ty też.- zacmokała.

   - A po co, jeśli mogę spytać?- zachowałam te wszystkie uprzejmości, choć ona na to nie zasługiwała.

   - Ma malutką rzecz, która przyda się nam.- odparła, ale wiedziałam, że chodzi o zwój, a jej spojrzenie na towarzyszki zaintrygowało  mnie.

   - Od kiedy trzymasz z demonami. Wszak jesteś tylko człowiekiem.- zauważyłam.

   - Już nie. Widzisz, twoja stara znajoma postanowiła szczodrze mnie obdarować, w zamian za jej uwolnienie. To była kusząca propozycja więc przyjęłam ją.- zaśmiała się cicho wyciągając dłoń przed siebie, a na niej zapłonął ogień.- Teraz wiem jak to jest. Wiem, że słusznie ci zazdrościłam... ta moc.- mówiła bardziej do siebie niż do mnie, choć wyczułam w powietrzu, że zaraz zacznie się walka.- Ale dość o mnie, dość...- spojrzała ponownie na mnie.- Lepiej przedstaw starej przyjaciółce nowego znajomego. Sądzę, że spodoba się Lamii.- znowu tez szyderczy śmiech.

   - Ona nie ma najmniejszego powodu.- zauważyłam wytrącona z równowagi.

   - Ależ ma.- wysyczała błądząc wzrokiem.- Twoje emocje już dawno wymknęły się spod kontroli, nawet o tym nie wiesz.- znów na mnie spojrzała.- Ale będzie dumna, gdy zabiję jej odwieczną rywalkę, zdobędę zwój i przyprowadzę nagrodę pocieszenia.- kolejne szyderstwo.

   - Raczej nie będzie zadowolona, że sama się ze mną nie policzyła. Ale cóż, miała na to osiemse...- zawahałam się.- wiele lat.- poprawiłam.- Widać nie dość jej odwagi, by się ze mną zmierzyć.- zadrwiłam.- Jestem dla niej zbyt potężna.- ciągnęłam i zobaczyłam jak Arion rozkłada długi bat z pięcioma końcami zakończonymi hakami, z których sączyła się czarna maź. Jad demonów, jak nic. Bolesna sprawa.- Dla was też.- spojrzałam na nie, ale jeden ruch nadgarstka Arion i bat leciał w moją stronę.

I wtedy zobaczyłam jak biegnie w moją stronę Loki, osłaniając mnie przed lecącym z impetem hakom. Gdy tylko mnie objął, usłyszałam tylko krzyk, przeszywający mnie na wskroś, a na przedramieniu zauważyłam jeden zaczepiony hak. Nie bałam się tego, że właśnie uniknęłam strasznego bólu, tylko tego, że ten baran przyjął go na siebie, nie wiedząc co go czeka.

Dzienniki Rayne Arwens cz. I Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz