Rozdział 66

80 5 0
                                    

Plan awaryjny


Co się z nami dzieje? Kim jesteśmy? Skąd pochodzimy? Czy poznam odpowiedzi na te pytania, tego nie wiem, ale liczę, że chociaż Frigga będzie cokolwiek wiedzieć o przeszłości mojej matki. Boję się, nawet nie wiesz jak bardzo, jednak nie mogę pokazać im tego strachu. Muszę dać im nadzieję… Pokazać, że wierzę w nasze zwycięstwo.


Rayne Arwens


   - Wypuść mnie.- mruknęłam nie racząc go spojrzeniem.

   - Pierw musimy porozmawiać.- powiedział pewnym tonem.

   - Nie sądzę, że mielibyśmy o czym.- zadrwiłam i przeszłam pod jego ręką.

   - Chyba jednak mamy.- wepchnął mnie z powrotem do pokoju.- Co ci powiedział Thor?- zapytał.

   - To jednak moja sprawa.- odparłam.

   - Przestań być taka zimna. Mam wrażenie, że od czasu zebrania rozmawiam z kimś innym.- warknął.- Co powiedział ci Thor?- zapytał ponownie, pacząc na mnie groźnym wzrokiem.

   - Że muszę lecieć do Asgardu.- odpowiedziałam.- Co ci odbiło?- zadałam swoje pytanie.

   - Coś jest nie tak.- mruknął.

   - Co?- zdziwiłam się.

   - Z tobą.- dokończył.

Jeszcze bardziej się zdziwiłam.

   - Powiesz mi o co ci chodzi czy nie?- zapytałam spoglądając srogo na Loki’ego.

   - Pamiętam jaka byłaś rok temu. Coś się zmieniło od czasu tego ataku. Stałaś się zimna i nieprzystępna. Reszta siedzi cicho i nic nie mówi, ale mam tego powoli dość. Cała ta zmiana najbardziej odbija się na mnie.- powiedział szeptem.

   - Cała ta wojna.- mruknęłam.- Czasami czuje się taka wściekła na wszystkich, mam ochotę to rzucić i uciec. A najbardziej irytujesz mnie ty.- wskazałam na niego.

   - No nie da się ukryć.- wtrącił.

   - Czuję się jakby ktoś wchodził mi do głowy, jakbym była tylko obserwatorem. Boję się, że to zajdzie na tyle daleko, że sama cię zabije. Myślałam, że sobie z tym poradzę, ale… Od wczorajszej nocy jest coraz gorzej. Nie mówiłam tego nikomu. Zresztą, jest nam to na rękę.- usiadłam na łóżku.- Ten sen się nie ziści Loki. Wiem co chciałeś zrobić tam na plaży i wiem, że to by nie wyszło. Tak, zrobiłam nam obojgu przysługę.- powiedziałam smutno.

   - Raczej ranisz siebie. Tylko jeden raz cię nie zbawi.- stanął nade mną.

   - Jeden raz, a później kolejny i kolejny.- wstałam, przez co dzieliły nas ledwie centymetry.- Ty nigdy nie będziesz kochał, a ja nigdy nie będę kochana.- dodałam.- Teraz mnie wypuść.

Westchnął, jednak nie zatrzymywał mnie. Stał tak dalej.

    - Nie. Nigdy nie będę kochał.- potwierdził cicho obojętnym tonem, który ledwo usłyszałam zza progu.

Dzienniki Rayne Arwens cz. I Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz