Rozdział 72

72 6 0
                                    

Nie rań mnie ponownie


Sygin gotowa za niego zabić, Lilith okazuje się być nie moim wrogiem, a w jej mniemaniu moim wybawcą, a żeby tego było mało moim cudownym małżonkiem miał zostać Thor, z czego w rodzinie miałabym nałogowego kłamcę. Miło, ktoś jeszcze chce coś dodać o moim życiu?


Rayne Arwens


To był piękny sen, ale nadchodzi taki czas, kiedy trzeba się obudzić. Byłam strasznie spokojna, nawet złości nie czułam. Nie był to żal czy smutek, radość czy euforia. Tak prawdę mówiąc, nie czułam nic. Byłam pusta w środku, jak istota pozbawiona swojej duszy, ale czy miałam pewność, że Lilith mi jej nie odebrała, a ja jej nie zniszczyłam razem z nią?

Może to przez kłamstwa. W co wierzyć? W to co wmawiano mi przez całe życie, w to co pamiętam i w co sama wierzyć chciałam?

Czułam się oszukana i samotna.

Znalazłam się na korytarzu prowadzącym do mojej komnaty. Poczułam dziwne ukłucie przechodząc obok drzwi Loki’ego. Część mnie chciała poznać prawdę, dowiedzieć się jakie zamiary tak naprawdę miał. Jednak pozostawała we mnie niepewność. Co jeśli sen się ziści? Co jeśli nie? Nadal będę obojętna na wszelkie bodźce docierające do mnie z zewnątrz, czy w końcu pęknę?

Tyle pytań, a chętnych do udzielenia odpowiedzi jakby brak. Od czego zacząć?

Wymknąć się do Wanaheimu i odnaleźć matkę, czy pierw złożyć wizytę kłamliwemu półbogowi?

Zastanowiłam się przez chwilkę i już miałam pukać do drzwi gdy usłyszałam zza nich kobiecy śmiech. Nie… więcej niż jednej kobiety.

Parsknęłam śmiechem. Widać dobrze się bawił. Więc zaczniemy od mamusi.

Szybko wróciłam do swojej komnaty i usiadłam na łóżku. Wciąż leżały tu zniszczone kajdany z metalu korynckiego. Przyjrzałam się temu stopionemu.

Aż taka moc we mnie drzemie? Jestem zdolna do takich zniszczeń? Przypomniałam sobie wydarzenia z Rosji, gdy miałam jeden z tych ataków. Gdy prawie cała kamienica spłonęłaby z mojej winy. Zaczęłam się bać samej siebie, ale wtedy nie byłam sama. Był przy mnie, uspokoił i pomógł to opanować. Przez moment w jego oczach widziałam…

Nie Rayne, skończ. To niedorzeczność. Wszystko to robił by cię wykorzystać.

Ale jak słuchać rozumu gdy serce nie chce? Odrzuciłam natrętne myśli od siebie.

Wstałam z łóżka, zresztą i tak po tygodniu ciągłego snu nie byłam zmęczona. Weszłam do przybocznej komnaty gdzie znajdowała się moja prywatna łazienka. Jednym ruchem dłoni napełniłam dużych rozmiarów wannę gorącą wodą i zanurzyłam się w niej. Kolejny ruch dłoni i przywołałam długą suknię z tiulu, z nachodzącymi na siebie strzępami materiału, co przypominało pióra. Mogłam na spokojnie pomyśleć.

Przymknęłam oczy. Kojąca temperatura wody i delikatny kwiatowy zapach unoszący się w powietrzu sprawił, że przypomniałam sobie to, czego pamiętać nie chciałam. Złoty taras, po nagłym wyjściu z kolacji. Moja pewność zwycięstwa i spełnienie. Kilka dni przed wojną…

Dzienniki Rayne Arwens cz. I Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz