Rozdział 62

69 6 0
                                    

Dziwny sen

Miałam dziwny sen...

Rayne Arwens

Ze snu wyrwał mnie trzask zamykanych drzwi. Miałam dziwny sen. Nagle zaczęłam się krztusić, a do pokoju wpadł Jake.

   - Rayne!- krzyknął.

   - W… wwody… wydusiłam. Ten w jednej chwili wyczarował szklankę.

W moim gardle czułam niesamowitą suchość, jak wtedy gdy trafiłam do…

   - Lepiej?- zapytał, ale zignorowałam go.

   - Piekło na Ziemi.- powiedziałam.- Widziałam to…- wyszeptałam.- Jakby weszła do mojej głowy…

   - Rayne kto wszedł ci do głowy?- zapytał zaniepokojony. Czułam, że popadałam w obłęd.

   - Co się stało?- do pokoju wszedł Loki. Spojrzał na mnie zdziwiony. Aż tak źle wyglądałam?

Do tej pory błądziłam wzrokiem po pomieszczeniu.

   - Rayne, kto wszedł ci do głowy?- zapytał ponownie.

   - Lilith.- spojrzałam mu w oczy.- Ona to planowała od lat…- przełknęłam kolejny łyk wody.- Ten demon, wtedy wydostał się z Serca gdy byłam w Asgardzie… powiedział, że niszcząc Serce zniszczymy Lilith…

   - O czym ona mówi?- zdziwił się Bóg Kłamstwa, jednak Jake uciszył go gestem dłoni.

   - Jake, ona to planowała… ona to planowała… on kłamał.- powtarzałam ciągle. Byłam przerażona.- Odeślijmy Asgardczyków …- spojrzałam na Loki’ego.

   - Nie wrócę do Asgardu bo tobie się coś odwidziało.- warknął.- Co jeszcze widziałaś?- zapytał zmuszając bym na niego spojrzała.

   - Demon został wysłany przez Lilith. Zniszczyliśmy Serce, naszą ostatnią nadzieję.- powiedziałam.

   - Rayne jest jakiś sposób. Uspokój się, to tylko sen.- powiedział mój brat.

   - Co jeszcze?- zapytał Loki.

   - Skończ.- warknął Jake, ale ja spojrzałam na niego.

   - Piekło… Śmierć… Moją klatkę…- mruknęłam, a oni spojrzeli się na mnie tajemniczo.- Widziałam klatkę… ogromną…- próbowałam sobie wszystko przypomnieć.- Wiem co muszę zrobić.- dodałam pewnym głosem.

Wstałam, wyciągnęłam różdżkę i wyszłam na balkon.

Szepnęłam.

Z jej końca wystrzelił jasny snop światła, a na niebie pojawił się biały znak Lacertae. Łańcuszek leżący na komodzie zaczął się jarzyć jasnym kolorem, zupełnie jak ten na niebie.

   - Wzywamy armię.- dodałam.- Idźcie spać, przybędą jutro.- spojrzałam na nich.

Podeszłam do komody i wzięłam do ręki błyskotkę.

Dzienniki Rayne Arwens cz. I Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz