Rozdział 71

60 5 1
                                    

Wolna


Jeśli Lilith myślała, że jej uwierzę, była naprawdę głupia. Odpowiednio zagrana scena i byłam wolna. Nie wierzyłam, że uda mi się ją okłamać, ale najważniejsze, że się uwolniłam, ale co u diabła robiła w moim pokoju Sygin? Dlaczego nie było tam mojej siostry i dlaczego chciała mnie zabić? 


Rayne Arwens


Otwarłam szeroko oczy. Sygin stała nade mną wystraszona, chowając pośpiesznie coś błyszczącego za plecami. Miałam kontrolę nad własnym ciałem, duszą, umysłem i co najważniejsze, nad demonem siedzącym we mnie.

Próbowałam podnieść rękę. Była przykuta. Blondynka odsunęła się na kilka kroków. Poprawnie.

W kilka sekund zebrałam w sobie całą swoją moc i wyrzuciłam z siebie demona. Nie wiem jak to zrobiłam. To tak jakbym odpędziła od siebie nieznośną muchę, która przyczepiła się do mnie.

Lilith wypadła przez drzwi, uderzając o złotą posadzkę. Stanęłam na łóżku, moja prawa dłoń zaczęła płonąć, roztapiając kajdany, a prawa zamarzać, roztrzaskując je w drobny mak. Spojrzałam na dłonie, a później na demona. Zaczęłam iść w jej stronę. Gdy opuściłam pokój zostawiając Sygin przerażoną, strażnicy zaczęli uciekać, alarmując tym samym pół pałacu, że wpadłam w furię. Loki wyszedł z pokoju, z wściekłością wymalowaną na twarzy, zamierzając już pytać „co się do cholery tu dzieje”. Zobaczył mnie i od razu wycofał się. Aż tak strasznie wyglądałam? Lilith czołgała się do tyłu, a ja spokojnie szłam do przodu, nie zwracając uwagi na to, że nie panuję nad swoją mocą.

   - Rayne?- zdziwił się Bóg Kłamstw i spojrzałam na niego nienawistnie.

   - Z tobą policzę się później.- warknęłam i zauważyłam kątem oka jak demon podnosi się z podłogi i zaczyna uciekać na taras.

Znalazła się na samym krańcu, nie wiedziała co ma robić, nie miała dokąd uciec. Podeszłam wolnym krokiem do niej.

   - Zaczęłyśmy to razem i razem to zakończymy.- pobiegłam w jej stronę i skoczyłam, spychając nas obie w dół. Lilith próbowała się wyrwać, jednak mocno ją trzymałam.

Furia zaślepiała mój umysł, a mimo to wiedziałam co mam zrobić.

Zabić Lilith.

Zakończyć to wszystko.

Uwolnić się z kłamstwa.

Z impetem uderzyłyśmy w kamienny chodnik na placu przed pałacem. Przechodnie uciekli w popłochu wołając straże, a z pobliskiej karczmy wybiegli Jake, Thor i cała reszta, patrząc z przerażeniem jak wstaje i spoglądam z goryczą na Lilith. Teraz jednak zapanowałam nad magią, w prawej dłoni trzymając ogień, a w lewej lód. 

Te dwa żywioły mają uśmiercić Upadłego.

Demon wstał. Szykowała się na atak z mojej strony.

Zaczęłam ciskać w nią lodowymi soplami, drugą dłonią tworząc za nią ścianę ognia, by nie mogła mi uciec. Wokół zrobiło się zamieszanie. Mieszkańcy pałacu wybiegli zobaczyć całe zajście, lecz gdy zobaczyli mnie wściekłą i broniącą się Lilith, zamarli.

Dzienniki Rayne Arwens cz. I Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz