Okrutne tortury, tajemniczy więzień…
Śmierć- znana mi aż za dobrze, a jednocześnie nie. Taki paradoks mojego życia, że nawet gdybym chciała nie mogę jej zaznać. W sumie, może to i lepiej.
Rayne Arwens
Atak Wanaheim’u całkowicie mnie zaskoczył. Jak dotąd sądziłam, że jest sprzymierzony z Asgardem. Tyle że po incydencie z Lilith wszystkie światy wyczuły zagrożenie, a sojusze zostały zerwane. Tylko czemu zaatakowali? Co takiego Asgard, bądź sam Odyn zrobił?
Kolejne pytania.
Zatrzymałam się na tarasie widząc jak w powietrzu rozgrywa się walka. Setki statków ostrzeliwało miasto niszcząc całą infrastrukturę.
- Pani, kazano mi panią odprowadzić w bezpieczne miejsce.- podbiegł jeden z pałacowych strażników.
- Tu nie ma bezpiecznego miejsca. Sama sobie poradzę.- odparłam chwytając pewniej katanę.- Loki leć im pomóc. Ja muszę odszukać rodzinę.- powiedziałam i zaczęłam biec głównym korytarzem.
Nagle schowałam się za jedną z kolumn na krużganku unikając serii strzałów jednego z wrogich statków. W dłoni wyczarowałam kulę ognia i rzuciłam w jego stronę.
Szybki unik i pudło, cholera. Wyszłam zza kolumny.
Dostrzegłam w środku mężczyznę śmiejącego się szyderczo w moją stronę. Stanęłam jak wryta gdy ogromna maszyna odwraca i zaczyna mierzyć w moją stronę. W tym momencie zapomniałam co mam zrobić, straciłam panowanie nad własnym ciałem i właśnie w tym momencie poczułam jak lecę w bok, a czyjeś ciało przygniata mnie swoim ciężarem. W miejscu, w którym stałam znowu rozległy się strzały.
- Na głowę upadłaś?- otrząsnęłam się i zobaczyłam nad sobą Loki’ego.
- Kazałam ci im pomóc.- warknęłam próbując się podnieść.
- Jak widać tobie też jest potrzebna.- odparował podając mi rękę.
- Obejdzie się.- wstałam bez jego pomocy.
- Są w sali tronowej, wdarli się do pałacu.- wymamrotał zadyszany strażnik.
- Biegiem.- powiedziałam i zaczęłam biec w stronę sali tronowej, słysząc kroki moich towarzyszy za sobą.
W głowie miałam już najgorsze myśli. Gdzie była moja rodzina?
- Rayne.- poczułam jak Loki łapie mnie za przegub.- To nie ma sensu. Uciekajmy z pałacu póki jeszcze możemy.- ledwo łapał oddech.
- Nie będę uciekać jak ty całe swoje życie.- odparłam.
- A ja nie uwierzę w bezcelowy atak Wanaheim’u zaraz po twoim przebudzeniu. Poradzą sobie.- zapewniał mnie.
- Ty nie zrozumiesz tego poświęcenia. Dla kogoś kogo kochasz.- wyrwałam swoją dłoń i skierowałam się w stronę sali tronowej.
CZYTASZ
Dzienniki Rayne Arwens cz. I
FanfictionRok 2012. Po ucieczce Loki'ego, Fury nie widzi innego wyjścia z sytuacji jak prosić o pomoc znajomą rodzinę czarodziei. Początkowo sceptycznie nastawiona kobieta zgodziła się pomóc schwytać groźnego najeźdźcę. Jej arogancja i naiwność uspiły jej czu...