Rozdział 67

75 4 0
                                    

Nie całkiem to koniec


Większość uzna mnie za wariatkę, idiotkę, która znowu się poświęciła, ale tym razem jest gorzej. O wiele gorzej. Przez Loki’ego musiałam urzeczywistnić plan, który nie miał wejść w życie. Osłabiony demon nie zdolny do obrony wciąż był groźny, więc nie widziałam innego wyjścia z sytuacji. Uwięziłam Lilith w sobie. Skoro ona jest słaba, a ja zyskałam dodatkową moc kamienia, nie uwolni się z tego więzienia.

Tak mi się przynajmniej zdawało…


Rayne Arwens


Czuję się dobrze, nawet bardzo. Leżę w jakimś łóżku. Nawet przez głowę przeszła mi myśl, że to wszystko to kolejny sen i po raz kolejny mogę zacząć od nowa. W sumie, miło by było gdybym dostała kolejną szansę.

Otworzyłam oczy, a światło od razu zmusiło mnie do ich zamknięcia. Jak długo byłam nieprzytomna? Gdzie jestem teraz?

   - Rayne.- poczułam jak ktoś mnie przytula. Zmusiłam się do otwarcia oczu.

   - Gdzie…- zaczęłam cicho.

   - W Asgardzie. Ziemia powoli dochodzi do siebie po wyzwoleniu. Spałaś kilka dni, więc pewnie chcesz wiedzieć co się wydarzyło.- rozpoznałam głos swojej siostry.

Usiadłam na łóżku i ponownie spróbowałam otworzyć oczy. Spod przymrużonych powiek dostrzegłam sporych rozmiarów komnatę. Faktycznie to był Asgard, ale nie znam pamiętam tego pokoju.

Naprzeciwko łóżka były ogromne drzwi, a po mojej prawej stronie wejście na spory taras.

   - Pomórz mi wstać.- poprosiłam Marii. Wciąż byłam słaba.

   - Nareszcie się obudziłaś.- do komnaty wszedł Thor.- I powinnaś leżeć.- skarcił mnie na wejściu gdy chciałam stanąć na nogach.

   - Może i jesteś tu następcą tronu, ale wątpię, że znasz się na medycynie.- zadrwiłam.

   - Wróciła do normy.- szepnęła ze śmiechem Marii.

   - Jak to wróciłam?- zdziwiłam się.

   - To wyglądało jak opętanie. Baliśmy się, że Lilith przejmie nad tobą kontrolę, ale walczyłaś dzielnie i uwięziłaś ją. Rayne wchłonęłaś w siebie demona.- warknęła moja siostra.

   - I wy jeszcze mnie sprowadziliście do Asgardu, gratuluję bystrości. Kto wpadł na tak genialny pomysł?- zapytałam z sarkazmem.

   - Nie mieliśmy wyjścia.- wtrącił się Thor.

   - Zawsze jest wyjście.- poprawiłam go.

   - Nie tym razem. Gdybyś widziała twarz Loki’ego. Może i mówił, że nic dla niego nie znaczysz, ale gdy Heimdall nas sprowadził nie pozwolił strażnikom nawet podejść.- powiedziała Marii.

   - Zapewne zaprzeczy gdy go o to wypytam.- stwierdziłam.- A co z Ziemią?- zapytałam.

   - Rzuciliśmy zaklęcia demaskujące, ludzie nie dadzą demonom żyć. A co do czarodziei, cóż. Ponownie zaklęliśmy ich umysły i nie pamiętają o nas. Fury chce się z nami osobiście spotkać i przeprosić. Też mnie to dziwi, ale gdy zdzieliłaś w czaszkę Romanoff natychmiast wszystko sobie przypomniała. Zrobiliśmy to samo z osobami, które kiedyś o nas wiedziały. Wygrywamy te wojnę, ale lepiej dla nas, jeśli ludzie nie będą pamiętać o czarodziejach.- wyjaśniła Marii i zawiesiła głos.

Dzienniki Rayne Arwens cz. I Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz