Przeklęta Pieczęć
W co wierzyć? Ona wtedy zginęła. Popełniła samobójstwo by zapewnić nam ochronę… i te zielone oczy…
Nie to nie może być Loki… to niemożliwe, on wtedy… on wtedy jeszcze się nie narodził…
Rayne Arwens
Zatrzymałam się.
- Czy to możliwe, że mogłeś zaatakować Babilonię ponad dwa tysiące lat temu?- zapytałam.
- Po raz pierwszy przybyłem na Midgard dwa lata temu. Gdy myślałem, że zginęłaś.- odpowiedział.
- Wiesz, że ci nie uwierzę.- odwróciłam się w jego stronę.
- A miałbym powód, żeby teraz kłamać?- zapytał.- Razem w tym siedzimy.
- Ty nie potrzebujesz powodu.- mruknęłam i nagle do salonu wpadł Blake.
Nie był sam. Uśmiechnęłam się natychmiast na samą myśl, że nie kazał nam czekać dłużej.
- Nie możesz rozkazać tym swoim psom na posyłki by byli bardziej delikatni?- warknął znajomy głos z rosyjskim akcentem.
- Też się cieszę, że cię widzę.- rozwiązałam sznur, którym miał związane ręce.
- On wciąż tu?- zdziwił się widząc Loki’ego.
- Sądziłam, że wzrok masz dobry.- wtrąciłam.
- Wybaczcie, ale jak on mnie nazwał?- oburzył się Blake.
- Dobrze wiesz, że ma cięty język.- uspokoiłam go.- Nie jesteś tu bez powodu.- zwróciłam się do Dymitr’a.
- To już wiem. Ten demon katował mnie opowieścią o jakiejś pieczęci przez całą drogę.- usiadł na sofie.
- Blake, zepsułeś mi niespodziankę.- zacmokałam niezadowolona w stronę demona.- Tak, mam tu ciekawy przedmiot i zastanawiam się, czy wiesz, czym on jest.- powiedziałam tajemniczo.
- Jak mi go nie pokażesz to ci nie pomogę.- szepnął.
Przywołałam zawiniątko do ręki i wręczyłam go Rosjaninowi.
Rozwinął materiał, a jego oczy zaczęły błyszczeć na widok przedmiotu, który miał w dłoniach.
- Wiesz co to jest?- mruknął z niedowierzaniem.
- No nie.- odparłam.
- Wy wiecie co to jest?- wskazał na dysk z dziwną radością.
- Właśnie nie!- warknęłam żądając odpowiedzi.
- To jest Inkaaran. Nie wierzę… no po prostu nie wierzę. To legenda, ten przedmiot nie powinien w ogóle istnieć. Skąd go macie?- zapytał.
CZYTASZ
Dzienniki Rayne Arwens cz. I
FanfictionRok 2012. Po ucieczce Loki'ego, Fury nie widzi innego wyjścia z sytuacji jak prosić o pomoc znajomą rodzinę czarodziei. Początkowo sceptycznie nastawiona kobieta zgodziła się pomóc schwytać groźnego najeźdźcę. Jej arogancja i naiwność uspiły jej czu...