Lodowe Berło
Znalazłam je. W końcu.
Lilith, strzeż się...Rayne Arwens
Obudziły mnie promienie wschodzącego słońca, wdzierające się do pokoju Loki'ego przez wejście na taras.
Leżałam w ogromnym łożu, z zielonymi baldachimami, pod delikatną, wykonaną ze złotego jedwabiu pościelą.
Zamknęłam oczy.
Przypomniałam sobie każdy fragment wczorajszego wieczoru. Dotyk jego rozpalonych ust na mojej skórze, dłonie, delikatnie sunące po ciele.
Nawet teraz.
Ciepły, spokojny oddech otulił mój kark. Loki był przytulony do mnie, co chwilę głaszcząc delikatnie moją dłoń.
Nagle poczułam muśnięcie jego ust na plecach. Przeniósł się na obojczyk, później ramię. Odwróciłam się lekko, po czym jednym palcem podniósł mój podbródek i pocałował czule w usta.
Po chwili spojrzał mi się w oczy głaszcząc kciukiem policzek. Odwróciłam się do niego.
- Chciałabym żeby każdy ranek taki był.- zamruczałam zadowolona.
Oparłam głowę o ramię Loki'ego, a on objął mnie, dalej czule głaszcząc. Wtuliłam się w jego ciepły tors, rozkoszując się tym samym chwilą. Słyszałam jak jego serce szybko bije, mimo że oddech miał spokojny.
- Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem.- odezwał się nagle łamiącym głosem.
- Ja też.- wtuliłam się jeszcze bardziej do niego.
Leżeliśmy oboje w ciszy, słysząc jedynie nasze spokojne oddechy. Mogłam tu zostać cały dzień.
Nagle ten błogi spokój przerwało pukanie do drzwi komnaty. Do środka bez ceregieli weszła służąca, ze śniadaniem na tacy.
Oboje śledziliśmy jej każdy ruch, a ja wyczułam wyraźne zażenowanie z jej strony, zastając nas w niedwuznacznej sytuacji.
Gdy tylko zamknęła za sobą drzwi zaczęłam się śmiać. Loki spojrzał się na mnie ze zdziwieniem.
- O co ci...- zaczął.
- Boże, nie widziałeś jej miny?- przerwałam mu pytaniem.- Ja chyba naprawdę odzwyczaiłam się od takiego stylu życia...- dodałam odwracając się do niego.- Założę się, że za dwie do trzech godzin cały Asgard będzie tym żył.- stwierdziłam ze śmiechem.- Mniejsza o to. Lepiej się ubierzmy, jeśli jeszcze ktoś miałby nas tak zobaczyć.- zaproponowałam.***
Jake już zaczął za mną rozsyłać ludzi. Nie można na spokojnie śniadania zjeść. Ja mu dam...
Szłam szybkim krokiem po schodach na niższe piętro gdzie mieliśmy pokoje. Mówił że tam będzie na mnie czekać.
Bez pukania weszłam do pokoju.
- Co jest?- zapytałam.
- Zniknęłaś po kolacji.- zauważył.
- I tylko o to chodzi?- zdziwiłam się, mówił, że to ważna sprawa.- O to, że zniknęłam?- zapytałam.
- Nie tylko. Dobrze wiesz, że nie przerywałbym twojego upojnego poranka z Loki'm dla byle błahostki.- zażartował.
- No, masz szczęście.- wiedziałam, że moja rodzina domyśliła się już wczorajszego wieczoru co jest grane, albo to, że Fandral i Volstagg nas śledzili było prawdą.
- Słuchaj. Razem z Marii opisaliśmy wczoraj naszą sytuację dokładnie i sposób zabicia Upadłego Anioła. Matka się wściekła, że tak lekkomyślnie postąpiłaś z Lodowym Berłem oddając je w ręce Jotunów.- to było do przewidzenia.- Jednak podziwia cie za twój spryt. To, że zamknęłaś je w szkatule było dobrym pomysłem. No właśnie, zboczyliśmy na temat szkatuły. Opisałem jak ona wygląda, słowo w słowo co ty mi mówiłaś w pałacu Oktawiana.- ciągnął.- Co się okazało, Berło jest tu, w tym pałacu. Odyn powiedział, że jeśli to prawda i jesteś w stanie otworzyć szkatułę, i dowiedziesz tym samym, że jesteś prawowitym właścicielem tego artefaktu, odda je nam.- wyjaśnił.- W południe pójdziesz po nie ze strażnikami i na oczach Odyna i całej reszty otworzysz je. O ile to jest Lodowe Berło.- dodał.
- Chwila moment. Która jest w ogóle godzina?- zapytałam.
- Masz dwadzieścia minut.- stwierdził.
Boże, ale ja straciłam rachubę czasu.
- A co z sytuacją na Ziemi?- zapytałam niepewnym tonem.
- Wojska Lilith zaczynają się przemieszczać. Zaatakuje wcześniej niż się spodziewaliśmy.- odpowiedział zaniepokojony.
Spojrzałam się na niego ze strachem w oczach... Zaczyna się.***
Stanęłam na schodach, wykonanych ze złota. Wyglądały jak zawieszone w powietrzu. Z oddali dochodził szum wody. Było to znajome miejsce, a jednak takie inne. Nie było tu ani jasno, ani ciemno. Na tle kratowanej ściany zakończonej kolcami było kamienne podwyższenie, na którym stała szkatuła. Po bokach były srebrne uchwyty, by można było unieść tę sporych rozmiarów, jarzącej się błękitem kostce.
Znałam ją.
To była szkatuła, w której z Marcus'em zamknęliśmy Lodowe Berło.
Podeszłam kilka kroków bliżej.
Nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie za przegub i zatrzymał mnie.
- My je weźmiemy.- zapewnił mnie strażnik po mojej prawej stronie.
- Dobrze.- odparłam.
Rozejrzałam się po zbrojowni. Przecież ona mi się śniła miesiąc temu...
Proroczy sen?
Od lat ich nie miałam...
To było dziwne.
Dwoje strażników wzięło szkatułę i kazało mi iść za nimi prosto do sali koronacyjnej.
Na środku jak zwykle siedział Odyn. Moja matka i Frigga stały na uboczu, a ta pierwsza spoglądała na mnie srogo.
No dobra, wiem, że źle postąpiłam, ale powinna mi to wybaczyć. Byłam młoda i głupia.
Dziwnie było jednak patrzeć na Loki'ego stojącego ramię w ramię z Thor'em. Czyżby sobie wybaczyli, albo zrozumiał w końcu, że takim zachowaniem nic nie zdziała. Może w końcu dojrzał.
Monic wyraźnie wpadła w oko Fandral'owi, stojąc obok niego i co chwilę spoglądając sobie w oczy.
Strasznie się czułam gdy wszyscy tak na mnie patrzyli. W jednym momencie zmalałam do rozmiarów mrówki. Nie dałam jednak tego po sobie poznać.
Gdy doszliśmy aż do schodów prowadzących na podwyższenie, na którym był tron Odyna, strażnicy postawili szkatułę na podobnym podwyższeniu co w zbrojowni i od razu odsunęli się na bok.
Podeszłam do niego i poczułam się jak te setki lat temu, gdy to z Marcus'em zamykaliśmy to przekleństwo w szkatule. Przejechałam opuszkami palców po górnej powierzchni. Gdy tylko dotknęłam jej, w miejscu, gdzie moja skóra musnęła chłodną taflę szkła, światło zaczęło jarzyć się mocniej, jakby pamiętała mój dotyk. Spojrzałam znacząco na Jake'a i Marii.
To jest to.
Znalazłam je.
Po tylu latach.
Zamknęłam oczy i pewnie chwyciłam uchwyty szkatuły. Przekręciłam je. Jeden zgodnie z ruchem wskazówek zegara, drugi w przeciwną stronę.
Trzask otwieranego zamka.
Puściłam uchwyty i oddaliłam dłonie na parę centymetrów na boki. Każda ścianka szkatuły rozłączyła się, a energia, która była wewnątrz niej zaczęła rozpychać je na boki, wydłużając je tym samym.
Srebrne uchwyty zdawały się nagle roztopić, przelewając się wzdłuż kryształu w miejsce uchwytu, zastygając tym samym z pięknymi zdobieniami.
Gdy splot jasnoniebieskiej energii ułożył się w jeden dłuższy, jeden krótszy szpic, szkło, a raczej kryształ, który chronił szkatułę, zaczął się wyginać, a jednocześnie pokrywać ją na całej długości.
Zakończenie krótszego końca było lekko stępione, a dłuższy był tak ostry, że najmniejsze ukłucie zamieniało człowieka w lód.
Podwyższenie, nad którym to wszystko się odbywało zniknęło, a ja wysunęłam obie dłonie by chwycić swoją własność.
Gdy Lodowe Berło opadło na nie, poczułam jak niewyobrażalna siła zalewa mnie od środka. Przyjemne uczucie władzy zawładnęło mną, zupełnie jak kiedyś, ale teraz panowałam nad tym.
Postawiłam je na złotej posadzce, niezwykle delikatnie, ale mimo to było słychać głośny dźwięk. Spojrzałam na nie.
Było trochę wyższe ode mnie, a energia znajdująca się wewnątrz Berła, wiła się szukając ucieczki z ochraniającego je kryształu.
Spojrzałam na Odyna i całą resztę, która wydawała się być w ciężkim szoku po tym co się stało.
Fakt iż mieli moją własność przez te wszystkie lata był faktycznie dziwny.
Wiedziałam, że Berło nie było tylko częścią mnie, ale i Loki'ego, po tym jak to przez nie, jego ojciec stał się tym czym stał, a on odziedziczył i tą człowieczą część i tą mroźną.
Wiedziałam, że należy ono również do niego, ale nie mogłam pozwolić, by je zdobył. Nie może się niczego dowiedzieć, a ten artefakt ma zbyt wiele wspomnień.
- Nadal nie wierzysz, że jestem prawowitą właścicielką tego.- wskazałam na Berło w mojej dłoni.
CZYTASZ
Dzienniki Rayne Arwens cz. I
FanfictionRok 2012. Po ucieczce Loki'ego, Fury nie widzi innego wyjścia z sytuacji jak prosić o pomoc znajomą rodzinę czarodziei. Początkowo sceptycznie nastawiona kobieta zgodziła się pomóc schwytać groźnego najeźdźcę. Jej arogancja i naiwność uspiły jej czu...