Drużyny - część 1

10.7K 372 412
                                    


Kroniki Konohy, czyli druga część Hidena, zaczyna się po tym rozdziale.

Ten rozdział to jest sequel o drużynach.



***

To był jeden z tych wiosennych, ciepłych dni, które z braku aktualnych misji chyba wszyscy genini spędzali leniwie na łąkach czy też w parkach.

Nie było nowością, że drużyny Sasuke i Naruto siedziały razem, w końcu znali się już dość dobrze. Ich mistrzowie od samego początku organizowali im wspólne treningi. Jednak jeszcze przez dwa dni oni mieli wolne, a dzieciaki po prostu zaczynały się nudzić.

– Może pójdziemy coś zjeść? – zaproponował Kodai, gdy poczuł, jak zaburczało mu w brzuchu.

– Tak, pewnie jeszcze te twoje burgery – prychnął Ryuji.

Odkąd w Konoha otwarto nowy sklep z tego typu przekąskami, Kodai prawie codziennie ich tam przesiadywał i obżerał się nimi ile wlezie. To cud, że jeszcze nie przypominał piłki. Ale cóż, Naruto-sensei, też ciągle jadł, tyle że w jego przypadku był to ramen. Ryuji niekiedy patrzył ze zdziwieniem na rosnąca ilość pustych misek, gdy zaprosił ich do Ichiraku. Jak ktoś mógł zmieścić w sobie tyle jedzenia?

– Coś masz do burgerów? – Kodai, który wcześnie leżał oparty o pień i bawił się z Aoimaru, podniósł się. – Są...

– Tłuste – wszedł mu w słowo Ryuji. – Niedługo sam będziesz przypominał taką bułkę – zakpił choć wiedział, że to nieprawda.

Kodai mimo że jadł dużo, w ogóle nie tył. Obaj byli w świetniej formie, co nie znaczy jednak, że nie można było mu podgryzać.

– Jak ja ci zaraz...

Kodai rzucił się na niego, chcąc mu przyłożyć, ale w tym momencie, ktoś chwycił ich obu za ręce i polecieli w dwóch różnych kierunkach.

– Zamkniecie się w końcu? – warknęła Akane.

Stała teraz pośrodku polany, a jej czerwone włosy aż falowały. Od dłuższego czasu naprawdę ją irytowali, więc w końcu dała upust swojej złości.

– Nic ci nie jest, Ryuji?

Sayuri od razu do niego podbiegła, w międzyczasie rzucając jeszcze koleżance z drużyny wściekłe spojrzenie.

– Nic.

Ryuji odtrącił jej dłoń. Wstał i pomasował głowę, bo walnął w pień jednego z drzew naprawdę mocno. Cholera, znów oberwał od dziewczyny. Ale Akane, o czym zdążył się już przekonać, była nieprzewidywalna. I czasami bardzo brutalna. Genini z innych drużyn naprawdę się jej bali.

– Co wy wyprawiacie? – usłyszeli niski głos.

Zaraz potem zobaczyli postać w stroju jounina.

– Sasuke-sensei!

Harumi poderwała się na jego widok, a jej oczy zabłysły. Nie zwróciła nawet uwagi na to, że Shinji i Kodai przewrócili oczami.

– Draniu, daj im spokój – zaśmiał się Naruto, który pojawił się obok.

Przechodzili niedaleko, gdy usłyszeli krzyki dzieciaków, a jako jounini mieli obowiązek zareagować. Jednak jak się okazało, to były ich własne drużyny. I najwyraźniej wszystko było w porządku, zwyczajowe kłótnie, do których się już przyzwyczaił.

– Musimy iść do Kakashiego

Sasuke zmierzył jeszcze całe to towarzystwo w wzrokiem. Widział, że znów – mimo zakazu walk przez te dwa dni – się o coś pobili. Zastanawiał się, czy oni też kiedyś byli tak nieznośni.

SasuNaru Hiden - Kroniki KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz