SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 97

2.8K 180 218
                                    

Naruto obudził jakiś głośny huk. Poderwał się i przez chwile mrużył oczy, dochodząc do siebie. Zerknął na okno. Mimo wczesnej pory, bo tarcza zegarka pokazywała, że dochodzi dopiero dwunasta, na dworze było szarawo, a w szyby zacinał deszcz. Po chwili błysnęło i huk się powtórzył. Rozszalała się burza.

Odwrócił się w stronę śpiącego Sasuke i uśmiechnął się na widok czarnych, rozczochranych włosów, rozrzuconych na poduszce. Przysunął się i musnął nosem jego szyję

– Wstawaj, musimy zacząć się zbierać – szepnął mu do ucha.

Gdy wrócili z Akademii, nie było opcji, by nie kontynuowali tego, co tam zaczęli. Po tych pocałunkach byli naprawdę siebie spragnieni. Tak bardzo, że ubrania zaczęli z siebie zrzucać już na dole, a gdy dotarli do sypialni, żaden z nich nie miał na sobie już żadnej części garderoby. A potem, po wyczerpującym seksie, po prostu zasnęli.

– Sasuke, wstawaj – powtórzył Naruto, jednocześnie całując go w szyję. Raz, drugi, a za trzecim razem lekko przygryzł płatek ucha.

Sasuke w końcu uchylił powieki i spojrzał na niego, a zaraz potem, gdy znów błysnęło i rozległ się grzmot, w okno

– Nie ma mowy. W taką pogodę nie zamierzam ruszać się z łóżka.

Przyciągnął do siebie Naruto i przykrył ich obu szczelniej kołdrą. W domu było ciepło, ale na myśl, że trzeba byłoby wyjść na zewnątrz, na ten wiatr i deszcz, od razu dostawał gęsiej skórki.

– Iruka-sensei zaprosił nas na obiad, przecież wiesz.

– Zwalimy nieobecność na pogodę – stwierdził Sasuke, po czym rozsunął Naruto uda i wpakował się miedzy nie swoim ciężarem ciała. – Wolałbym teraz powtórkę z tego, co robiliśmy kilka godzin temu.

– No chyba sobie żartujesz – zaoponował Naruto. – Babcia Kodaia miał rację, ty jesteś jakimś erotomanem.

Nie erotomanem, tylko mam swoje potrzeby – skwitował Sasuke i otarł się swoim penisem o penisa Naruto. – A wnioskując z tego, jak reaguje twoje ciało, jestem więcej niż pewny, że ty też tego chcesz.

– Ale...

– Za dużo gadasz.

Sasuke pocałował go mocno, tym samym zatykając mu usta, żeby już skończył mówić cokolwiek. Zaczął ocierać się o niego mocniej i szybciej. Naruto coś tam jeszcze próbował burczeć, ale w końcu poddał się tej ogarniającej ich przyjemności. I nawet gdy Sasuke zsunął się ustami na szyję, już nie protestował, a jedynie wzdychał i sam poruszał biodrami tak, by ich erekcje miały ze sobą jak najbliższy kontakt. By znów, nie zwracając już uwagi na czas i szalejącą za oknami burze, przeżyć orgazm w ramionach swojego przyszłego męża.

*

Hideaki już przed południem wypisał się ze szpitala na własne życzenie. Fakt, miał połamane żebra, ale mimo bólu, nawet w takim stanie mógł przecież chodzić, choć w zacinającym deszczu nie było to zbyt komfortowe. Po prostu przed wyjazdem chciał załatwić jeszcze kilka rzeczy. Sprawdzić, czy w laboratorium nie zostały jakieś jego receptury, które ktoś mógłby wykorzystać, wysłać niektóre ze swoich rzeczy do mieszkania w Sunie i – co było najgorsze, bo boleśnie i co rusz przypominało mu, że przez długi czas nie zobaczy Naruto – kupić bilet na podróż do nowego miejsca zamieszkania. Dziś miało nastąpić otwarcie kolei, przyjeżdżał pociąg z Suny, a jutro ruszał dalej, do Kraju Wody. Znajdzie się w obcym miejscu, bez żadnych znajomych osób, bez nikogo, na kim mógłby polegać.

Nagły grzmot wyrwał go z zamyślenia, a ściana deszczu, która dosłownie lunęła mu na głowę, sprawiła, że w jednej chwili nie był już mokry, a przemoczony do suchej nitki. Ubrania, buty, włosy, które teraz lepiły się do czoła i oczu. Ledwo co widząc, schował się pod daszek pierwszego lepszego sklepu, żeby przeczekać tę ulewę.

SasuNaru Hiden - Kroniki KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz