SasuNaru Hiden- Kroniki Konohy - rozdział 35

3.1K 263 583
                                    

Znów rozdział z dwóch perspektyw.

Tak wiem, ze się niektórym nie spodoba:)

A, dla jasności. Sasuke nie będzie miał dziecka z Naruto. To nierealne.

*

Przez kilka kolejnych dni, Sasuke naprawdę miał wrażenia, że szlag go trafi. Gdziekolwiek się nie pojawili, zawsze wpadali na Hideakiego. Za każdym razem wyglądał, jakby chciał powiedzieć coś Naruto, ale widząc też jego, wycofywał się. Jeszcze te jego głupie teksty w odpowiedzi na pytanie, czy ich śledzi: „Wiem, że masz wielkie ego, ale chyba ta droga nie jest twoją prywatną własnością" czy „też muszę czasem zrobić zakupy".

Sasuke nie był idiotą, dobrze wiedział, że on szuka okazji, kiedy Naruto będzie sam, dlatego od pewnego momentu uwziął się i wszędzie z nim chodził. Do Siedziby Głównej, do sklepu, nawet na spacer z poczwarą.

Czemu ten Hideaki był takim idiotą i nie mógł sobie odpuścić? Przecież dał mu to jasno i wyraźnie do zrozumienia, powinien się dostosować. Czy on naprawdę chciał, żeby zrobił mu krzywdę? I gdzie, do cholery, była Sakura. To jej chłopak, powinna go stąd zabrać w trybie natychmiastowym.

Eh, Sasuke naprawdę najchętniej pogruchotałby mu kości, ale Kakashi kategorycznie tego zabronił. Powiedział, że Hideaki jest ich gościem i ma go traktować jak należy. Jak należy... Sasuke prychnął. Jedyne, co mu się należało, to solidny wpierdol.

Nawet teraz, leżąc na werandzie, miał świadomość, że są obserwowani. Wyczuł Hidakeigo na dachu sąsiedniego budynku już wczoraj, dzisiaj też najwyraźniej przyszedł. Nie no, on naprawdę go zabije. Co prawda za to znów mogło grozić mu więzienie, czy coś w tym stylu, ale może było warto? Kakashi na pewno jakoś go wybroni. Przecież to byłaby zbrodnia w afekcie...

– Sasuke, spisz? – usłyszał i otworzył oczy.

To Naruto pochylił się nad nim, a po chwili położył się obok i objął go.

– Zjadłem trzy kubeczki ramenu i nie wiem, czy się tak do końca najadłem.

– Ty to jesteś wiecznie nienażarty – prychnął Sasuke, ale uśmiechnął się, czując rękę, gładzącą jego plecy.

Po chwili, gdy leżeli tak razem, coś mu przyszło do głowy. Hideaki był tak bezczelny, że zakłócał im prywatność we własnym domu. Podglądał ich. Chciał patrzeć? To niech patrzy!

Objął Naruto, przyciągnął go do siebie jeszcze bardziej i pocałował. Nie było to muśnięcie w usta, a prawdziwy, namiętny pocałunek.

– Draniu, co ty wyprawiasz? Jesteśmy na zewnątrz, ktoś może nas zobaczyć – mruknął Naruto, jednak zrewanżował się tym samym.

– To niech zobaczy – szepnął mu do ucha Sasuke. – Niech patrzy i zazdrości.

*

Hideaki wracał powoli w stronę centrum Konohy. Od kilku dni, mimo że się naprawdę starał, nie udało mu się porozmawiać z Naruto. Sasuke nie opuszczał go na krok.

Z jednej strony było to frustrujące, z drugiej dawało mu pewną nadzieję. Bo skoro Sasuke był tak zdeterminowany, żeby nie dać mu się zbliżyć do Naruto, to może miał do tego jakieś podstawy? Może bał się, że Naruto ciągle coś do niego czuje, dlatego tak strasznie nie chciał dopuścić do ich rozmowy?

Sam nie wiedział, co myśleć. Był rozdarty. Z jednej strony pamiętał, jakim zimnym draniem był Sasuke jeszcze nie tak dawno, jak Naruto przez niego płakał, mówiąc, że nie chce do niego wracać, z drugiej widział ich dzisiaj. Całowali się z taką namiętnością, że po chwili nie wytrzymał, nie mógł dłużej na to patrzeć. Cholera! Mimo że przyjeżdżając tutaj wiedział, z czym się najprawdopodobniej zmierzy, ten widok zabolał. Bardzo.

SasuNaru Hiden - Kroniki KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz