Jak ktoś narzeka, że rozdziały są za często, zawsze może przeczytać dopiero w przyszłym tygodniu:)
Ciekawe, czy ktoś się zorientuje, co planuję:)
*
Naruto, odkąd powiedział Sasuke, że nie ma sprawy, jasne, nic się nie stało i uciekł od niego, nie wiedział, ile czasu przesiedział pod konarem drzewa. Na pewno kilka razy wstawał i szedł po drinka, ale zawsze wracał w to samo miejsce. Próbował nie myśleć, o tym co się stało, próbował nie myśleć o Sasuke. Alkoholem starał się zagłuszyć wszystkie myśli. Ale niestety, nie był w stanie.
Sasuke naprawdę go zranił. Złamał mu serce. To „nie" z jego ust było jak nóż. Choć nie, nożem można byłoby je co najwyżej przeciąć. Tylko w takim razie dlaczego mówi się o złamanych sercach? To bez sensu. Wszystko było bez sensu.
– Naruto? No w końcu cię znalazłam, gdzie ty byłeś? – Sakura podbiegła w jego stronę. – Trzeba pomóc... Ty jesteś pijany – stwierdziła, widząc jego zamglony wzrok i czując odór alkoholu.
– Sakura-chan, jesteś medycznym ninja. Czy serce można złamać na pół? – usłyszała łamiący się głos.
O tak, Naruto był zdecydowanie pijany.
– Nie sądzę, by to było możliwe – stwierdziła. – Nie ruszaj się stąd idę poszukać Sasuke.
– Tylko nie Sasuke – zaprotestował. – Tyko nie jego.
Sakura zmarszczyła brwi. Coś było nie tak. Coś się musiało między nimi wydarzyć. Właściwie to Sasuke też nie widziała od jakiegoś czasu. Dokładnie od momentu, w którym stwierdził, że Naruto ma mu coś wyjaśnić. Wyglądał, jakby był na coś zły. Pewnie znowu się pokłócili. Ale tym razem musiało to być coś naprawdę poważnego, bo Naruto nie miał zwyczaju po ich sprzeczkach upijać się, raczej rozładowywał złość na polach treningowych.
– Dobrze, ale nie ruszaj się stąd.
*
Naruto, z głowa oparta o konar już prawie przysypiał, gdy ktoś się pojawił.
– No to nieźle się załatwił.
Otworzył oczy. To znów była Sakura, ale tym razem w towarzystwie swojego chłopaka.
– No dobra, kolego, wstajemy. – Hideaki chwycił go pod ramiona i pomógł mu się podnieść. – Gdzie masz klucze do domu?
– To nie dom, tylko mieszkanie Sasuke. – Naruto nieco oprzytomniał. – I nie mam zamiaru tam wracać.
Sakura spojrzała na niego uważnie. Miała już pewność, że coś się stało. I to coś poważnego.
– Dobra, zaprowadź go do mnie. Prześpi się na kanapie – zadecydowała.
Wiedziała, że kiedy wytrzeźwieje, będzie musiał z nim porozmawiać. Teraz nie było sensu, bo Naruto gadał trzy po trzy, a ona musiała jeszcze pomóc Ino w kilku aspektach wesela.
Hideaki przerzucił sobie rękę Naruto przez szyję i zmusił go, żeby z nim poszedł. Na szczęście mieszkanie Sakury było w miarę blisko parku.
– No dalej, jeszcze trochę – powiedział, gdy znaleźli się na klatce schodowej.
W końcu otworzył drzwi do mieszkania i z ulga posadził Naruto na kanapie.
– Sam się rozbierzesz, czy... Eh, głupie pytanie, ty nawet butów w takim stanie nie zdejmiesz.
Hideaki zdjął mu buty, marynarkę, ale kiedy zabrał się za guziki koszuli i przypadkowo dotknął jego szyi, Naruto zaczął się śmiać i wiercić.
CZYTASZ
SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy
FanficDruga część SasuNaru Hiden. Sasuke i Naruto od prawie dwóch lat są w oficjalnym związku. Jednak jak to bywa w związkach, wkrada się rutyna i pojawiają się problemy.