Następnego dnia, skoro pogoda się nie zmieniła i nadal kariera malarzy musiała się przesunąć w czasie, Sasuke i Naruto mieli spotkać się ze swoimi drużynami.
Cała szóstka, bo Tsunade w końcu się zlitowała i wypuściła Kōdaia ze szpitala, czekała na nich pod wiatą jednego ze sklepów w centrum. Pachniało tu jedzeniem i to tak, że prawie każdy, kto przechodził, zatrzymywała się i coś kupował.
– Ale bym zjadł burgera – wymamrotał Kōdai, miętoląc w kieszeni swój kupon na darmowe jedzenie.
Owszem, wtedy, gdy się nimi zatruł, miał do nich wstręt, ale to tylko na jakiś czas. Teraz znowu pałał do nich niezmienną miłością. Przecież jeden albo dwa mu nie zaszkodzą, no nie?
– A właśnie, Kōdai, kolejny punkt dla mnie – stwierdził Ryuji, przypominając sobie o czymś. – Pocałował mnie laska, więc odhacz to sobie.
– Tak? A właśnie że mnie też! – uśmiechnął się Kōdai. – I już to kilka dni temu na festynie. A ciebie kiedy?
– Też na festynie, tylko w wiosce przy Wielkim Wodospadzie.
– A która to była godzina? – obaj powiedzieli to jednocześnie, patrząc na siebie spod byka, bo każdy myślał, że wygrał.
Niestety, okazało się że nikt ze „świadków" tych pocałunków nie sprawdzał, jaki był dokładnie wtedy czas na zegarku. Niechętnie, bo niechętnie, zgodzili się więc na remis i obaj zapisali sobie po jednym punkcie.
– Jak myślicie, co będziemy robić? – zastanowiła się Akane. – Już dawno nie trenowaliśmy wszyscy razem.
– Może nauczymy się przywoływać takie wielkie węże? Albo żaby? – podekscytował się Kōdai.
Był trochę zazdrosny, że to nie on jechał na głowie Aody, a wszyscy z drużyny Naruto-sensei tak. Choć, jakby się w sumie zastanowić, to oni, cała szóstka, od początku stanowili tak jakby jedną drużynę. Zawsze trenowali i robili coś razem. Często mieli nawet wspólne misje.
Kiedy w końcu Naruto i Sasuke pojawili się, zostali zasypani stosem pytań. A jak przyzwać węża albo żabę? A jak się steruje takim ogromnym gadem czy płazem. A czy mogą się dzisiaj nauczyć?
Niestety, ich nadzieje były płonne. Bo dzisiejszy trening został zaplanowany zupełnie inaczej.
– Gdzie my jesteśmy? – zapytał zdziwiony Shinji, gdy dotarli na miejsce. – Przecież to... biblioteka! – powiedział, jakby pierwszy raz ją na oczy widział.
– No właśnie – uśmiechnął się ironicznie Sasuke. – A wy, z waszą wiedzą, potrzebujecie jej teraz zdecydowanie bardziej niż zwykłego treningu.
– Ale biblioteka? Mamy czytać... książki? – jęknął Kōdai, jakby to wykraczało poza jego tok rozumowania.
– Nie, oglądać obrazki – mruknął Sasuke. – Oczywiście, że czytać! Chyba tego przynajmniej nauczyliście się w Akademii?
Po chwili niezbyt zadowoleni genini usiedli przy stoliku, a na stole wylądował stos grubych tomów.
– To jest historia Wielkiej Czwartej Wojny Shinobi, czyli czegoś, co zdarzyło się, jak chyba wiecie, kilka lat temu, oraz kilka innych rzeczy – wytłumaczył Naruto. – To rozjaśni wam trochę w głowach na temat tego, co, po co i dlaczego wówczas mimo miejsce.
– Może wtedy do was dotrze, czym są przyzywane przez nas zwierzęta i dlaczego nas słuchają.
– Karin-san mówiła, że to jest wiążący pakt krwi – przypomniała sobie Akane.
CZYTASZ
SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy
FanficDruga część SasuNaru Hiden. Sasuke i Naruto od prawie dwóch lat są w oficjalnym związku. Jednak jak to bywa w związkach, wkrada się rutyna i pojawiają się problemy.