Przez kilka kolejnych dni Naruto budził się sam we własnym łóżku, zawsze jednak towarzyszył temu nawyk przytulenia się do osoby obok. Do osoby obok, czyli do Sasuke, którego jednak nie było.
Naruto przetarł oczy, spojrzał na kalendarz i zakreślił kolejny dzień. Dziś był drugi maja, czyli za dwa dni obchodzili Święto Zieleni. Ludzie spędzali ten czas na świeżym powietrzu, a w okolicy powstawały różne wydarzenia, mające zbliżyć wszystkich do natury.
Odbywał się też oczywiście festyn, więc mieli się zebrać wszyscy, by zdążyć z przygotowaniami. Zaangażowani byli w to starsi i młodsi, choć wiadomo, że geninom raczej nie powierzało się jakichś poważniejszych zadań.
Naruto usłyszał dzwonek, do drzwi, ale że nie chciało mu się ruszyć, krzyknął tylko: „Wejdź". Wiedział, że to Hideaki, codziennie po niego przychodził. Twierdził, że nie da mu popaść w depresję i ma dla nich ciekawe rzeczy do roboty w laboratorium.
– No co jest? Jeszcze leniuchujesz? – Hideaki uśmiechnął się na widok jego zaspanego wzroku i rozczochranych włosów. – Wiesz, że mamy dzisiaj trochę roboty?
– Wiem, ale długo nie mogłem zasnąć. – Naruto ziewnął. – Nie lubię zasypiać sam.
– Jak chcesz, to ja mogę zasypiać z tobą. – Hideaki usiadł na łóżku, a potem oparł głowę na ręce, patrząc na Naruto z iskierkami w oczach. – Dostaniesz też zawsze buzi na dobranoc. I na dzień dobry. Pamiętasz chyba jeszcze, że dobrze całuję?
– Pamiętam – mruknął Naruto, przypominając sobie ich pożegnanie przez wyjazdem do Suny. – Ale to było wtedy. Myślałem, że Sasuke już mnie nie chce i...
– I w ramach pocieszenia wykorzystałeś mnie – dokończył za niego Hideaki. – Nie, nie przepraszaj. – Pokręcił głową, widząc, że Naruto już otwiera usta. – Gdybym sam nie chciał, nic by się nie wydarzyło. Zresztą, jak masz ochotę, możesz mnie znów wykorzystać, nie mam nic przeciwko...
Hideaki uśmiechnął się w tak czarujący sposób, ze żadna dziewczyna by mu nie odmówiła. Niestety, Naruto tylko burknął, żeby nie robił sobie głupich żartów i wstał z łóżka.
– Dobra, bierz prysznic, ubieraj się i idziemy. I tak jesteśmy już spóźnieni.
Hideaki, leżał rozwalony na łóżku i przyglądał się ramkom na zdjęcia poustawianym w pokoju, gdy Naruto w końcu wyszedł z łazienki. Był obwiązany jedynie ręcznikiem na biodrach i psioczył na „głupie ubrania", które zostawił gdzieś porozrzucane w pokoju.
– Nie widziałeś gdzieś moich spodni?
Zakręcił się, szukając ich, niestety, albo miał takiego pecha, albo wyszło tu jego niechlujstwo, bo w tym momencie ręcznik rozwiązał się i spadł, odsłaniając go całkowicie.
Hideaki momentalnie przestał zwracać uwagę na zdjęcia i zagapił się na nagiego Naruto, który stał jak wryty. Po chwili, nadal nie spuszczając z niego wzroku, podniósł się z łóżka, chwycił spodnie, które leżały na podłodze i podszedł bardzo blisko niego, wciskając mu je w ręce. Jednocześnie spojrzał tak, że Naruto zrobiło się gorąco.
– Nie chciałeś się przypadkiem ubrać? – szepnął mu na ucho, pochylając się nad nim, bo ten nadal się nie ruszył. – Choć jak dla mnie, to wcale nie musisz – dodał, patrząc na niego w taki sposób, że Naruto przełknął ciężko.
– Głupi jesteś – powiedział i łapiąc po drodze jeszcze swoje bokserki, wrócił do łazienki.
Spojrzał w lustro i zobaczył, jak policzki mu płoną. Nigdy nie był w takiej sytuacji z innym facetem poza Sasuke. Nie, no jasne, były jeszcze gorące źródła czy łaźnie, ale to zupełnie co innego. Hideaki patrzył na niego tak, jakby... Nie, głupoty sobie wyobraża. Przecież mieli być przyjaciółmi. Chociaż... Teraz przypomniał sobie sytuację, gdy on go widział w mieszkaniu Sakury w samym ręczniku niedbale zawiązanym na biodrach. Też mu się ten widok podobał. Tylko wtedy była inna sytuacja, był zadurzony w Hideakim. A teraz? No a teraz on w nim. Wszystko działało w odwrotną stronę. Niech te dwa tygodnie miną jak najszybciej i Sasuke wraca, bo dostanie szału z tego wszystkiego.
CZYTASZ
SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy
FanfictionDruga część SasuNaru Hiden. Sasuke i Naruto od prawie dwóch lat są w oficjalnym związku. Jednak jak to bywa w związkach, wkrada się rutyna i pojawiają się problemy.