SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 99

2.7K 174 401
                                    

Wszystkiego najlepszego w nowym roku i miłego czytania:)

*

Kiba, który wracał z dzielnicy Hyuuga, wyglądał, jakby wygrał milion na loterii. Czy też dwa miliony. Albo nawet dziesięć!

– Shino! – krzyknął, gdy zobaczył swojego przyjaciela z drużyny. – Udało się!

Podbiegł do niego, chwycił rękawy jego luźnej kurtki i zaczął się z nim kręcić w kółko, zupełnie nie przejmując się ludźmi dookoła.

– Kiba, zaczynam się o ciebie martwić – wysapał Shino, gdy w końcu udało mu się przerwać ten dziwny taniec. – Co się udało? Wygrałeś w końcu jakiś zakład?

– Wygrałem znacznie więcej. – Kiba uśmiechnął się chyba najszerzej jak potrafił. – Hinata umówiła się ze mną na randkę! – wrzasnął tak, że zwrócił na siebie wzrok wszystkich w okolicy.

– Gratuluję. Pretendent do tytułu Hokage, zamiast tego, który nim w przyszłości zostanie, to też opcja – powiedział Shino, który od dawna patrzył na te podchody. Dobrze, że Hinata w końcu, po tylu latach, odpuściła sobie Naruto.

– Twoje uwagi są beznadziejne – burknął Kiba, jednak po chwili znów się uśmiechnął, bo dzisiaj ze względu na to, co osiągnął, to był dzień do uśmiechania się.

– Moje uwagi są beznadziejne?

Shino zmarszczył brwi w zastanowieniu. To może dlatego zawsze pozostawał w cieniu? Dlatego był niemal niezauważalny? Dziwne, wydawało mu się, że zwykle jego riposty były celne. Na przykład wtedy, gdy powiedział Kibie, że jego oświadczenie o chęci zostania Hokage nijak ma się do „wejścia smoka" Sasuke, który dosłownie kilka minut wcześniej ogłosił to samo.

– Wiesz, potrafisz skutecznie wbić szpilę człowiekowi – wyjaśnił Kiba. – Ale mi dzisiaj i tak nic nie popsuje humoru. Nawet ty.

– Nawet ja? To ja liczę się mniej niż inni?

– Oj, przestań. Po prostu jestem szczęśliwy, rozumiesz? – Kiba przewrócił oczami.

Shino definitywnie miał jakiś kompleks. Powinien sobie w końcu kogoś znaleźć. Fakt, te robaki nie były zbyt zachęcające, ale przecież klan Aburame też się jakoś rozmnażał. I na pewno nie przez pączkowanie. Choć nie, Shino był gejem, więc w jego przypadku żadne rozmnażanie nie wchodziło w grę.

– A więc Hinata w końcu się z tobą umówiła – usłyszeli głos i odwrócili głowy.

To była Hanabi, która właśnie do nich podeszła. Uśmiechnęła się, bo lubiła ich dwójkę. W końcu razem z jej siostra stanowili drużynę i czasami u nich bywali. Kiba to ostatnio nawet bardzo często, z wiadomego powodu. Niestety, mimo tego jak bardzo się starał, Hinata ciągle mu odmawiała, ciągle żyjąc marzeniami o Naruto. Czyżby w końcu nastąpił ten przełomowy dzień?

– A co, powiedziała ci? – Podekscytowany Kiba tak ścisnął ręką sierść na głowie Akamaru, że ten aż zapiszczał.

– Nie, ale krzyczysz tak, że pół Konohy zapewne już wie. – wyjaśniła, nieco rozbawiona jego miną. Po chwili jednak zmarszczyła brwi. – Nie dostałeś szalika?

– Jakiego szalika? – Kiba spojrzał na nią zdziwiony. – Jest czerwiec, po co mi szalik?

Hanabi pokręciła głową, trochę zawiedziona. Hinata kilka lat temu zrobiła szalik dla Naruto. Długi, z puszystej, czerwonej włóczki. Hanabi często ją obserwowała, gdy robiła go na drutach, bo wtedy cały czas się uśmiechała. Była najwyraźniej szczęśliwa, marząc o wspólnej przyszłości z Naruto. Nigdy jednak go mu nie dała. Wcześniej, bo nie miała odwagi, potem, bo wszyscy dowiedzieli się o jego związku z Sasuke. Kilka razy już o tym rozmawiały i Hinata obiecała jej, że w końcu da sobie spokój i kiedyś podaruje ten szalik komuś innemu. Komuś w kim się zakocha. Szkoda, że to ciągle nie było to. Może małymi kroczkami wreszcie do tego dojdzie. Kibie naprawdę na niej zależało i na pewno zadbałby o nią.

SasuNaru Hiden - Kroniki KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz