SasuNaru Hiden - Kroniki konohy - rozdział 39

3K 236 359
                                    

       

Następnego dni Naruto już z samego rana był pod gabinetem Hokage i na niego czatował. Musiał zobaczyć się z Sasuke. Musiał się upewnić, że nic mu nie jest. I że nic mu nie będzie!

Dzisiaj w nocy miał koszmary. Śniło mu się poprzednie aresztowanie Sasuke na placu, a potem pożar i jego bezwładne ciało. Tym razem nie zamierzał ryzykować, musiał wiedzieć, gdzie on jest i co się z nim dzieje.

– Kakashi-sensei, spóźniłeś się! – Naruto zaatakował go słowotokiem, gdy się tylko pojawił. – Powiedzieli mi, że pracujesz od siódmej rano. I nie mów mi tylko, że szukałeś zabłąkanego kota.

– Kota nie, raczej musiałem zająć się zabłąkanym szczeniakiem, którego tak zainteresowały kwiaty i krzaki przed budynkiem, że połowę podeptał, a resztę powyrywał. Ciekawe, czyj to pies, nie wiesz może?

– Ach, Kuramek... – Naruto zaśmiał się poczochrał włosy z tyłu głowy. – Pewnie chciał się bawić, zazwyczaj jest grzeczny. Wziąłem go, żeby nie był w domu sam i nie... – chciał dodać „niszczył mojego i Sasuke ogrodu", ale zamilkł. Kakashi pewnie kazałby mu jeszcze posadzić na nowo te krzaczki przed Siedzibą.

– To następnym razem go przywiąż. Inaczej gwarantuje, że znów będziesz musiał zainteresować się ogrodnictwem – mruknął Kakashi i wszedł do gabinetu.

Naruto oczywiście poszedł za nim.

– Kakashi-sensei, muszę zobaczyć Sasuke. Nie możesz go więzić. A co, jak znowu ktoś będzie chciał się na nim zemścić?

– Tym razem jest tutaj, a nie w jakimś odległym miejscu. I nic mu nie grozi. Nie jest związany, nie ma też opaski z pieczęcią na oczach. Jakby chciał, to w jednej chwili mógłby ogłuszyć strażników i wyjść. Ale poradziłem mu, żeby dla własnego dobra tego nie robił.

– Muszę się upewnić! – Naruto nie ustępował. – Kakashi-sensei, no!

– Naruto, Sasuke zrobił coś naprawdę głupiego i nieprzemyślanego. Po tym, co mi wczoraj powiedziałeś, rozumiem trochę jego motyw, ale to go nie usprawiedliwia. Musze nad tym pomyśleć, więc daj mi spokój i idź do domu. I zabieraj tę bestię.

*

– Widzisz, Kuramek, Kakashi-sensei jest okropny – mówił Naruto, gdy szli główną drogą wioski. A właściwie to on szedł, a szczeniak dreptał, więc co chwilę musiał przystawać i na niego czekać.

– Przestań go tak nazywać, bo mnie irytujesz – usłyszał głos z wnętrza.

– No ale popatrz na niego. Wygląda jak mały ty.

– Jestem demonem, a nie psem!

Naruto aż przystanął, bo zrobiło mu się ciemno przed oczami, gdy poczuł wbijające mu się w żołądek pazury. Kurama chyba naprawdę się zdenerwował. On i Sasuke byli do siebie podobni. Obaj tak samo brutalni.

– O, Kuramek! – usłyszał głos i zobaczył przed sobą Sayuri i Harumi. – Naruto-sensei, możemy go zabrać na spacer?

Naruto zastanowił się chwilę. Właściwie było mu to na rękę, bo chciał odwiedzić Hideakiego. Skinął głową, a potem, gdy dziewczyny zabrały psa, skierował się do kwiaciarni.

W środku oprócz Ino był też Shikamaru, którem robiła bukiet z różnych kwiatów. Na początku zdziwiła się, dla kogo są, skoro Temari wyjechała, ale wytłumaczył, że jego mama ma dzisiaj urodziny.

– Dobra, gotowe, trzymaj. – Ino podała gotowy bukiet. – Naruto, a ty znowu kopiesz komuś ogródek i przyszedłeś po choinki? – uśmiechnęła się i pokręciła głową.

SasuNaru Hiden - Kroniki KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz