Coś więcej o drużynach. Omg to już 50 rozdział. A miało być ich co najwyżej 10.
Miłego czytania:)
*
– Kto z kim będzie walczył? Bo nie chcemy zrobić dziewczynom krzywdy – Kodai wydawał się bardzo pewny siebie. Ale co, w końcu był uczniem samego Naruto.
– To może walka chłopaki kontra dziewczyny? – zaproponowała, ku zdziwieniu wszystkich, Sayuri.
Uśmiechnęła się. Kilka ostatnich dni treningu z Suigetsu, mocno ją podbudowałyo. Do tej pory była zwykła, niepozorną dziewczyną, której żaden z chłopaków nie doceniał. Chciała dać im nauczkę.
– Czym niby chcecie nas pokonać? – zapytał Ryuji, unosząc brwi. – Harumi nawet po aktywowaniu Byakugana walczy tylko w zwarciu, Akane siła nie pomoże przeciw Chidori, a twoje kłącza, Sayuri, Kodai rozniesie Rasenganem.
– On chyba ma rację – powiedziała Harumi.
– Nie! – Sayuri chwyciła dziewczyny za rękawy bluz i pociągnęła za sobą. – Wiem, co zrobić, żeby ich pokonać. Musicie mi tylko pomóc – powiedział, gdy już znalazły się w pewnej odległości.
– Ale jak?
– Suigetsu-sensei nauczył mnie nowej, świetnej techniki. Ponoć stosował ją jeden z siedmiu mistrzów miecza. Słuchajcie, podpuścimy ich. Ważne, żeby sprowokować Ryujiego do użycia Chidori.
– Dzięki, już raz tym dostałam. – Akane też nie była pewna. – Nie lepiej pojedynki jeden na jednego? Wtedy mu się odpłacę.
– Zaufajcie mi, a załatwimy ich tak, że będą się wstydzić do końca życia.
Dziewczyny spojrzały na siebie.
– Dobra, niech ci będzie – zadecydowała Akane, a Harumi kiwnęła głową.
Chłopaki, stojąc i czekając, zaczynali się już niecierpliwić.
– To będzie ich klęska – stwierdził Ryuji. – Nie mają z nami szans.
– Dokładnie – potwierdził Kodai.
– Zgadzam się! – Shinji pokiwał głową, a Aiomaru zaszczekał.
Sasuke spojrzał na nich sceptycznie. Oni nawet, w przeciwieństwie do dziewczyn, nie obmyślili żadnej strategii. Byli tak pewni siebie, że obawiał się o wynik tej walki. Jeżeli wszyscy trzej zaatakują naraz swoimi technikami, nic z tego nie wyjdzie, bo jedna będzie przeszkadzać drugiej, a druga trzeciej. Wystarczy, że Harumi uniknie Rasengana i Chidori, a załatwi ich wszystkich, celując w punkty chakry, które pozbawią ich przytomności. Akane też wystarczyło uniknąć ciosu i ich znokautować. O Sayuri mało co wiedział, ale Suigetsu, który został jej trenerem, stał i szczerzył się, zadowolony, więc musiał ją nauczyć jakiejś sztuczki.
– Co jest draniu? – zapytał Naruto. – Dawno nie widziałem takiego pojedynku. A właściwie to chyba nigdy.
– Jak chłopaki nie zaczną myśleć, to kiepsko to widzę. Powinni się jakoś zgrać. Obmyślić jakiś plan. My na wojnie potrafiliśmy połączyć swoje techniki tak po prostu, oni nie.
– Sasuke, my walczyliśmy z wrogiem. A to zwykła bitwa geninów.
– Ale to ich nie zwalnia od myślenia. Jak inaczej mają zdać egzamin? W drugim etapie na pewno będą walczyć drużynowo.
– Przesadzasz, Sasuke. Kodai potrafi zrobić Rasengana, a Ryuji Chidori. Na pewno dadzą sobie radę.
– Oby. Bo jak nie, to Ryuji dostanie taki trening, że będzie mnie przeklinał do końca życia.
CZYTASZ
SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy
FanfictionDruga część SasuNaru Hiden. Sasuke i Naruto od prawie dwóch lat są w oficjalnym związku. Jednak jak to bywa w związkach, wkrada się rutyna i pojawiają się problemy.