Naruto, ubrany w fartuch, który nawet zapiął na wszystkie guziki!, stał przy Hideakim w laboratorium. Miał rękawiczki ochronne i zawiązaną na głowie bandankę, żeby żaden włos nie wpadł tam, gdzie nie trzeba. Patrzył na te wszystko kolby i zastanawiał się, czy on naprawdę będzie w stanie pomóc. Wszystkie zawierały niebieski płyn, a mimo to Hideaki jakoś inaczej nazywał te kolory. Mówił, że tylko jedna jest już wystarczająco gotowa, żeby spróbować stworzyć odtrutkę.
– Dobra, Naruto, skup się – usłyszał. – Przynieś mi z magazynu habro... – zastanowił się chwilę, bo nazwa i tak nic by tu nie dała – roślinę, która ma niebieski kwiat i kolce na łodydze.
Naruto od razu, bez dodatkowych pytań, pobiegł szukać tej rośliny. Niebieski kwiat i kolce. Niebieski kwiat i kolce... Od tego niebieskiego koloru dwoiło mu się i troiło już w oczach. Tu było tego pełno. Kwiatki od prawie że fioletowych, poprzez granatowe, aż po bardzo jasny błękit. I skąd on miał wiedzieć, które to? W końcu, zirytowany, zaczął je macać. Większość miała gładkie łodyżki, ale w końcu natrafił na jedną roślinę z kolcami. To chyba ta. Nie, to na pewno ta!
Wziął doniczkę i zaniósł Hideakiemu. Ten kiwnął głową z aprobatą, uśmiechnął się i zabrał mu ją z rąk. Po chwili kilka płatków wylądowało w jednej z kolb, która zmieniła lekko kolor, na taki jakby morski.
– Udało się? – zapytał z nadzieją Naruto. – Nic nie wybuchło – powiedział, przypominając sobie próby Akio i jego umazaną twarz.
– Jeszcze nie, ale to dobry początek. – Hideaki zamieszał kolbą dwa razy w prawo, raz w lewo i znów dwa razy w prawo. – Długo czekałem na tę roślinę. Jest hodowana tylko w jednej z wiosek, bo ma dość specyficzne działanie, jednak mimo to może służyć również za neutralizator i katalizator.
– Jakie znowu specyficzne działanie? – Naruto jak zwykle nic z tego nie zrozumiał, poza tym pierwszym.
– Cóż, sama w sobie i w dużych ilościach działa trochę jak genjutsu. Człowiek pod wpływem jej intensywnego zapachu nie jest sobą, nie kontroluje swoich działań – wyjaśnił Hideaki. – Była wykorzystywana w tym celu przez jedną z grup przestępczych, o czym mogą ci nawet opowiedzieć twoi przyjaciele, bo akurat oni mieli z nią styczność. Zwłaszcza Sai.
– Zaraz, chodzi ci o tę misję Shikamaru? – przypomniał sobie Naruto. – Tam też chodziło o jakieś niebieskie kwiatki.
– Tak, dokładnie. – Hideaki znów kiwnął głową, bo znał całą tę historię od przełożonych z Suny. – Nie było łatwo zdobyć te „niebieskie kwiatki", bo po tym, co się wtedy stało, zniszczono większość upraw. Jednak, jak widać, udało się.
– I co teraz? – Naruto chciał wiedzieć wszystko od razu i jak najszybciej podać odtrutkę Sasuke.
– Teraz rozlejemy trochę do mniejszych naczyń – powiedział Hideaki, biorąc w rękę kolbę – i będziemy próbować dodać ostatni składnik. Kolor musi zmienić się na zielony.
– Babunia Tsunade mówiła mi kiedyś, że zielony to kolor nadziei – przypomniał sobie Naruto. – A Sai, że jest kontrastem do czerwonego. Trucizna była czerwona...
– Była – zgodził się Hideaki. – I tak, kontrast kolorów ma tutaj pewne znaczenie, ale o tym nie teraz – dodał, bo to nie był dobry moment na wyjaśnienia.
Zaczął rozlewać płyn do fiolek. Wystarczyło zaledwie na sześć, żeby mógł dodać odpowiednie proporcje ostatniego składnika, i żeby to, co zostało w kolbie, było wystarczające na odtrutkę dla jednej osoby. Mieli więc sześć prób. Gdy nie wyjdzie... Musi wyjść, nie było czasu na czekanie, aż dojrzeją kolejne roztwory.
CZYTASZ
SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy
FanfictionDruga część SasuNaru Hiden. Sasuke i Naruto od prawie dwóch lat są w oficjalnym związku. Jednak jak to bywa w związkach, wkrada się rutyna i pojawiają się problemy.