SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 76

2.5K 186 319
                                    

Sasuke, Karin i Suigetsu wrócili do treningów z geninami, przy czym ci ostatni ciągle czekali na wiadomość zwrotną odnośnie przesyłki. Do Konohy było stąd blisko, wiec Naruto-sensei już powinien dostać i przeczytać list. Byli strasznie ciekawi reakcji, choć każde przewidywało inną: Sayuri liczyła, że się wzruszy i odpisze w podobnym tonie, Akane – że nie będzie miał pojęcia, o co chodzi, ale odpisze, choć po swojemu, zadając milion pytań, Ryuji – że uzna, iż Sasuke-sensei bardzo mocno uderzył się w głowę albo naprawdę został otruty, skoro napisał takie bzdury.

Jednak jastrząb nie wrócił tego samego, a nawet następnego dnia. Wiedzieli, bo Sasuke-sensei chciał wysłać jakąś wiadomość do Kakashiego, a gdy go przywołał, ten nie przyleciał na wezwanie.

– Co jest? – mruknął. – Przecież Naruto nie mieszka na drugim końcu świata, już dawno powinien wrócić.

W końcu, zirytowany skorzystał z innego ptaka pocztowego, bo od czasu tego ataku na niego, codziennie zadawał relację. Zastanawiał się, czy nie powinni wracać, ale póki co było spokojnie, a on był bardzo czujny.

Sayuri miała teorię na temat tego, dlaczego jastrząb jeszcze nie wrócił i szybko podzieliła się nią z pozostałymi geninami. Według niej, Naruto głowił się nad tym, co odpisać i też biedny pewnie zaczynał i nie kończył. Zapewne również chciał porównać do czegoś kolor oczy i włosów Sasuke, ale miał do wyboru tyle czarnych rzeczy, że nie mógł się zdecydować. Albo może szukał odpowiedniej papeterii, takiej pachnącej, żeby było bardziej romantycznie? Tak, to też było możliwe.

– Jakieś wieści z Konohy? – zapytał Suigetsu, kiedy jak zawsze po treningach usiedli w tawernie.

– Przesłuchują tych z Suny. Nie wiem, jakimi metodami, ale kilku już się złamało i powiedzieli wszystko o powiązaniach z grupami przestępczymi z innych krajów. – Sasuke upił łyk wody, wolał zachować trzeźwy umysł na wszelki wypadek. – Niestety, to chyba zwykłe pionki i nie wiedzą o wszystkim, zwłaszcza o Korzeniu, a ci wyżej postawieni w hierarchii, zwłaszcza lider, nadal milczą.

– Myślicie, że nas obserwują? – zastanowiła się Karin.

Ona też była czujna. Na wszelki wypadek dała każdemu podstawowe antidotum na kilka trucizn, które mieli nosić zawsze przy sobie i pilnować jak oka w głowie.

– Nawet jeśli, to są za słabi, by zaatakować – stwierdził Sasuke. – Najmocniejszy sojusznik im odpadł, a Korzeń nie ma teraz nawet znaczącego lidera. Danzou Shimurę zabiłem ja, Tanukiego Shigaraki, czyli jego fanatycznego następcę, Naruto. Więc nawet, jeżeli gdzieś tu są, to oni powinni bać się nas, a nie my ich.

*

Kiedy Hideaki obudził się następnego dnia i uniósł głowę, przecierając oczy, aż parsknął śmiechem na widok tego, co zobaczył. Tym razem co prawda jego brzuch nie robił za poduszkę, ale Naruto leżał rozwalony jak rozgwiazda – każdy kończyna w innym kierunku. Oczywiście własny futon mu nie wystarczał.

Wstał po cichu, wziął aparat i zrobił mu kilka zdjęć.

– Co robisz? – zmarszczył nos Naruto, gdy odgłos migawki go obudził.

– Uwieczniam dla potomności – uśmiechnął się Hideaki. – Wstawaj, nie ma czasu na spanie, to nasz ostatni dzień tutaj.

W końcu, gdy się ubrali i wyszli z pokoju, w recepcji zaczepiła ich właścicielka.

– Panie Naruto, jakiś jastrząb pocztowy to dla pana zostawił – powiedziała i podała mu zwinięty pergamin.

Naruto skinął głową, podziękował i schował rulon do kieszeni.

SasuNaru Hiden - Kroniki KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz