Sasuke po rozmowie z Sakurą długo myślał o tym, co powinien zrobić. Najpierw chciał iść do Naruto od razu, ale ostatecznie uznał, że rozmowa może poczekać do jutra. Musiał coś załatwić. Wiedział, że ryzykuje, bo po tym, co usłyszał od Sakury, ten cukier mógł się w każdej chwili rozsypać, o ile już się nie rozsypał, ale to było coś ważnego.
Teraz siedział w gabinecie Kakashiego, do którego wszedł, zupełnie ignorując kolejkę na korytarzu. To nie mogło czekać, a oni pewnie i tak mieli dużo czasu.
– Sasuke, ale zrozum, tego nie da się załatwić ot tak. Potrzebne są różne dokumenty, które potem czekają na decyzje administracyjne. – Kakashi podrapał się po głowie. – Mogę to co prawda trochę przyśpieszyć, ale nie aż tak, jakbyś sobie życzył.
– To jest ważne – powtórzył to, co powiedział kilka minut temu.
– Sasuke. Wiem, że ty i Naruto się rozstaliście i to jest najprawdopodobniej twój sposób na odzyskanie go. Nie, nie próbuj zaprzeczać. – Uniósł rękę, nie pozwalając mu dojść do słowa. – Ale czy ty to w ogóle przemyślałeś?
– Moje decyzje zawsze są przemyślane
– Ta, jasne... – skwitował Kakashi. – Zwłaszcza ta, żeby zjawić się na szczycie pięciu Kage wiedząc, że jest się poszukiwanym przestępcą.
Sasuke prychnął. Fakt, był wtedy nieco arogancki i gdyby nie pomoc, która nadeszła w ostatniej chwili, zapewne by zginał, ale co to miało wspólnego z tym, co chciał zrobić teraz?
– Naruto w ogóle o tym wie? – usłyszał.
– Nie, nie wie. Ale jak się dowie, musze mieć już wszystko załatwione.
– Jaki ty jesteś uparty. – Kakashi przewrócił oczami i spojrzał na kalendarz. – Dobra, myślę, że do końca tygodnia będę mógł to załatwić.
– Ja potrzebuję tego na dzisiaj.
– Przecież to tylko kilka dni. Naruto ci przez ten czas nie ucieknie.
Sasuke zacisnął wargi. Tu Kakashi mógł się mylić i to bardzo. Po tym co widział, a potem też usłyszał od Sakury, taka ucieczka, a przynajmniej na jakiś czas, biorąc pod uwagę aspiracje Naruto do tytułu Hokage, nie była czymś niemożliwym.
– Muszę mieć to dzisiaj.
Kakashi westchnął ciężko.
– Sasuke, czy ty rozumiesz, że musiałbym tu ściągnąć kilka osób na już? Musieliby zostawić swoje obowiązki, a już w tym momencie kolejki w administracyjnym blokują korytarze przez to wprowadzanie coraz to nowszych zmian przez Radę.
– To ich ściągnij. – Sasuke nic sobie z tego nie robił.
– Nie mogę. Procedury i...
– Na pewno jesteś Hokage? – przerwał mu Sasuke i uniósł brwi.
Kakashi, który akurat takiego argumentu się nie spodziewał, najpierw spiorunował go wzrokiem za taką zniewagę, ale potem, widząc jego zdeterminowany wzrok, westchnął. Znał Sasuke, wiedział, że on jak się na coś uparł, to nie odpuści. Zupełnie jak Naruto.
– Dobra, chodź ze mną. – Wstał zza biurka i wziął do ręki papiery, które wczesniej Sasuke przyniósł. – Wiesz, jak miałeś dwanaście lat, byłeś naprawdę nieznośny. Myślałem, że z wiekiem przejdzie, ale nie, teraz jesteś jeszcze bardziej nieznośny.
*
Naruto, kiedy następnego ranka się obudził, przez chwilę znów nie wiedział gdzie jest. Ale po chwili sobie przypomniał i... uśmiechnął się.
CZYTASZ
SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy
FanfictionDruga część SasuNaru Hiden. Sasuke i Naruto od prawie dwóch lat są w oficjalnym związku. Jednak jak to bywa w związkach, wkrada się rutyna i pojawiają się problemy.