SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 55

3K 236 408
                                    

Miłego czytania i przyjemnych wakacji:)

*

Przez ostatnie dni, Naruto był tak zajęty to treningami z geninami, to odwiedzinami w szpitalu, to martwieniem się o Sasuke, że zupełnie zapomniał o tym, co mu powiedział na temat odbudowy klanu. Zresztą, wówczas obaj zgodzili się, że mają jeszcze dużo czasu na zastanowienie się.

Teraz, gdy siedział na werandzie i patrzył na ogród, wspomnienia z tej rozmowy wróciły. Sasuke zrelacjonował mu wtedy to, co powiedziała Tsunade. Że jest możliwość przekazania genów i posiadania dziecka, które jednak do dwunastego roku życia będzie wychowywała matka. Dopiero potem będzie mógł je poznać i zająć się jego przyszłością.

Z jednej strony to było dziwne, z drugiej nie. W świecie shinobi często zdarzało się, że rodzice po ukończeniu pewnego wieku dziecka, oddawali je pod opiekę kogoś, kto miał je dalej szkolić. Pewnie nie było to łatwe, ale co w życiu jest łatwe? On, mając dwanaście lat, już sam na siebie zarabiał poprzez wykonywanie misji. Czasem głupich i banalnych, ale ważne że żabia portmonetka nigdy, no prawie nigdy, nie była pusta.

– O czym tak myślisz? – zapytał Sasuke, siadając obok niego.

– O odbudowie twojego klanu. – Naruto spojrzał na niego. – Wiesz, to, co zaproponowała babunia Tsunade, nie wydaje się wcale takie głupie.

– Nad tym jeszcze się zastanowimy. – Sasuke odstawił kubek herbaty na deski. – Teraz i tak jest to niemożliwe, takie rozwiązanie oferują póki co tylko w Kraju Wody, a jestem tu uziemiony.

– No właśnie, jutro posiedzenie Rady. Na pewno nie chcesz, żebym był tam z tobą?

Sasuke przesunął się tak, że siedział teraz za nim. Objął go i położył mu głowę w zagłębieniu barku.

– Na pewno. Jesteś zbyt nieprzewidywalny – mruknął mu do ucha.

– Nie masz zamiaru przepraszać, prawda? – zapytał Naruto.

Oparł się wygodniej o niego, a po chwili poczuł, że ręce obejmujące go w pasie zaciskają się nieco mocniej.

– Nie, nie mam takiego zamiaru – usłyszał.

Naruto zmarkotniał. Cholera, a co jak faktycznie Rada zadecyduje, żeby wydalić Sasuke z wioski? Przez swoje podejście może ich zdenerwować i popchnąć do podjęcia takiej decyzji. Choć zawsze jest jeszcze Kakashi-sensei. Bez jego zgody się nie obejdzie. Chyba...

– Sasuke, tu chodzi o nas. – Postanowił spróbować w inny sposób. Może jakoś go zmiękczy? Może da mu powód, żeby się zastanowił? – Ja bym dla ciebie przeprosił...

– Załatwię to inaczej, nie martw się.

Sasuke pociągnął jasne włosy, zmuszając tym samym, żeby bardziej odchylił głowę i pocałował go w usta, skutecznie, jak zawsze zresztą, powstrzymując gadanie.

*

Po południu Naruto zaczął zbierać się do szpitala. Dzisiaj wypuszczali Hideakiego, a ten poprosił, czy mógłby pomóc, bo nie wie nawet, gdzie mieszka. Właściwie Naruto też nie wiedział, bo był pewien, że po tym, co się stało, na pewno nie u Sakury, ale kogoś zapyta.

Kiedy wszedł do sali, Hideaki siedział na łóżku w pełni ubrany. Wydawał się nieco zagubiony.

– Już myślałem, że nie przyjdziesz – powiedział, widząc Naruto.

– Obiecałem, a ja nie łamię obietnic – Naruto uśmiechnął się i usiadł obok niego. – Czekasz na wypis?

Po chwili coś jeszcze przykuło jego uwagę. Kilka pustych pojemników po jedzeniu stojących na szafce nocnej.

SasuNaru Hiden - Kroniki KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz