SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 45

2.8K 235 239
                                    

– Tsunade-sama. – Jeden z asystentów wszedł do jej gabinetu i ukłonił się lekko. – Sala w podziemiach jest gotowa, pieczęć na podłodze została utworzona, a medycy czekają.

– Dobrze, przewieźcie go – zadecydowała, wstając z miejsca.

– Pani Tsunade, naprawdę nie ma innego wyboru? – zapytała Shizune, która wcześniej przyniosła pełną dokumentację medyczną Hideakiego, również tą, która przesłano z Suny.

Tsunade splotła palce, opierając się o biurko. To była naprawdę trudna decyzja. Najchętniej nalała by sobie sake, żeby się nieco rozluźnić, ale teraz nie było o tym mowy. Musiała być maksymalnie skupiona.

– Nie, to niestety jest jedyne wyjście – westchnęła i zacisnęła palce mocniej. – Jego stan się nie poprawia. Naprawdę nie wiem, co ten chłopak przeżywa, ale cokolwiek to nie jest, trzeba położyć temu kres.

– Może nigdy nie odzyskać pamięci...

– To prawda. Ale zrobię wszystko, by dać mu jak największe szanse. Dlatego ważne są detale jak na przykład to, by po wybudzeniu jako pierwszą zobaczył osobę, z którą jest emocjonalnie związany. To może bardzo pomóc.

– Mam wysłać wiadomość do Sakury? Chociaż trochę potrwać, zanim tu dotrze.

– Nie. – Tsunade wstała. – Zawiadom Naruto.

Wyszła z gabinetu i zeszła schodami najpierw na parter, potem do pomieszczeń w podziemiach. To tu była główna sala, w której przeprowadzana najbardziej skomplikowane zabiegi. Zobaczyła na podłodze skomplikowaną, okrągła pieczęć, dookoła której stali medycy.

Na środku leżał Hideaki. Podeszła bliżej i spojrzała na jego niespokojną twarz. Było jej go szkoda. Jeszcze taki młody, przystojny. Owszem, wymazaniem wspomnień najpewniej utrzyma go przy życiu, bo jego mózg się uspokoi i będzie go mogła w końcu wybudzić, ale co to za życie bez wspomnień... Ona sama nigdy by ich dobrowolnie nie oddała, nawet mimo tego, że były bolesne.

Tsunade stanęła tak, by nie nadepnąć na linię pieczęci i położyła Hideakiemu rekę na czole.

– Zaczynamy – powiedziała zdecydowanym tonem i wysłała swoją chakrę.

Czuła, że mózg pracuje na najwyższych obrotach, jakby chciał przetworzyć milion myśli na sekundę. Po chwili pieczęć za pomocą chakry medyków zaświeciła się na fioletowo, a myśli tak jakby zaczęły uciekać po jej liniach. Najpierw powoli, potem coraz szybciej, aż w końcu... nie zostało już nic.

*

– Całkiem ładne miejsce – Suigetsu rozejrzał się dookoła, zupełnie ignorując zażenowanie Naruto i Karin sytuacją sprzed chwili. – A my ciągle mieszkamy w podziemiach.

– Zawsze możesz się przeprowadzić, będzie więcej spokoju – mruknęła Karin.

Naruto, słysząc to, uśmiechnął się.

– Sasuke kupił nam ten dom – powiedział, gdy ten poszedł do kuchni po wodę i szklanki. – I Kuramka.

Karin założyła ręce na piersiach i wydęła wargi. Cholera, tego się nie spodziewała. Myślała, że to wszystko było inicjatywą Naruto, a Sasuke łaskawie się zgodził, ale nie. Dlaczego wcześniej nie był taki? Zawsze tylko odpychał od siebie wszystkich. Mogła stawać na głowie, chcąc go zdobyć, a jemu nigdy nawet nie drgnęła powieka. Teoretycznie pogodziła się już, że jest z kimś innym, ale gdy usłyszała o tym ślubie, a teraz zobaczyła ich w takiej sytuacji, znów w niej zawrzało.

Sayuri i Akane, gdy tylko zobaczyły szczeniaka, wyciągnęły go do ogrodu. Był ich maskotką.

Gdy wrócił Sasuke, postawił tacę na werandzie i sam usiadł. Po chwili spojrzał na skrzywionego Naruto i uniósł brwi.

SasuNaru Hiden - Kroniki KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz