SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 61

3K 224 386
                                    

Naruto, wychodząc z sali szpitalnej Hideakiego, minął się w drzwiach z inną osobą, nawet nie zwracając na nią uwagi. Dopiero po chwili zauważył, że to była Temari, która rzuciła mu nieodgadnione spojrzenie. Jednak w tym momencie coś innego zaprzątało jego myśli, a mianowicie jak podejść Sasuke i przekonać go, że przyjaźń z Hideakim to tylko przyjaźń, a dzięki temu on nie wniesie zarzutów za użyciu Tsukuyomi. To przecież byłby sytuacja idealna!

Temari zmarszczyła brwi i weszła do środka. Stała przez chwilę na korytarzu, czekając na swoje wyniki i niechcący co nieco usłyszała przez uchylone drzwi. Wcześniej była przekonana, że Hideaki rozstał się z Sakurą dla jakiejś dziewczyny z Konohy. Przez myśl przeszła jej Hinata, bo często przynosiła mu jedzenie, ale nie, ona przychodziła zawsze z większą porcją, żeby starczyło też dla Naruto. I zawsze zjawiała się o takiej porze, żeby na niego trafić. I wtedy Temari olśniło. No jasne! Jak mogła na to nie wpaść? Przecież osobą, która najczęściej przesiadywała u Hideakiego, nawet po zaniku pamięci, był nikt inny, tylko Naruto! To o niego chodziło, a nie o żadną dziewczynę! To dlatego Sakura była tak strasznie załamana i nie chciała nic powiedzieć. Znów jej najlepszy przyjaciel odbił jej chłopaka!

– No, mój drogi – powiedziała, zamykając za sobą drzwi i zakładając ręce na piersi. – To żeś sobie nagrabił. Wybrałeś najgorzej, jak tylko mogłeś. Wiesz, może i jesteś przystojny, i u każdego innego miałbyś szansę, ale Naruto? Co ci strzeliło do głowy? Wcześniej nie przepuściłbyś żadnej dziewczynie, a jak w już końcu straciłeś dla kogoś głowę, to dla faceta?

– Wcale nie straciłem głowy.

Temari uniosła brwi ironicznie.

– Fizycznie jeszcze nie, ale zaraz możesz ją stracić.

– Nie wiem, o co ci chodzi.

Hideaki wzruszył ramionami i spojrzał gdzieś w kąt. Wolał nie patrzeć w jej oczy i jej nie prowokować. Temari była straszna, nawet on miał przed nią respekt. I nawet nie chodziło o to, że była siostrą Kazekage, ale od tamtego pamiętnego buziaka, za którego spuściła mu naprawdę niezłe lanie, unikał jej jak ognia. To był tajfun nie kobieta. Że też jakiś desperat się z nią ożenił. Naprawdę mu współczuł.

– Myślę, że doskonale wiesz, o czym mówię. Więc to za to Sasuke potraktował cię genjutsu? – ni to zapytała, ni stwierdziła Temari. – No i co, było warto prawie za to umrzeć?

Hideaki nic nie odpowiedział. Owszem, to była ryzykowna decyzja, ale ani przez chwilę nie zastanawiał się tamtego dnia, na werandzie, czego pragnie i co chce zrobić. Po prostu to zrobił bez względu na konsekwencje.

– Ale ty jesteś głupi – skwitowała Temari. – Ja może nie znam ich tak jak reszta, która z nimi dorastała, ale słyszałam tę historię już chyba ze sto razy jak nie więcej. Naruto od zawsze miał obsesję na punkcie Sasuke, a dla Sasuke nie liczył się nikt poza Naruto. Próbujesz zdobyć coś, co jest nieosiągalne. Sakura starała się tyle lat i tylko przez to cierpiała.

– No właśnie, jak ona się czuje? – zapytał Hideaki.

– A jak ci się wydaje? Kiedy w końcu poradziła sobie z tą miłością do Sasuke, ty zafundowałeś jej powtórkę z rozrywki. Złamałeś jej serce.

Temari była bezlitosna, ale ona nigdy nie owijała w bawełnę. Musiał mu dobitnie dać do zrozumienia, co zrobił.

– Nie chciałem, to naprawdę nie tak miało być – próbował wytłumaczyć się Hideaki. Ciągle miał z tego powodu wyrzuty sumienia.

– Nie próbuj się usprawiedliwiać, to nic nie da. Zresztą...

Temari przerwała na chwilę, zastanawiając się, czy mu o tym mówić. Shikamaru prosił, żeby na razie trzymać to w tajemnicy, ale Hideaki akurat chyba powinien wiedzieć. W końcu wcześniej byli parą.

SasuNaru Hiden - Kroniki KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz