Karin i Suigersu stali przed budynkiem Akademii, czekając na geninów, których mieli szkolić. Przyszli wcześniej, bo musieli załatwić jeszcze ostatnie formalności.
Suigetsu początkowo nie chciał się w ogóle zgodzić na jakiekolwiek uczenie kogoś, ale w końcu Sasuke, za którymś z kolei razem, go przekonał.
– Mam nadzieję, że ta moja uczennica nie będzie taką małą wiedźmą jak Akane – mruknął. Tak, do dziś pamiętał, jak mu przyłożyła. – I nie będzie tak nieznośna jak ty.
– Ja nie jestem nieznośna, wbij to sobie to tego pustego łba! – warknęła Karin.
Och, jak ten Suigetsu ją wkurzał. Przez całą drogę albo narzekał na to, że musi trenować jakiegoś dzieciaka, albo jej dogryzał.
– Jasne, jasne. A tak w ogóle zapomniałem zapytać. Ten stanik ubrałaś dzisiaj po to, żeby przy przypadkowym spotkaniu kogoś, no wiesz, zwrócić na siebie uwagę?
– Zamknij się kretynie! – Karin walnęła go w głowę.
Jednocześnie zaczerwieniła się z zażenowania. Czemu ten idiota musiał zawsze zwracać uwagę na jej piersi? To prawda, kupiła sobie stanik z wkładkami, dzięki czemu jej piersi wydawały się większe, ale czy on zawsze musiał to komentować w tak bezczelny sposób?
– Ale przecież wiesz, że on nie leci na cycki. Już większe szanse miałabyś, gdybyś w ogóle nie ubrała...
– Zabiję cię! – Karin tym razem walnęła Suigetsu z taką furią, że poleciał na pień najbliższego drzewa.
– Karin-san – usłyszała i odwróciła się, nadal mając mord w oczach.
Zobaczyła Akane i jakąś jasnowłosa dziewczynkę.
Suigetsu też po chwili podniósł się i do nich podszedł, nadal pocierając ręką głowę. Było mu nieco głupio, że dał się tak załatwić w obecności geninów.
– Ty jesteś Sayuri? – zapytał i zmierzył wzrokiem tę małą blondyneczkę. Była taka niepozorna. – Pewnie nie umiesz walczyć mieczem i nie znasz żadnych zaawansowanych technik wodnych. Nie wiem, po co Sasuke mnie tu ściągnął, to strata czasu – mruknął i się odwrócił.
– Nie umiem walczyć mieczem, ale umiem walczyć tym! – krzyknęła Sayuri, a z jej rąk wystrzeliły kłącza lilii wodnej, które owinęły się dookoła szyi i rąk, unieruchamiając Suigetsu, a po chwili wręcz go dusząc.
– Dobra! Już dobra! – jęknął i używając techniki dematerializacji w wodę, wyślizgnął się i pojawił obok.
Przez chwilę patrzył na te dwie. Gdyby miał je porównać, to Akane już samym swoim wyglądem i zachowaniem mogła wzbudzić strach, a Sayuri wydawała się być taka bezbronna. No właśnie, wydawała się. Podszedł i chwycił jedno z tych pozostałych kłączy. Nie był w stanie go przerwać. Pomylił się co do niej. Potrafiła w tak młodym wieku zastosować tak zaawansowaną technikę.
– Pochodzisz z kraju wody... – ni to stwierdził, ni zapytał. – Dlatego masz takie imię? Lilia wodna? Nie powiem, adekwatne do umiejętności.
Sayuri skinęła głowa. Tak, rodzice dali jej tak na imię po babci, wierzyli, że zyska jej talent. I chyba była na dobrej drodze.
– Niech już będzie, zostanę twoim trenerem. Nauczę cię kilku technik. A jak będziesz miała jakieś pytania, nie krępuj się.
– Mam jedno. – Sayuri uśmiechnęła się. – Czy jesteście parą? – Spojrzała na niego i Karin.
– Co? Oczywiście że nie! Skąd w ogóle taki głupi pomysł! – wrzasnęła Karin.
CZYTASZ
SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy
FanfictionDruga część SasuNaru Hiden. Sasuke i Naruto od prawie dwóch lat są w oficjalnym związku. Jednak jak to bywa w związkach, wkrada się rutyna i pojawiają się problemy.