Nie wiem, czy jutro będzie rozdział, ale z racji tego, która jest już godzina, to coś na przeczytanie po rozpoczęciu nowego roku szkolnego:)
Powodzenia:)
*
Niestety, następnego dnia tak się rozpadało, a i prognoza na najbliższe dni nie była za ciekawa, że musiano przełożyć malowanie Głównej Siedziby Wioski.
Sasuke był początkowo z tego bardzo zadowolony, ale niestety, w tym momencie wkroczył Kakashi i powiedział mu o jego dalszej części kary. Miał posiedzieć w jednym z biur i poprzyjmować trochę interesantów, bo może to, jak usłyszał, sprawi, że zacznie szanować czyjąś pracę.
Gdy tylko pojawił się przy swoim stanowisku i zobaczył pliki dokumentów, chwycił się za głowę. Po chwili przejrzał wnioski, licząc na coś ciekawego, ale nie, no oczywiście. Kakashi nie byłby sobą, gdyby nie przydzielił mu najbardziej durnych spraw. A w korytarzu już ustawiła się spora kolejka.
Sasuke się nie spieszył. Najpierw zrobił sobie kawę, poczekał, aż wystygnie na tyle, żeby mógł upić chociaż łyk, dopiero wtedy zaprosił pierwszego interesanta.
– Jak się nazywasz? – zapytał młodego chłopaka, który usiadł na krześle naprzeciwko niego. Dopiero po chwili zauważył, że ten ma na plecach zarzuconą pelerynę, ale nie przeciwdeszczową, tylko jakaś z filmu czy komiksu.
– Takeshi Endo – chłopak przedstawiał się i pokiwał entuzjastycznie głową. – Ale chciałbym zmienić imię – zaznaczył od razu.
Sasuke znalazł jego wniosek i faktycznie, w rubrykach było to zapisane.
– A z twoim coś jest nie tak? – zapytał beznamiętnie, patrząc na niego, jak na jakiegoś czubka. Ta peleryna była naprawdę śmieszna.
– Jest takie zwyczajne. Gdy chodziłem do szkoły, było tam kilku Takeshich. A ja nie chcę być zwyczajny! Mam ambicje! Stanę się legendą!
– A jakie imię chciałbyś przyjąć? – zapytał, bo tego wymagał formularz, który musiał wypełnić.
– Naruto! – Chłopak znów się podekscytował. – Idealne imię dla kogoś wyjątkowego!
– Taa – mruknął Sasuke.
Powiedział chłopakowi, że rozważą wniosek, po czym od razu, gdy ten tylko opuścił gabinet, przybił na nim stempel z napisem: „odrzucony". Jeden Naruto na całą wioskę zdecydowanie wystarczył.
Potem weszło dwoje starszych sąsiadów. Ponoć kogut jednego przedarł się poprzez ogrodzenie i dobrał się do kury tego drugiego, a oni kłócili się, czyje są w takim razie jajka, bo przecież ojciec ma takie same prawa!
Sasuke, łapiąc się za głowę, zaproponował, żeby zrobili z tego wspólną jajecznicę, po czym ich odesłał, choć nadal byli niezadowoleni.
Ilu jeszcze takich idiotów będzie musiał przyjąć? Wychylił się, spojrzał na kolejkę i aż jęknął. Kakashi był naprawdę okrutny.
Następne dwie godziny minęły podobne. A to jacyś niezadowoleni pracownicy firm, a to matki, których dzieci pobiły się na podwórku, z tym że jeden był słabszy i dostał niezły wpierdol, a to skarga na sąsiada, którego gałęzie drzew wykraczają poza linię płotu...
Sasuke patrzył na kolejne wnioski, od których aż dwoiło mu się i troiło przed oczami. Czy ci ludzie nie umieli sami rozwiązywać tak idiotycznych problemów?
– Jak tam, Sasuke, wszystko dobrze idzie? – W drzwiach pojawił się Kakashi, uśmiechając się pod maską.
W odpowiedzi doczekał się tylko morderczego wzroku i obietnicy srogiej zemsty.
CZYTASZ
SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy
FanfictionDruga część SasuNaru Hiden. Sasuke i Naruto od prawie dwóch lat są w oficjalnym związku. Jednak jak to bywa w związkach, wkrada się rutyna i pojawiają się problemy.