SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 58

2.8K 212 345
                                    


Naruto miał wrażenie, że to co widzi, dzieje się w zwolnionym tempie. Ten krzyk Hideakiego, po którym stracił przytomność, stojący naprzeciwko Sasuke z Sharinganem w oczach, potem Kakashi łapiący ich obu i odciągający na bok, a w końcu Tsunade, która zdecydowanym tonem kazała rozsunąć się osobom, które zdążyły podbiec przed nią.

– Sasuke, aktywowałeś jakieś genjutsu?! – zapytał ostro Kakashi. – Mów mi w tej chwili!

– Nie, Sasuke, błagam, powiedz, że to nie ty!

– Naruto spojrzał na niego z przerażeniem. To się nie mogło zdarzyć po raz drugi. Tego już nikt by mu nie darował.

– Nic mu nie zrobiłem. – Sasuke też do końca nie wiedział, co się stało. – On chyba po prostu zareagował tak na widok Sharingana.

– Obyś mówił prawdę – powiedział Kakashi. – Przerywam to posiedzenie Rady, a wy znikajcie mi stąd, zanim ktoś zażąda natychmiastowego aresztowania. Wyjaśnimy to sobie później.

– A co z Hideakim? – Naruto spojrzał na niego. Nadal był nieprzytomny.

– I tak tu nie pomożesz, odwiedzisz go później w szpitalu. No, już was tu nie ma, bo zaraz zmienię zdanie!

*

Kiedy Naruto i Sasuke wrócili do domu, obaj przez dłuższą chwilę się nie odzywali.

– Mówiłem ci, żebyś nie przychodził. Dlaczego ty nigdy nie słuchasz? – zapytał w końcu Sasuke.

Był zirytowany. Już tak dobrze mu szło na posiedzeniu Rady. Wbrew pozorom nie chodziło mu nawet o odwrócenie uwagi od siebie, ale na wykorzystanie odpowiedniego momentu, żeby przypomnieć zebranym ludziom, co się stało piętnaście lat temu w dzielnicy Uchiha i kto był za to odpowiedzialny. Chciał, żeby wszyscy dowiedzieli się, do jak okrutnej manipulacji i zbrodni posunęła się Starszyzna. Myślał o tym już od dawna i chciał, żeby w końcu odpowiedzieli za swoje czyny.

– Ty za to nie słuchasz nikogo – burknął Naruto. – Wiedziałem, że nie przeprosisz, dlatego stwierdziłem, że ja przeproszę za ciebie.

– I dlatego właśnie nie chciałem, żebyś tam był – powiedział Sasuke. – Ani ja sam, ani nikt w moim imieniu nie będzie przepraszał tych starych dziadyg. To oni mają odpowiedzieć wreszcie przed innymi.

– O czym ty mówisz? – Naruto uniósł brwi w zdziwieniu. – Co tam się w ogóle stało?

– Po prostu myślę, że po moim wystąpieniu, większość członków Rady będzie miała na głowie inne zmartwienia i tematy do przedyskutowania. Na pewno dostanę jakąś karę, ale przecież obiecałem ci, że nie dam się wyrzucić z wioski.

– Tak, obiecałeś – Naruto uśmiechnął się lekko. – Chodź, coś bym zjadł, bo z tego stresu w brzuchu mi burczy. I chce wiedzieć, co wydarzyło się na Radzie.

Naruto, kiedy Sasuke, mimo sporego wahania, w końcu zgodził się opowiedzieć mu przebieg całego posiedzenia, kilka razy omal nie zadławił się ramenem. W tym momencie nadal, mimo że minęło już trochę czasu, nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał.

– Naprawdę powiedziałeś im to wszystko? A co, jak to się odwróci przeciwko tobie? Starszyzna mimo wszystko ma w wiosce poważanie.

Naruto nadal nie był pewien, czy dobrym rozwiązaniem było atakowanie starszych Rady, skoro samemu występowało się w roli oskarżonego o brutalny atak. Z drugiej strony, skoro inni członkowie Rady zaniepokoili się tymi słowami, to może faktycznie będą żądali wyjaśnienia w pierwszej kolejności tamtej sprawy sprzed lat. Duże klany, jak Hyuuga, na pewno poczują się zagrożone,

SasuNaru Hiden - Kroniki KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz