SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 31

3.3K 258 511
                                    

Witam w dniu kolejnym.

Opcja którą wybrałam dla Hideakiego najbardziej mi pasowała:)

Miłego czytania:)

*

Kiedy Sasuke wrócił do domu, zastał Naruto na werandzie. To było chyba ich ulubione miejsce. Przywykli, by siadać tam wieczorami i patrzeć na ogród.

Zostawił psa w kuchni i podszedł do niego.

Naruto wcześniej oczywiście żartobliwie wspomniał o tym pierścionku, ale to dało Sasuke do myślenia. Chciał, żeby miał coś, co zawsze będzie mu o nim przypominało.

– Cześć – mruknął, siadając za nim i obejmując go w pasie.

– Gdzie ty byłeś tak długo? – Naruto odchylił głowę, żeby na niego spojrzeć.

– Tam gdzie trzeba – Sasuke uśmiechnął się lekko.

Po chwili Naruto poczuł, jak chwyta go za rękę i zawiązuje mu coś na nadgarstku.

Spojrzał zdziwiony. To był rzemyk. Trochę podobny do tego, który kiedyś dostał od dziewczyny Kiby. Jednak ten był ładniejszy i miał zawieszkę w postaci czarnego, błyszczącego kamienia. Naruto dopiero po chwili zobaczył, że jest coś na nim wyryte. Słońce. Wiedziony instynktem odwrócił go i po drugiej stronie zobaczył księżyc. Uśmiechnął się z sentymentem. Symbole Mędrca Sześciu Ścieżek. Symbole, które jedynie po połączeniu były w stanie zadziałać. Tak zapieczętowali Kaguyę, a potem, tworząc wspólnie pieczęć, uwolnili świat od wiecznego Tsukuyomi.

Chciał już się odezwać, ale poczuł, że Sasuke wciska mu w rękę coś jeszcze. Spojrzał, to był drugi rzemyk. Identyczny, nie, prawie identyczny, bo jednak była jedna różnica. Ten na awersie miał księżyc, a na rewersie słońce. Naruto uśmiechnął się szeroko i zawiązał go Sasuke na przegubie dłoni.

Zadowolony, zsunął się lekko i oparł się o jego tors. Sasuke zdobył się na naprawdę ładny gest.

– Wiesz, czasami zdarza ci się nie być aż takim draniem.

– Nie przyzwyczajaj się – mruknął Sasuke. – A tą poczwarą, która tu idzie, sam się będziesz zajmował.

– Jaką poczwarą?

Naruto dopiero po chwili usłyszał dźwięki, jakby coś chodziło po salonie. Podniósł się i obrócił głowę. W otwartych tarasowych drzwiach stał... pies. Rudy, puchaty pies. A właściwie to jeszcze szczeniak. Miał sterczące uszy i wielkie łapy, na których po chwili do nich przyczłapał. Naruto pomyślał, że wygląda trochę jak Kurama. Albo nie, raczej jak ta pluszowa zabawka, Kuramek, z tą różnicą, że ten tutaj miał jeden ogon zamiast dziewięciu.

Spojrzał z niezrozumieniem na Sasuke.

– Kupiłeś psa?

– Przecież go chciałeś. – Sasuke westchnął cierpiętniczo. – Tylko może następnym razem, jak coś podobnego wymyślisz, to mi po prostu powiedz, żebym nie musiał dowiadywać się takich rzeczy od Kiby.

– Kiba proponował mi psa, ale się nie zgodziłem. Mówiłem mu, że mam lisa i jedno zwierzątko mi wystarczy – powiedział Naruto, zupełnie ignorując fakt, ze Kurama znów zaczął się awanturować, że jest demonem a nie zwierzątkiem i ten pies nie jest do niego w ogóle podobny, bo to tylko pies.

– Zabiję gnojka. Naprawdę go zabiję – stwierdził, o dziwo, ze stoickim spokojem Sasuke i podniósł psa.

– Nie, czekaj, co robisz? Zaraz mają przyjść genini i...

SasuNaru Hiden - Kroniki KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz