Nie wiem, skąd się niektórym osobom wzięło, że to był koniec. Rozdziałów będzie jeszcze trochę:)
W tym rozdziale miał być Sasuke, ale rozciągnęło mi się trochę i będzie w następnym:)
*
Naruto, kiedy w końcu doszedł jako tako do siebie, nadal był nieco otępiały. Nie pamiętał za dużo z tej nocy, jedyne, co ciągle przewijało mu się przez pamięć, to jakaś rzeka.
– Sakura-chan, czy ja wczoraj byłem nad rzeką? – zapytał.
Sakura odwrócił się w jego stronę. Dopiero co skończyła robić wykład Hideakiemu na temat nieodpowiedzialnego zachowania. Bo Naruto zatruł się, będąc pod jego nadzorem. I w ogóle, dlaczego jej nie obudził? Jasne, on był specjalistą od trucizn, ale Naruto miał ponoć omamy i halucynacje. Mogłaby może jakoś pomóc.
– Nie Naruto, po tych oparach miałeś po prostu halucynacje.
– Halucynacje...
To słowo... Pamiętał je. Jak przez mgłę, ale pamiętał. Było coś o halucynacjach. I na pewno była jakaś rzeka. Ale co to za rzeka?
Spojrzał na zegarek i zerwał się z kanapy.
– A ty dokąd? – Sakura uniosła brwi. – Nie wypuszczę cię stąd, dopóki nie wydobrzejesz. Nadal bredzisz o jakiejś rzece.
– Ale umówiłem się z Shikamaru, musze z nim ustalić termin spotkania w sprawie projektu!
– Jak z Shikamaru, to pewnie na jakimś dachu. Nie mam zamiaru brać odpowiedzialności za to, że rozbijesz sobie głowę, kiedy z niego spadniesz.
– Ale Sakura-chan...
– Ja z nim pójdę – zaoferował się Hideaki.
– Ty to się lepiej nie odzywaj – warknęła Sakura. – Zatrułeś go! Poza tym...
Zamilkła, nie chcąc powiedzieć tego, co jej ślina na język przyniosła. Bo tak szczerze mówiąc, zaczęła się na serio obawiać tej ich relacji. Jeszcze do wczoraj myślała, że Hideaki nie jest kompletnie zainteresowany, ale ta noc... Cholera, znała jego czułe punkty, wiedziała, jak go podniecić, a mimo to im nie wyszło. Był tak strasznie spięty, poddenerwowany i jakiś taki rozkojarzony.
Sakura doskonale wiedziała, jak na ludzi działa Naruto. On potrafił przekonać do siebie chyba każdego. Ludzie go kochali. Za osiągnięcia, za osobowość, za ten wieczny optymizm. Niech to, przecież on potrafił przekonać Nagato, który chciał zniszczyć świat, do tego, by go naprawił. Dla Naruto nic nie było niemożliwe. Więc to, co jej też wczoraj wydało się niemożliwe, teraz już było możliwe.
Nie chciała, żeby Hideaki poszedł z Naruto, wolałaby ich trzymać z dala od siebie. Jednak uzmysłowiła sobie, że rozmowa z kimś innym jest w tym momencie dużo ważniejsza. Jeżeli Hideaki też poczuł coś do Naruto – na to nie miała wpływu. Ale mogła mieć wpływ na determinację innej osoby.
– Idźcie – powiedziała, chociaż zdecydowanie wbrew sobie.
Kiedy w końcu wyszli na klatkę schodową, Hideaki chwycił Naruto za nadgarstek i go zatrzymał. Było to półpiętro, więc nie musieli uważać na żadnych wścibskich sąsiadów mogących podglądać przez wizjer.
– Co pamiętasz z nocy? – zapytał, siadając na schodach.
Musiał wiedzieć, czy to, co mówił Naruto, było tylko skutkiem trucizny, czy naprawdę tak myślał.
– Rzekę.
To było pierwsze, co przyszło Naruto do głowy. Usiadł obok i próbował sobie coś jeszcze przypomnieć.
CZYTASZ
SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy
FanfictionDruga część SasuNaru Hiden. Sasuke i Naruto od prawie dwóch lat są w oficjalnym związku. Jednak jak to bywa w związkach, wkrada się rutyna i pojawiają się problemy.