SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - Rozdział 74

2.6K 190 319
                                    


Naszła mnie ciekawa myśl. Bo ktoś wczoraj czy dwa dni temu napisał w komentarzu, że wiemy, że do ślubu dojdzie. Pytanie: czyjego ;)

*

Festyn w Konoha skończył się po północy, niestety, dla jednej z osób niezbyt dobrze. Albo nawet bardzo źle W tym roku w konkursie na jedzenie były burgery, a zwycięzca otrzymywał miesięczny kupon do jednej z firmowych budek. Kodai tak strasznie chciał go wygrać, że jadł i jadł, nawet gdy już było wiadomo, że zdeklasował konkurencję, a potem... trafił z przejedzenia do szpitala.

Naruto razem z Shinjim i Harumi przyszli go następnego dnia około południa odwiedzić, bo ponoć miał się już nieco lepiej.

– Twoja nagroda – powiedział Naruto, dając mu kupon, którego przez to wszystko nie zdążył odebrać bo uciekł rzygać.

Kodai, na jego widok znów dostał mdłości i zatkał sobie usta ręką.

– Nigdy więcej nie zjem burgera – powiedział, po chwili ledwo dochodząc do siebie. – Ten ból brzucha był nie do wytrzymania. Zresztą, nadal boli i powiedzieli, szybko mnie stąd nie wypuszczą, a do jedzenia będę dostawał wyłącznie sucharki.

– O, jest nasz obżartuch – przywitała swojego pacjenta Tsunade, wchodząc do sali, w której leżał. – Może burgera – zaproponowała, ale po chwili odpuściła, widząc, że dzieciak znów robi się zielony na twarzy.

– Ile tu zostanie? – zapytał Naruto.

– Kilka dni na pewno. W życiu nie widziałam czegoś takiego. Nawet Chouji nigdy nie trafił tu z takimi objawami.

Tsunade położyła Kodaiowi rękę na głowie, zmierzyła temperaturę, ciśnienie i zapisała wyniki w karcie pacjenta.

Naruto kiwnął głową. Szkoda mu było Kodaia, ale skoro i tak nie mógł się ruszyć ze szpitala i wznowić treningów, to on mógł zgodzić się na tę propozycję Hideakiego i wyjechać z nim. Gdy już miał pewność, że Sasuke jest bezpieczny, te kilka dni z dala od Konohy dobrze mu zrobi.

*

Wyruszyli jeszcze tego samego dnia. Naruto oczywiście wcześniej musiał „odwiedzić" Kakashiego i wymusić na nim obietnicę, że gdyby coś, cokolwiek niedobrego się działo, natychmiast da mu znać.

Na miejsce dotarli kilka godzin później. Był to ładny pensjonat z gorącymi źródłami i miłą obsługą. Coś podobnego do miejsca, gdzie kiedyś kapitan Yamato zabrał jego, Sakurę i Saia, fyndując wszystko, co najlepsze.

– To co, najpierw gorące źródła? Trochę jestem zmęczony po podróży.

Naruto kiwnął głową. Na początku, po tym, co czym ostatnio rozmawiali, trochę głupio było mu się przy nim rozebrać, ale gdy w końcu się przełamał i zanurzył w gorącej wodzie, odetchnął z ulgą. Tak, to było coś przyjemnego. Położył sobie kompres na głowę i zerknął na Hideakiego, który opierał głowę i ramiona na krawędzi basenu. Miał przymknięte oczy i wydawał się być rozluźniony.

– Wiesz, jak tak sobie pomyślę, to z Sasuke nigdy nigdzie nie wyjechaliśmy. To znaczy kilka razy, jak byliśmy dziećmi Kakashi nas zabierał do gorących źródeł, ale tak poza tym to nie.

– Tęsknisz czasem za tamtymi czasami?

– Czasami tak – uśmiechnął się Naruto. – Wiesz, kiedyś zawsze uganiałem się za Sakurą-chan. Raz nawet próbowałem ją pocałować, ale mnie pobiła. Zresztą, często od niej dostawałem, nawet za jakieś głupoty. Na początku szczerze mnie nie znosiła.

SasuNaru Hiden - Kroniki KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz