Narzekaliście, że wczoraj nie było Sasuke, choć miał urodziny, więc dzisiaj jest. Spóźnione życzenia też się liczą :D
*
Sasuke siedział w kuchni, a na stole miał rozłożonych kilka zwojów. Zastanawiał się, jakiego jutsu nauczyć Ryujiego, żeby sytuacja się nie powtórzyła. Niestety, wszystkie techniki ognia odpadały, nie władał tym stylem i to mu kompletnie nie szło. A w takim razie w grę wchodziło na ten moment Chidori Nagashi. Nim mógł zaatakować kilku przeciwników naraz i to zanim oni zdążą zaatakować jego.
Wiadomo, że w pierwszym etapie egzaminu na chunina nie groziło mu wodne więzienie Sayuri, w końcu byli w jednej drużynie, ale jeżeli w pojedynkach trafią na siebie, może być nieciekawie. Potrzebował właśnie techniki dystansowej. Tak samo Kodai. Naruto będzie musiał pokazać mu coś więcej, na przykład Rasenshurikena, którym będzie mógł atakować zdalnie.
I w ogóle będą musieli popracować nad planowaniem i współpracą. O ile w obrębie drużyn jeszcze jakoś to szło, to już chłopaki w kontrze z dziewczynami nie potrafili się zgrać. Muszą ich tego z Naruto nauczyć. W końcu oni najlepiej wiedzieli, czym jest połączenie sił i co można za pomocą tego zdziałać.
Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. A potem dzwonek. Wstał i ruszył w ich stronę, obiecując sobie, że jeżeli to Sai, to tym razem na wykopaniu go się nie skończy.
Otworzył i uniósł brwi w zdziwieniu. To był Kakashi. Odsunął się i nadal zdezorientowany wpuścił go do środka.
Kakashi, gdy tylko wszedł, gwizdnął i zaczął się rozglądać. Ładnie tu było. I jeszcze kolor tego domu. Teraz nie dziwił się Sasuke, dlaczego tak mu na nim zależało. Naruto musiał być naprawdę bardzo zadowolony. Eh, czego się nie robi dla miłości...
– O, widzę, że przygotowujesz się do treningów – powiedział, widząc na stole porozwijane pergaminy. – Chidori Nagashi. Ciekawe.
– Mają już po czternaście lat. Muszą umieć coś więcej – zauważył Sasuke.
– Tak – Kakashi kiwnął głową. – Z tego co wiem, genini z innych krajów też ostro wzięli się do roboty. Każdy będzie chciał się pokazać z jak najlepszej strony.
– Co cię tu sprowadza? – zapytał w końcu Sasuke. – Bo raczej nie genini.
– Raczej nie...
Kakashi zastanowił się. Kiedy tylko dostał wieści ze szpitala, wiedział, że musi porozmawiać z Sasuke. Najpierw chciał mu wysłać wiadomość, ale w końcu uznał, że sam się pofatyguje.
– Hideaki się obudził – poinformował w końcu. – W tym i tylko w tym wypadku masz szczęście.
– A w innych? – Sasuke wiedział, że na pewno nastąpi druga część wypowiedzi.
Kakashi spojrzał na niego. Ten sam wyraz twarzy, ta sama wyniosła poza, brak jakiegokolwiek poczucia winy.
– Ma amnezję. Stracił pamięć z dwóch i pół roku. Coś ty sobie myślał, używając na nim Tsukuyomi? Wiesz tak samo dobrze jak ja, jak ta technika działa na ludzi.
– Ani ty, ani ja nie straciliśmy pamięci. – Sasuke wzruszył ramionami. – Widocznie był słaby.
To już naprawdę rozzłościło Kakashiego. Czy on nie miał w sobie za grosz empatii?
– Sasuke, do cholery?! – Walnął ręką w stół i krzyknął na niego tak, że aż przestraszony Kuramek schował się za kanapę. – Jesteś aż tak zazdrosny, żeby posuwać się do takiego okrucieństwa?
CZYTASZ
SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy
FanfictionDruga część SasuNaru Hiden. Sasuke i Naruto od prawie dwóch lat są w oficjalnym związku. Jednak jak to bywa w związkach, wkrada się rutyna i pojawiają się problemy.