SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 14

3.1K 301 499
                                    

Eh, żeby ta wena cały czas była taka jak teraz :)

Chcieliście bardzo rozmowę Naruto z Sasuke... Cóż, obyście nie żałowali:)

*

Wesele zaczynało się rozkręcać. Lampiony porozwieszane między drzewami były coraz bardziej widoczne z racji tego, że zrobił się półmrok, a muzyka w tle zachęcała do udziału w zabawie.

Jako że nie było to typowe wesele ze stolikami i przypisanymi miejscami, liczni goście, którzy akurat nie tańczyli, siedzieli w różnych miejscach. Na rozkładanych krzesłach, ławkach czy nawet kocach.

– I jak się bawicie? – zapytała Ino.

Mimo swoich wcześniejszych obiekcji w temacie takiej formy wesela, naprawdę była zadowolona. Nie spodziewała się, że na jej ślub przyjdzie aż tyle osób. Fakt, dużą cześć stanowili fani poradników Saia, ale poza momentem jego przemowy, to ona była w centrum uwagi. Goście komplementowali jej makijaż, długie włosy i suknię. Kilka razy usłyszała, jak ktoś powiedział, że Sai miał rację, nazywając ją ślicznotką. O, i było kilku dziennikarzy z innych Krajów, którzy robili zdjęcia! Tak więc, czego mogłaby chcieć więcej?

– Ja po prostu fantastycznie – stwierdziła Sakura.

I tym razem to nie był sarkazm. Mimo wydarzeń dzisiejszego dnia, teraz zdołała się rozluźnić. To wesele, mimo katastrofalnych początków, przerodziło się w coś, co naprawdę ją cieszyło. Zwłaszcza, gdy przypomniała sobie o wczesniejszym, na którym była. Przesiedziała cały wieczór przy stoliku, łudząc się naiwnie, że Sasuke poprosi ją do tańca, a potem... No potem było jeszcze gorzej.

A teraz? Nie dość, że miała chłopaka, który dawał się wyciągać na parkiet, to jeszcze w międzyczasie tańczyła z innymi chłopakami. Przed chwilą z Lee, który przez swój entuzjazm narzucił takie tempo, że ledwo oddychała.

– Jak powiesz temu głąbowi, żeby przestał się ze mną obchodzić jak z jajkiem, to ja może też zacznę – warknęła Temari.

– Jesteś w ciąży – zaprotestował Shikamaru.

Owszem, jego żona też chciała pójść potańczyć, ale obawiał się o jej brzuch. A co, jak ktoś ją przypadkiem szturchnie? Albo zbytnio się przemęczy?

– W drugim tygodniu! Przecież nie urodzę dzisiaj!

Temari miała ochotę przywalić mu tak, żeby wyglądał jak ta cała reszta. Jakim sposobem osoba z tak genialnym umysłem, mogła tak idiotycznie reagować na jej ciążę?

– Temari ma rację – usłyszeli.

To był Sai. Usmiechał się i trzymał coś za plecami.

– Przepraszam, Ino, musiałem coś załatwić – przeprosił. – Naruto, Hideaki, to dla was.

Wyciągnął rękę z podłużnym pakunkiem. Był nawet obwiązany kokardką, jednak taką, którą ktoś najwyraźniej odczepił od jakiegoś bukietu, bo miała poprzyczepiane resztki listków.

Naruto z Hideakim spojrzeli na siebie zdezorientowani.

– Tak, wiem, że na weselu prezenty daje się tylko państwu młodym, a wy przecież nie bierzecie ślubu, ale postanowiłem zrobić wyjątek – Sai usmiechnał się po swojemu.

Naruto zmarszczył brwi, ale zaczął rozpakowywać ten prezent.

– Co to ma być? – zapytał, widząc zawartość. Nadal nie miał pojęcia o co chodzi.

– Linijka – odpowiedział Sai, zdziwiony, że nie wiedzą, co to jest.

– Wiem, że to linijka. Ale po co nam ona?

SasuNaru Hiden - Kroniki KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz