Kiedy Sasuke trafił do szpitala, początkowo nikt nie wiedział, co się dzieje. Do tej pory nigdy nic mu nie było, nie chorował, a też z jego organizmem przemęczenie nie wchodziło w grę. Tym bardziej, że czym się miał ostatnio przemęczyć? Malowaniem elewacji?
Jednak jego stan z chwili na chwilę się pogarszał. Dostał wysokiej gorączki, jego oddech był ciężki i urywany, a tętno co chwilę to przyśpieszało, to słabło. Tsunade, gdy go tylko zobaczyła i rozpoznała objawy, od razu wiedziała, że to trucizna. Nie miała jeszcze pojęcia jaka, musiała wykonać kilka badań, ale był pewna jednego, to musiało być coś naprawdę skomplikowanego, bo Sasuke Uchiha był na większość trucizn odporny.
Cały sztab kryzysowy został postawiony na nogi i zebrał się w gabinecie Kakashiego. Bo to mogło znaczyć tylko jedno. Ktoś jednak przedarł się do Konohy i udało mu się zrobić to, czego próbę podjęto w wiosce przy Wielkim Wodospadzie. Albo jeszcze gorzej. Korzeń na tyle się wzmocnił na terenie Wiolki Liścia, że to oni zadziałali i otruli go pod ich nosem.
Wiedziano, że trzymanie pod tak zwanym kluczem Homare i Koharu nie wszystkim shinobi, zwłaszcza tym starszym się podobało. Na pewno wciąż mieli swoich sprzymierzeńców. Mimo że byli pod baczną obserwacją, jakoś udawało im się przekazywać informację. Niemożliwe było całkowite zapanowanie nad tym, ponieważ nikt nie wiedział, kto jeszcze ich wspiera i to na tyle, żeby dla nich ryzykować.
– Wzmocnijcie kontrolę przy bramach i na murach. Każdy, nie tylko wchodzący, ale i wychodzący musi okazać się dokumentami. Obserwujcie wszystkim z kim ma do czynienia Starszyzna oraz rodziny osób z Korzenia. Zwracajcie uwagę na nawet najbardziej błahe dziwne zachowanie – poinstruował Kakashi liderów ANBU, którzy kiwnęli głowami i chwilę później już ich nie było, bo jak najszybciej musieli przekazać informacje swoim oddziałom.
Tsunnade profilaktycznie zostawiła na obserwacji w szpitalu geninów, od razu też wezwała do szpitala Naruto. Nie wiedziała jeszczem, jakim sposobem toksyna przedostała się do organizmu Sasuke, czy to była zatruta igła, grot, czy może coś w piciu lub jedzeniu, ale trzeba było działać.
Po chwili dostała pierwsze badania toksykologii. To były jakieś składniki, o których połączeniu nigdy nie słyszała, a przecież specjalizowała się również w tej dziedzinie. Większość z nich, to miała pewność, pochodziła z Suny, dwóch w ogóle nie znała. Może były czymś nowo wychodowanym, w końcu Wioska Piasku z tego słynęła. Wiedziała już też, że trucizna musiała zostać użyta dzisiaj i dość szybko rozprzestrzeniała się po organizmie.
– Sprawdźcie nasze laboratorium. Wątpię, czy to coś stąd, ale musimy się upewnić. Przepytajcie wszystkich strażników i pracowników. Każda rzecz może mieć znaczenie.
*
Kiedy Naruto przybył do szpitala, nie wiedział, co się dzieje, ale miał złe przeczucia. Zresztą już wcześniej był nieco zaniepokojony, bo Kuramek nie chciał się bawić, tylko cały czas spał, ale stwierdził, że jak to pies, w nocy szwendał się po domu czy nawet ogrodzie, bo specjalnie dla niego zostawiali uchylone drzwi na taras.
Tsunade, gdy tylko pojawił się w drzwiach wciągnęła go do gabinetu, posadziła na krześle i zaczęła zadawać szereg pytań. Co Sasuke robił w ciągu kilku ostatnich dni, odkąd wrócił do Konohy, gdzie i z kim bywał, czy miał styczność z podejrzanymi ludźmi, czy ma jakichś wrogów poza Korzeniem, czy się z kimś o coś ostatnio pokłócił lub pobił?
Naruto nie bardzo wiedział, od czego zacząć, tyle tego było.
– Co Sasuke ostatnio robił? – zastanowił się. – Trenował Ryujiego, malował siedzibę, resztę dnia spędzaliśmy raczej razem. Czy spotkał się z kimś podejrzanym? I tak by mi nie powiedział. Czy ma wrogów? Na pewno jakichś ma. Czy się z kimś pokłócił? Nie, chyba nie, chociaż... Ale to nie ma znaczenia.
CZYTASZ
SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy
FanfictionDruga część SasuNaru Hiden. Sasuke i Naruto od prawie dwóch lat są w oficjalnym związku. Jednak jak to bywa w związkach, wkrada się rutyna i pojawiają się problemy.