SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 77

2.5K 190 314
                                    


Minęły już dwa dni odkąd Naruto z Hidakim wrócili znad morza. Obaj wyglądali na wypoczętych. Nawet Hideaki, bo choć on ciągle przeżywał odrzuconą miłość, starał się tego nie okazywać. Obiecał Naruto, że mimo wszystko będą przyjaciółmi. Czy mu to odpowiadało? Oczywiście, że nie, wolałby, żeby Sasuke zniknął z powierzchni ziemi, a Naruto był z nim, ale mimo to szanował taką decyzję. Chciał być obok nawet jako zwykły przyjaciel. Taa, żeby to było takie proste. Już teraz bolało jak cholera, a jak wróci Sasuke, będzie pewnie jeszcze gorzej. Ale cóż, zagryzie zęby i da radę.

Był już wczesny wieczór, gdy wszyscy zebrali się w Ichiraku na przyjacielską pogawędkę. Dziewczyny jak zwykle zajęły się tematem ciąż, zarówno swoich jak i Sakury, a chłopaki popijali sake.

– Hideaki, nie jest ci przykro? – zapytała w pewnym momencie Ino, patrząc na niego.

– Co? – zwrócił na nią uwagę, nie do końca wiedząc, o czym ona mówi.

– Nie wyglądasz na najszczęśliwszą osobę przy tym stoliku – stwierdziła. – Długo byłeś z Sakura, to mogłyby być twoje dzieci. Nie żal ci?

Do Hideakiego dopiero teraz dotarło, o czym Ino mówi. Czy mu było żal? Nie. Żal było mu tylko tego, że Naruto, mimo iż miał wrażenie, że był z nim całkowicie szczęśliwy nad morzem i tak wybrał Sasuke.

– Cieszę się, że jej się ułożyło – powiedział po prostu. Bo co mógłby jeszcze dodać?

– Wiecie, jak tak sobie pomyślę, to Sakura trafiła naprawdę dobrze – zastanowiła się Temari. – Mój brat jest, jaki jest, ale już zwariował punkcie jej i dzieci. Chyba tego właśnie potrzebował i choćby miał postawić pół Suny na głowie, da im wszystko czego trzeba.

– Ja też muszę się czymś pochwalić – wtrącił się Kiba. – Zostanę dziadkiem.

Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni. Dziadkiem?

– No w końcu się doczekałem! Akamaru zostanie ojcem szczeniaków, wiec ja będę dziadkiem!

– Gratuluję, Kiba – powiedziała Hinata, uśmiechając się.

Wiedziała, że Kiba zawsze marzył, żeby Akamaru miał potomstwo, a teraz jego marzenie się spełniło. Lubiła szczeniaczki, na pewno będzie mu trochę pomagać z zajmowaniem się nimi a potem tresurą.

– Ty to się lepiej postaraj o własne dziecko, a nie szczeniaki – zauważył Sai. – Według poradników, to dobry wiek, żeby...

– A weź ty się już zamknij – warknął Kiba.

Zresztą, co ten Sai się czepiał. W ich gronie było jeszcze wiele osób z nikim niezwiązanych. Lee, Shino, Tenten... E, no dobra, nie tak wiele. Bo Hinaty oczywiście nie wliczał, przecież sam się o nią starał od kilku lat i wierzył, że w końcu mu się uda. Musiał po prostu podjąć bardziej zdecydowane kroki.

Gdy przyniesiono zamówione jedzenie, na moment zapadła względna cisza, bo każdy zajął się swoją porcją, ale po chwili, nie wliczając siorbania co poniektórych osób, rozległ się dziwny dźwięk. Skrzeczenie, świst, głośne łopotanie skrzydłami.

To był jastrząb. I, jak od razu dostrzegł Naruto, jastrząb Sasuke. Poznałby go zawsze. Wyciągnął rękę, ale ten, zamiast usiąść mu na ramieniu jak zwykle, latał im nad głowami, jakby nie wiedząc, co ma zrobić. W końcu wylądował na stole i wyciągnął nóżkę, akurat przed nosem Kiby.

Ten odwiązał wiadomość, nie mając pojęcia, o co chodzi. Co Sasuke miałby od niego chcieć? Przecież już mu chyba odpuścił szczeniaka? A jak nie? Co, jeżeli to jakaś groźba? Niepewnie, z lekką obawą rozwinął wiadomość i zaczął czytać. Już od pierwszych słów zorientował się, że nie jest adresowana do niego, ale kolejne zdanie tak go zszokowało, że nie oderwał wzroku, dopóki nie przeczytał całości.

SasuNaru Hiden - Kroniki KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz