Hideaki patrzył na niego i sam nie wiedział, co powiedzieć. Naruto naprawdę musiał bardzo kochać Sasuke, skoro był aż tak zdeterminowany. Był w stanie zrobić wszystko, by go ratować. Te jego oczy wyrażające bezgraniczną rozpacz.
Czy uwierzył, że to nie on za tym stoi? Prawdę mówiąc, Hideaki faktycznie chciał, żeby Sasuke zniknął. On też kochał Naruto i był pewien, że z nim byłby szczęśliwszy. Chciał, żeby się rozstali, żeby Naruto zrozumiał, że można wymagać od związku czegoś więcej niż wiecznego dogryzania sobie i złośliwości. Że można otwarcie okazywać swoje uczucia, jak wtedy, gdy byli nad morzem.
Naruto powiedział mu kiedyś, że Sasuke chciał go zabić, bo ich więź była największą przeszkodą na drodze do realizacji jego planów, które wydawały mu się ważniejsze niż cokolwiek innego. Nie mówił o tym chętnie, raczej chyba wolał wyjaśnić wydarzenia, o których Hideaki dowiedział się z poradnika Saia, a zwłaszcza z fragmentu spotkania w kryjówce Orochimaru, ale jednak przyznał, że tak właśnie było.
Teraz tak samo Sasuke stał na drodze Hideakiemu, bo ten ciągle miał nadzieję, że Naruto mimo wszystko coś do niego czuje. Też wolałby pozbyć się przeszkody, jednak jakkolwiek to nie brzmiało, nigdy nie posunąłby się do tego, żeby Sasuke otruć.
– Wierzysz, że to nie ja, prawda? – zapytał. – Mimo że miałbym powód.
Wciąż czuł zaciskające się palce Naruto na jego dłoniach, wciąż widział ten jego wzrok. Ale musiał wiedzieć, musiał to usłyszeć.
– Tak, wierzę ci – powiedział Naruto, wciąż nie odrywając od niego wzroku.
– I naprawdę byłbyś w stanie się z nim rozstać, żeby być ze mną?
Naruto, patrząc na niego, kiwnął głowa. Nawet się nie zastanawiał, nie rozważał żadnych za i przeciw.
– Zrobię wszystko, żeby uratować Sasuke – potwierdził, zaciskając mocniej ręce. – Pomóż mi, proszę cię!
Hideaki przymknął oczy. Naruto, ten jego zdesperowany wzrok, te deklaracje. Gdyby to wszystko było takie proste. On robi odtrutkę, a zyskuje miłość osoby, którą kocha. Niestety, to w żadnym wypadku proste nie było. Po pierwsze dlatego, że Naruto, czego dał właśnie dowód, nie byłby szczęśliwy bez Sasuke, po drugie – do tej pory nie udało mu się zrobić tego cholernego antidotum, mimo że podejmował już naprawdę wiele prób.
– Naruto, naprawdę chciałbym ci pomóc – powiedział w końcu. – Ale żeby zrobić odtrutkę, trzeba mieć formułę trucizny, a z tego, co mi wiadomo, ta też zniknęła. Poza tym, jak widzisz, mam związane, a raczej zakute w kajdanki ręce. I raczej póki co mnie stąd nie wypuszczą.
– Porozmawiam z Kakashim-sensei i na pewno...
– Naruto, nie bądź naiwny, to sprawa wyższego szczebla. – Hideaki pokręcił głową, przypominając sobie, o co go pytali, choć „pytali" to chyba bardzo łagodne słowo na to całe przesłuchanie. – Oni myślą, że ja jestem szpiegiem tej aresztowanej grupy przestępczej z Suny, który miał za zadanie zbliżyć się do ciebie, żeby wydobyć informacje o Sasuke. Absolutnie wszystko na mnie wskazuje i układa się w nawet logiczną całość. Ty, nasza przyjaźń, rozmowy, trucizna, brak śladów włamania do miejsca w laboratorium, do którego tylko ja miałem dostęp. Wszystko, rozumiesz, wszystko łączy się ze mną.
– To dlatego tak cię pobili? – zapytał Naruto, przyglądając się jego siniakom na twarzy.
– Nie było aż tak źle, biorąc pod uwagę, że nikt mi nie wierzy. Poza tobą.
– Udowodnię, że nie mają racji, znajdę tego, kto za tym stoi. Nie wiem jak, ale to zrobię! – stwierdził Naruto, podnosząc się z kolan i stając z postawa niemalże bojową. – Ile mam czasu?
CZYTASZ
SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy
FanfictionDruga część SasuNaru Hiden. Sasuke i Naruto od prawie dwóch lat są w oficjalnym związku. Jednak jak to bywa w związkach, wkrada się rutyna i pojawiają się problemy.