– Kakashi, nie masz innych obowiązków jako Hokage? – zapytała Koharu, kiedy rozpoczęli kolejną partyjkę w karty.
Kakashi uśmiechnął się pod maską. Mimo że powiedziała to spokojnym tonem, dało się w nim wyczuć pewne niezadowolenie, a nawet napięcie. Poza tym ciągle, zarówno ona jak i Homura, zerkali na zegar wiszący na jednej ze ścian. Najwyraźniej na coś czekali, mieli jakieś plany, które popsuł im swoją wizytą.
– Właściwie to nie – skłamał. – Lider szajki z Suny w końcu zaczął gadać, a moi zaufani ANBU zajęli się resztą. Już po wszystkim. Pomyślelibyście, że Korzeń w swoich planach chciał posunąć się nawet do czegoś takiego jak zamach na ludzkie życie, żeby tylko zaburzyć pokój między wioskami i odzyskać dawne wpływy? – zapytał, chcąc ich sprowokować.
Koharu i Homura odruchowo spojrzeli na siebie z nie do końca dobrze ukrywanym zaniepokojeniem, ale milczeli.
– Ach, no tak, dla was nie byłoby to żadną nowością – odpowiedział sam sobie Kakashi, kiedy z ich strony nadal nie padło żadne słowo. – W końcu macie już doświadczenie w podejmowaniu decyzji o mordowaniu ludzi.
To, ku jego zdziwieniu, też nie podziałało. Oni chyba faktycznie nie mieli z tego tytułu żadnych wyrzutów sumienia.
– Nadal nie macie mi nic do powiedzenia? Niech będzie. Ibiki powinien już kończyć przesłuchania tych ludzi, teraz kolej na was. Przeniesiemy was do wygodnej celi i...
– Nie wolno wam! – zaprotestował Homura. – Jesteśmy Starszyzną Konohy, żądamy należnego nam szacunku. Hokage zawsze liczyli się z naszym zdaniem.
Kakashi uniósł brwi.
– Nie chcę wam psuć humoru, ale prawda jest taka, że chyba tylko Trzeci się z wami zgadzał – powiedział wprost. – Mistrz Minato był na tym stanowisku zbyt krótko, by się na was poznać, z Tsunade mieliście wieczne konflikty, a teraz, tak dla przypomnienia, bo z pamięcią w tym wieku różnie bywa, Hokage jestem ja – dodał. – Koharu, coś zbladłaś, nalać ci herbatki?
Koharu chwilę milczała, ale w końcu pokręciła głowa i sama wzięła imbryk, choć dłonie lekko jej drżały.
– Nie zrobisz tego – powiedziała, nalewając herbatę do filiżanki i mieszając ją tak, by nie uderzyć łyżeczką o ścianki naczynia. – Jesteś zbyt miękki i pobłażliwy. Gdy tylko zostałeś głową Konohy, od razu wypuściłeś na wolność swojego ucznia, a jednocześnie zbiegłego ninja i przestępcę, który zrobił coś niewybaczalnego. Zabił jednego z Hokage.
– Danzou nigdy nie był Hokage, pełnił tylko jego obowiązki – poprawił ją Kakashi. – A Sasuke, mimo swojego zachowania i tych jakże ambitnych planów podboju świata, gdy ostatecznie przegrał z Naruto, potrafił przyjąć to z godnością i mimo swojej dumy przyznać się do porażki. Czyli zrobił coś, czego wy nie potraficie i chyba nigdy nie będziecie potrafili.
Przerwał i przyjrzał się im. Oboje byli już naprawdę starzy, ale mimo to zawsze tak samo zacięci. Ciągle trwali przy swoim. I o ile wcześniej było to jedynie problematyczne przy głosowaniach w Radzie, tak teraz posunęli się o krok, a nawet o kilka, za daleko. Był pewien, że spiskowali z Korzeniem przeciwko legalnej władzy. Albo nawet gorzej. Oni z nimi nie spiskowali. Oni za tym wszystkim stali.
– Twierdzicie więc, że jestem zbyt pobłażliwy... – ni to stwierdził, ni zapytał, jakby się nad tym zastanawiał. Po chwili zmrużył oczy w uśmiechu, jednak ten uśmiech wcale nie wyglądał, jakby zwiastował coś dobrego. – W takim razie skorzystam z tej sugestii i w waszym przypadku nie będę – oznajmiła, po czym wstał i skierował się ku wyjściu.
CZYTASZ
SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy
FanfictionDruga część SasuNaru Hiden. Sasuke i Naruto od prawie dwóch lat są w oficjalnym związku. Jednak jak to bywa w związkach, wkrada się rutyna i pojawiają się problemy.