Dla tych zdołowanych po ostaniem rozdziale, może to trochę rozbudzi optymizm? :D
*
Naruto, kiedy Sasuke w końcu zjawił się w łazience z ręcznikiem, których po prostu zapomnieli pouzupełniać, zaczął się od razu wycierać i wciągać na siebie czyste bokserki. Zwykle w takich momentach doszłoby do czegoś więcej, ale nie teraz.
Teraz Sasuke stał i po prostu patrzył, jak się ubierał. Czuł się głupio i nic nie mówił. Zresztą, on zwykle mało co mówił, ale teraz nie miał pojęcia nawet, od czego zacząć. Choć nie, miał, ale tu musiał przełamać swoją zwykłą barierę.
– Naruto... – Podszedł w końcu do niego i stanął tak, by patrzył wprost na niego i jednocześnie zagradzając drogę, żeby nie mógł go wyminąć. – Dlaczego powiedziałeś, że gdybym napisał po prostu, że cię kocham i za tobą tęsknię, to byś nie uwierzył, że to moje słowa?
Naruto patrzył na niego chwilę.
– Bo nigdy byś tego nie zrobił? – ni to zapytał, ni stwierdził. – Czasami mam wrażenie, że byłoby ci wstyd napisać do mnie coś innego niż zwykłą, suchą informację z dodatkiem oczywiście „ty głupi młotku" czy „ty idioto".
– Naruto, przecież wiesz, co do ciebie czuję. Czy kiedy w świątyni Naka powiedziałem ci, że cię kocham, miałeś jakiekolwiek wątpliwości? Albo gdy przyszedłem po ciebie do domu Hyugów?
– Nie, nie miałem żadnych wątpliwości – przyznał się po chwili Naruto. – A wiesz dlaczego? Dlatego, że dla ciebie wypowiedzenia takich słów, to jak wyzwanie na miarę walki z Kaguyą. Choć nawet to drugie wydaje się w tym momencie prostsze.
– W takim razie zdajesz sobie sprawę, że ja nie umiem inaczej? Naruto, staram się, ja naprawdę...
– Właśnie że nie! – Naruto powiedział to zdecydowanym tonem. – A jak już, to tylko w sytuacjach kryzysowych. Wiesz, kocham cię, kocham ten dom, nie oddałbym tego za nic, ale mam wrażenie, że zrobiłeś to wszystko tylko dlatego, bo miałeś świadomość, że nasz związek jest na skraju przepaści.
– To nie tak. Myślałem o tym już wcześniej, ale nic ci nie mówiłem, bo...
– Bo nigdy nic mi nie mówisz – przerwał mu Naruto. – Tak jak ze zdjęciem z tą dziewczyną. Wiesz, co ja sobie pomyślałem? Że zerwanie tych zaręczyn wcale nie było przypadkiem. Że podjąłeś inną decyzję, nawet mnie o tym nie informując. No po co, prawda? Naruto Uzumaki, głupi, wioskowy idiota, któremu udało się zyskać moc dzięki demonowi. Po co cokolwiek mu wyjaśniać? Przecież i tak nie zrozumie.
Naruto odsunął siłą Sasuke i przeszedł obok niego. Już dawno nie czuł takiego żalu i takiej goryczy. Czekał na to spotkanie tak długo, pragnął go, ale wyobrażał je sobie zupełnie inaczej. Niestety, mimo tego rozstania, nic się nie zmieniło. Nic.
Przypomniał sobie, że kiedyś, gdy był w sklepie z Sakurą, poszukując prezentu dla Hinaty na urodziny, natknęli się na taki z pozytywkami. Sprzedawca zachęcał i tłumaczył, że raz nastrojona, będzie bardzo długo grać. A potem... Potem wystarczy ją po prostu jeszcze raz nastroić i wciąż będzie grać to samo. Nie kupili wtedy nic w tamtym sklepie. Wydawało im się to zbyt rutynowe i na dłuższą metę ciążące. Bo ile razy można słuchać powtarzających się w kółko tych samych dźwięków?
– Naruto, poczekaj! – Sasuke złapał go za rękę, gdy ten zbiegł już schodami do salonu. – Nie napisałem ci nic, bo nie sadziłem, że to zdjęcie trafi do Saia. Ono miało być wyłacznie do rąk własnych Kakashiego i zrobiłem je tylko po to, żeby zidentyfikowali tę dziewczynę.
CZYTASZ
SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy
FanfictionDruga część SasuNaru Hiden. Sasuke i Naruto od prawie dwóch lat są w oficjalnym związku. Jednak jak to bywa w związkach, wkrada się rutyna i pojawiają się problemy.