SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 85

2.8K 203 394
                                    

Naruto, idąc w stronę mieszkania Hideakiego, nie mógł uwierzyć w to wszystko. Przecież ten chłopak był inteligentny, zdolny, prawdziwy geniusz w swojej specjalizacji. Więc dlaczego? No dobra, wiedział po części dlaczego, ale nie sądził, że będzie miało to na niego aż taki wpływ. Był młody, miał jeszcze tyle przed sobą, mógł w każdej chwili poznać kogoś wyjątkowego.

Będąc już na ostatnim piętrze kamienicy zapukał, jednak nikt się nie odezwał ani mu nie otworzył. Dzwonek, z tego co wiedział, był popsuty, dlatego zapukał drugi raz i trzeci. Albo go nie było, ale leżał pijany lub nieprzytomny.

Naruto musiał sprawdzić, co z nim, dlatego nacisnął na klamkę. Drzwi o dziwo wcale nie były zamknięte. Przeszedł przez korytarz, pełen obaw, co zaraz zobaczy i... zobaczył. A może najpierw usłyszał, potem dopiero zobaczył, jak Hideaki posuwa jakąś dziewczynę. Ta wiła się pod nim i jęczała, on z kolei nie wyrażał żadnych uczuć i emocji poza tą, że zbliża się już do kresu, bo miał przymknięte oczy, a jego twarz mówiła wprost, że zaraz dojdzie.

Naruto, zażenowany, że zastał go w takiej sytuacji, odwrócił się i chciał wyjść, ale wtedy Hideaki go zauważył i wyciągnął rękę, jakby chciał go zatrzymać.

– Czekaj, Naruto! – wysapał, a dosłownie chwilę później odetchnął po przeżytym właśnie orgazmie.

Nie bardzo obchodziło go, czy ta dziewczyna też już doszła, ale tak jęczała, że chyba było jej dobrze. Wstał, ściągnął prezerwatywę i zawiązał, po czym rzucił gdzieś na podłogę.

– No, zbieraj się, mała – powiedział i podał jej ciuchy. – Mam gościa.

Dziewczyna, naprawdę całkiem ładna, ubrała się po cichu, chyba nieco obrażona za takie przedmiotowe potraktowanie, ale w końcu, mimo że najwyraźniej chciała coś powiedzieć, popatrzyła po prostu na niego z jakaś taką dziwną tęsknotą i wyszła.

– Wiesz, mógłbyś zamykać drzwi, gdy chcesz się z kimś... no wiesz – powiedział Naruto, odwracając się z powrotem do niego, zupełnie ignorując fakt, że on z Sasuke też zapominali. – I, do cholery, załóż coś na siebie.

– Pieprzyć? – Hideaki uniósł brwi. – Nazywajmy rzeczy po imieniu. Poza tym absolutnie nie przeszkadza mi, że na mnie teraz patrzysz, wręcz przeciwnie – dodał, podchodząc do niego bardzo blisko. – Możesz go nawet dotknąć – zasugerował, po czym chwycił go za dłoń i zacisnął na własnym, sterczącym jeszcze penisie.

Naruto zabrał rękę i odsunął się lekko, mając ochotę mu porządnie przyłożyć za coś takiego, jednak czy to w obecnej sytuacji by coś dało? Czuł mocny odór alkoholu, więc wiedział, że on jest jeszcze lub, co gorsza, już pijany, bo była dopiero dwunasta godzina. Rozejrzał się dookoła. Wszędzie panował nieziemski bałagan, a butelki sake i zużyte prezerwatywy walały się po podłodze od kuchni do salonu. Sam Hideaki też nie wyglądał najlepiej. Zarost, którego nigdy u niego nie widział, bo codziennie się golił, przekrwione oczy i ogólnie twarz, jakby zniknęły z niej wszystkie emocje i była zwykłą maską.

– Co ty wyprawiasz, co? – zapytał, rzucając mu jakiś ręcznik, który wisiał na krześle, żeby się nim owinął.

– Jak to co? Korzystam z życia – powiedział Hideaki, ale dla świętego spokoju zawiązał sobie ten ręcznik na biodrach. – Chyba cię nie zdeprawowałem, przecież sam codziennie rżniesz się z Uchihą.

Usiadł przy stole i nalał sobie czarkę sake.

– Nie pij, porozmawiajmy. – Naruto przytrzymał jego rękę, gdy chciał wychylić na jeden raz alkohol. – Proszę cię.

– Dobrze, wiec o czym chcesz porozmawiać? – zapytał Hideaki, opierając głowę na ręce. – O swoim wspaniałym związku? Poopowiadać mi, jak ci się dobrze układa, odkąd znowu zaczęliście nosić te bransoletki? A może przyniosłeś mi zaproszenie na ślub?

SasuNaru Hiden - Kroniki KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz