Harry spędził już trzy tygodnie w rezydencji Toma, czuł się tam coraz pewniej i chętnie zwiedzał pomieszczenia dla zabicia nudy. Tom mało czasu spędzał z szatynem ponieważ ministerstwo zaczęło wyłapywać jego popleczników. Jednak zielonooki bardziej martwił się o swoje dziecko. Brzuch był już sporo widoczny mimo że do końca ciąży zostało jeszcze 5 miesięcy. Harry nie mógł się doczekać aż pozna płeć dziecka i zacznie urządzać mu pokój. Chłopak wiedział że nie będzie sam po porodzie pomogą mu Bella i Tom...
Był środek nocy gdy zaatakowano dwór Toma, mężczyzna był wściekły i zaskoczony jakim cudem ministerstwo wiedziało gdzie jest jego dwór w końcu rzucił na swój dom wszystkie zaklęcia ochronne. Mężczyzna natychmiast przywołał do siebie swoich popleczników i zaczął walkę. Gdy na horyzoncie zobaczył Bellę natychmiast ją do siebie przywołał.
- Panie mój! Jakie są rozkazy? -
- Będziemy walczyć lecz ty masz inne zadanie, musisz zabrać stąd Harrego i m... jego dziecko. Nie są tu bezpieczni. Zabierz ich do siebie i chroń choćby za cenę życia. Zrozumiałaś? -
- Oczywiście mój panie. -
Kobieta pobiegła do komnat chłopaka.
Gdy tylko tam weszła zobaczyła jak szatyn śpi owinięty w pościel.
- Harry! Obudź się musimy stąd uciekać! -
- Bella jest za wcześnie, to nie może poczekać do rana? -
- Harry jesteśmy atakowani! -
Chłopak natychmiast zerwał się z łóżka i zaczął się ubierać. Gdy tylko Harry spakował trochę swoich ubrań kobieta teleportowała się z nim do swojego domu.
- Harry witaj w moim domu. -
- Mieszkasz tu sama? -
- Oh nie, mam męża Rudolfa lecz on teraz walczy u boku Czarnego Pana. Chodź każę skrzatom przygotować pokój dla ciebie a ty się napijemy herbaty. -
Kobieta ruszyła pierwsza w kierunku kuchni gdy usłyszała krzyk dobiegający zza jej pleców. Kobieta natychmiast wyciągnęła różdżkę i się odwróciła. Krzyk ten pochodził od Harrego który trzymał się za brzuch a na jego twarzy widać było grymas bólu.
- Harry! Co ci jest?! Harry! -
- Bella... mój brzuch... boli... Pomóż mi... Proszę. -
CZYTASZ
Secret in his life
FanfictionWystarczyło kilka minut żeby zmienić moje życie. Kilka minut aby stać się dorosłym. Wszyscy mówią że dorosłość to przyjęcie konsekwencji głupich decyzji. Właśnie muszę przyjąć konsekwencję, nie jako nastolatek a dorosły. Moje życie zmieni się o 180...