Harry czuł się źle z tym jak potraktował mężczyznę, jednak musiał myśleć o bezpieczeństwie swojej rodziny. Tom już drugi raz go zawiódł, szatyn już sam nie wiedział co robić. Bella zauważyła że coś trapi szatyna.
- O co chodzi Harry? -
- Zastanawiam się czy nie za ostro potraktowałem Toma, bądź co bądź jest już dorosły i chyba wie co mu szkodzi. -
- Harry nie przejmuj się nim teraz, on zrozumie swój błąd a ty się skup na dzieciach. -
Zielonooki uśmiechnął się do kobiety.
- Boję się że coś pójdzie nie tak, że będą komplikacje... -
- Spokojnie słońce, jesteś pod opieką najlepszych medyków w tym kraju. Wszystko będzie dobrze z tobą i dziećmi. -
- Dziękuje Bella. -
- Nie masz za co skarbie. -
- Starasz się mnie pocieszyć i wesprzeć... To wiele dla mnie znaczy Bell. -
Szatyn przytulił się do kobiety.
- Nie masz się czego bać, zobaczysz już za kilka godzin będziesz się cieszył ze swoich pociech. -
- Chciałbym żeby Tom był ze mną... -
- Na pewno zdąży na poród. A teraz leż i odpoczywaj. -
***
Czarny Pan siedział przy kominku i analizował rozmowę ze swoim narzeczonym. Jeszcze nigdy ktoś mu czegoś nie zakazał. Voldemort nie wiedział czy był bardziej w szoku czy wściekły na szatyna. Czuł się upokorzony. Po kwadransie wezwał do siebie Severusa aby z nim porozmawiać.
- Panie... -
- Nikogo nie ma Severusie, możesz mówić do mnie normalnie. -
- Czemu mnie wezwałeś? -
- Potrzebuję rady i kompana do whisky. -
- Alkoholu nigdy nie odmówię. -
Tom podał mężczyźnie szklankę z trunkiem po czym wskazał mu fotel.
- Więc o co chodzi Tom? -
- Harry jest w szpitalu i rodzi moje dzieci, ale może od początku. Na początku sprawdzałem dokumenty i czytałem listy, po kilku godzinach postanowiłem się napić wina. Po wypiciu całej butelki zasnąłem i nie słyszałem jak Harry mnie woła. Obudziła mnie dopiero wściekła Bella i zaprowadziła do sypialni Harrego. Okazało się że gdy spałem zaczął rodzić. Wściekł się na mnie że znowu piłem i zabronił mi przyjść do szpitala póki tego nie przemyślę. -
- Czyli jednym słowem, macie konflikt? -
- Tak. Ale ja nie rozumiem co mu przeszkadza w alkoholu... -
- Tom... -
Słowa mistrza eliksirów przerwało przybycie Bellatrix. Kobieta miała przerażoną minę.
- Tom musisz iść ze mną do szpitala! Są jakieś komplikacje i nie chcą wpuścić na salę nikogo innego oprócz rodziny! -
Mężczyzna zerwał się z fotela po czym podbiegł do kobiety.
- Już idę Bell. -
CZYTASZ
Secret in his life
Fiksi PenggemarWystarczyło kilka minut żeby zmienić moje życie. Kilka minut aby stać się dorosłym. Wszyscy mówią że dorosłość to przyjęcie konsekwencji głupich decyzji. Właśnie muszę przyjąć konsekwencję, nie jako nastolatek a dorosły. Moje życie zmieni się o 180...