VI 85-Żółtodziub.

121 13 2
                                    

DAMIAN:
-Myślę że wiem gdzie mogła zwiać.-Odparła brunetka.-I myślę też że powinieneś się póki co wycofać.
-Bo..?-Czekał na rozwinięcie starzec.
-Jeśli zwiała do Batmana, ten na pewno tu przybędzie. Z całą Ligą.
-Dobra. Wiesz, gdzie mnie znaleźć, gdy będziesz miała gotkę.-Powiedział i opuścił Wieżę.
-Ciao.-Pożegnała się szarooka i zostawiła nas.
-Musimy coś zrobić!-Krzyknął Reyes.
Podniosłem się z ziemi, bo gdy poraził mnie prąd przez pręty, wylądowałem na podłodze.
-Czemu najpierw nas schwytał, a potem porzucił?-Zastanawiał się zmiennokształtny.-Mając moc Trigona powinien być silny.
-Może jest.-Powiedziałem.-Ale jeśli nie chce konfrontacji z Ligą, znaczy że nie jest na tyle silny, by z nimi walczyć. Zdaje sobie sprawę z własnych ograniczeń...
-Czyli nie jest powiedziane że wygra.
-Dokładnie. Mamy szansę, ale póki Carter jest na wolności, Raven nie jest bezpieczna...
-Sądzisz że Bruce jej nie obroni?-Zapytała Anders.
-Znając życie ruszy z Ligą nam pomóc, a Raven zostanie w Wayne Manor. Jeśli będzie sama, Vanessa ma większą szansę...
-Nie możemy jej ostrzec?-Zapytał Blue.
-Przecież ta klatka blokuje nie tylko moce ale i sygnał komunikatorów.-Przypomniał Beast Boy.
-Jesteśmy odcięci...-Westchnęła Tamaranka.-Tylko czekać.
Zżerał mnie niepokój o Azaratkę. Boli mnie że nie mogę nic zrobić i tylko czekać na ratunek. Jak jakiś żółtodziób...

|DAMIRAE| 2 Tak blisko, a jednak daleko... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz